Pov. Charlotte
Dziewczyna weszła ze mną do sklepu i od razu kierowała się w stronę działu ze słodyczami. Gdy się w nim znalazłyśmy powiedziała bym zamknęła oczy i nie podglądała. To też uczyniłam, zastanawiając się co takiego ma zamiar zrobić moja przyjaciółka.
— Kiedy powiem "stop" zatrzymujesz się i idziesz przed siebie losując co tam chcesz, jasne?
— Wpadnę w regał.
— W to nie wątpię. — Mówiąc to zakręciła mną kilka razy upewniając się, że jest to wystarczająco szybko zrobione. Oczywiście zakręciło mi się w głowie, co miewam co chwilę. Tak jak myślałam - wpadłam w półki, ale złapałam jakieś opakowanie. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam paczkę kolorowych żelków na co fuknęłam pod nosem.
— Teraz ty. — Zaśmiałam się nie zwracając najmniejszej uwagi na wszystkich przechodniów. Dziewczyna posłusznie okręciła się parę razy w okół własnej osi i chwyciła na zbożowe ciastka.
— To te same, które jadłam gdy zgubiłaś się we Francji, pamiętasz?
— Oczywiście, że tak!
Poszłyśmy jakiś kawałek dalej i na nowo wylosowałyśmy słodycze, które zaczęły się kumulować w wózku na zakupy. W końcu skierowałyśmy się po kasy aby zapłacić za cały bagaż słodyczy, który nas wykosztuje. Gdy wszystko wypakowałyśmy czułam na sobie spojrzenie dosłownie wszystkich klientów. Hilie nic sobie z tego nie robiła i zdążyła zapłacić zanim się zorientowałam. Gdy wracałyśmy do mojego domu wierciłam jej dziurę w brzuchu, bo sama mogłam za to zapłacić. Strasznie nie lubię gdy inny się wykosztowują na moją osobę. To dość niezręczne. Wyciągnęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi przepuszczając przyjaciółkę. Ona od razu pobiegła do mojego pokoju a gdy się w nim znalazła położyła torby na podłodze przy łóżku.
— Pakuj manatki i zapraszam do siebie.
— Yhym, jasne. — Podeszłam do szafy wyciągając z niej piżamę z długim rękawem i nogawkami, bo znając przyjaciółkę, będziemy spały na dworze. — Koce też wziąć?
— Mam sporo, a jak zabraknie weźmiemy od Hirki.
— Żal mi jej... naprawdę.
— Mi w sumie też, ale zawsze można się śmiać, że mając na imię Hiroszima, znajdzie chłopaka, który nazywa się Nagasaki.
— Obawiam się, że nie jest to dla niej najmniejszym pocieszeniem.
— Masz rację, ale jest śmiesznie chociaż. — Hilie zaśmiała się pod nosem i pomogła mi się spakować, mimo że nie prosiłam o to.
Między czasie napisałam do mamy, że będę nocowała u przyjaciółki, i żeby się nie martwiła. Odpisała, że nie ma najmniejszego problemu, więc mogłam wrócić do rozmowy z Hilie. Wyglądała na rozmarzoną, wszystko widziała w pozytywnych barwach i zarażała innych wesołą energią.
CZYTASZ
Quelque chose de beau
RomanceCharlotte Meyer leci do Francji na wakacje, w poszukiwaniu błogiego spokoju i ciszy. Pragnie odpocząć od obowiązków związanych z jej codzienną rutyną dlatego decyduje się na podróż. Czy jej wakacje aby na pewno będę spokojne...?