Pov. Shawn
— Brzmi kusząco. —Na wyświetlaczu pojawiła się nazwa Charlotty. Moje serce stanęło na chwilę. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć, ale ostrożnie odebrałem połączenie. Po drugiej stronie rozbrzmiał melodyjny głos Hilie, tak jakby wczorajszy dzień nie miał miejsca.
— Co się stało, że dzwonisz? I dlaczego z jej telefonu, wywołujesz tylko okropne emocje.
— Ty nie masz nic do gadania, palancie. — Dalej mówiła z radością w głosie.
— Skąd tyle szczęścia w Tobie?
— Ucisz się, i przyjedź jak najszybciej do szpitala.
— To nie jest możliwe... — Ona nie wie, że jestem już w Kanadzie.
— Człowieku, Charlotte mnie męczy abyś przyjechał, więc nie dyskutuj, tylko pakuj manatki i śmigaj do niej. — Upuściłem kromkę, a ona spadła masłem do dołu.
— Jak to Charlotte cię męczy? Ona nie żyje... sama wiesz...
— Zaczynam się martwić o Twoje zdrowie psychiczne. Dwa dni temu rozmawiałeś z powietrzem, przeklinając, po czym wybiegłeś ze szpitala płacząc jak opętany. Walnąłeś po heblach bez powodu... — Wyliczała.
— To wszystko miało miejsce. Małe dziecko wbiegło na ulicę, a lekarz poinformował mnie... o tym, że już jej z nami nie ma...
— Ty masz omamy! Do szpitala marsz, bo żywa Charlotte Meyer, chcę z tobą porozmawiać.
— Przestań kłamać, ona odeszła, a ty się nabijasz! — Wrzasnąłem, zaskoczony moją reakcją, i starałem się oczyścić umysł. Jakim cudem, Hilie mówi, że ona żyje, skoro umarła. To się nie klei. Dlaczego żartuje akurat z takiego tematu. Włączyłem telewizor i trawiłem na kanał z wiadomościami.
— Wspomniana przy ostatnich informacjach Charlotte Meyer, szczęśliwie przeszła operację, jej życiu nic nie zagraża. Poszukiwany jest, jednak porywacz młodej kobiety. Podejrzewamy, że może być to uciekinier pobliskiego więzienia. — Rozbrzmiał głos reporterki. Charlotty, jesteś sławna na cały świ.... moment! "Szczęśliwie przeżyła operację", "jej życiu nic nie zagraża"... Ona żyje!? Zaczynam się czuć jak w jakiejś grze, w której nikt nie chce podać mi zasad. Lekarz powiedział mi o zgonie Meyer, ale Hilie i Internet mówią co innego. W dodatku ten chłopiec ciągle stoi przed moim domem. Jak tak dalej pójdzie to zeświruję. Mimo że byłem wykończony, chwyciłem za kamerę. Powiedziałem parę słów, aby wytłumaczyć istnienie mojej osoby w sprawie Meyer, ale nie podałem kluczowych informacji takich jak chociażby moja relacja z nią. Ku mojemu zdziwieniu nie wyglądałem najgorzej więc filmik trawił na mój kanał, co wywołało natychmiastową falę polubień, serc i komentarzy. Zadzwoniłem na telefon Charlotty w nadziei, że może faktycznie odbierze ona, żywa.
— Halo? — Słysząc jej głos, poczułem łzy szczypiące moje oczy. W moim umyśle pojawiło się tyle pytań na raz, że nie wiedziałem od czego zacząć. Tak bardzo cieszyłem się, że żyje.

CZYTASZ
Quelque chose de beau
RomansaCharlotte Meyer leci do Francji na wakacje, w poszukiwaniu błogiego spokoju i ciszy. Pragnie odpocząć od obowiązków związanych z jej codzienną rutyną dlatego decyduje się na podróż. Czy jej wakacje aby na pewno będę spokojne...?