~Dobra miśki, disclaimer. Jest +18 wyciągać legitymacje. A tak serio to nie. W sensie te legitymacje nie, a +18 już tak. I znowu skończyłem, pisząc seks, zamiast szukać jakiejś ambicji w życiu.
Bro, nie oceniaj mnie, przez to, co się tu wydarzyło xD.
***
Od tamtej nocy, podczas której w gruncie rzeczy nie wydarzyło się między nimi nic ponad wzajemne zapewnienie sobie bliskości bardziej mentalnej niż tej cielesnej, minęły już dwa tygodnie. Śnieg zaczął powoli topnieć, a wraz z nim stopniowo rozpływał się mur obronny wzniesiony przez Sunę wiele lat temu. Jego dotychczasową funkcją było odseparowanie ludzkiej kruchej części od świata zewnętrznego i wpływu innych osób, do których może się niekontrolowanie przywiązać. A nie lubił być od czegokolwiek uzależniony.
Dlatego właśnie teraz siedział standardowo już w oknie (to wcale nie tak, że w pewien sposób robił komukolwiek na złość) i palił, co zdarzało mu się coraz rzadziej. W pewnym momencie po prostu odnalazł zagubioną w bluzie paczkę fajek i postanowił profilaktycznie zajarać jednego nostalgicznego papierosa. Sam nie zauważył momentu, w którym przestał dawać upust swojej frustracji w utarty sposób za pomocą rutynowego delikatnego podtrucia. Nie wiedział, czy fakt ten bardziej go bawił, czy martwił, ale chyba i jedno i drugie.
Matka ani razu nie wykazała żadnego znaku, że wie o obecności Osamu. Nigdy nie zapytała, z kim jej syn śpi (bądź też niekoniecznie śpi) każdej minionej nocy począwszy od ich pierwszej spędzonej wspólnie, tej samej, kiedy milcząca od lat gitara odezwała się długo tłumionym krzykiem.
Może matka nie chciała wiedzieć. Może udawała, że nie widzi jego butów i kurtki, z którymi chłopak na ogół się nie krył. Może okłamywała samą siebie, że mieszka sama, a jedyną żywą funkcjonująca istotą zasiedlającą dom jest umierający z przesuszenia kaktus w kuchni. Może po prostu jest na tyle głupia, że ślepo wierzy, że skoro ona nie zawiązuje żadnych więzi z innymi, to Rintarō również nigdy tego nie zrobi.
Jebał ją pies — mruknął pod nosem, wypatrując spóźniającego się chłopaka.
Nie zauważył lub też nie chciał zauważyć, kiedy dokładnie zaczął się o niego martwić. Kiedy dokładnie pojawiła się w jego sercu troska, z chwilą, gdy ten nie raczył odpisać, że wrócił już do domu. Kiedy przywiązał się do niego i stał się słaby. Zajebiście kurwa słaby, a system, który do tej pory obowiązywał w jego życiu, zrobił się wadliwy.
Kiedy ujrzał, jak Miya wychyla się zza betonowego budynku (jednego z wielu) i zmierza szybkim krokiem w jego stronę, poczuł ulgę, która również była oznaką słabości. Uśmiechnął się na widok jego zaróżowionych policzków i rozczochranych włosów i wcale nie myślał o tym, jak zbereźne ekspresje ma ochotę ujrzeć dziś na tej rozanielonej buźce (nie to, że własnoręcznie się o to postara).
Machnął do niego ręką i przybrał swoją najseksowniejszą pozę z katalogu seksownych póz. Lubił to uczucie, kiedy Osamu był dwa piętra pod nim, a on mógł popatrzeć na niego z góry, denerwując go siedzeniem w otwartym oknie.
Widząc grymas na jego twarzy spowodowany zapewne nienarzuceniem na siebie żadnego koca, wystawił mu jedynie język, wyrzucił nostalgicznego szluga w zaspy i schował się z powrotem do pokoju. Wiedział, że chłopak bywał już tu na tyle często, że nie potrzebuje bycia odprowadzonym wzrokiem do drzwi.
CZYTASZ
Lisia rotacja ~ Osasuna / Sunaosa
Fanfiction❝A on jedynie wyciągnął do niego rękę, zaprowadził do domu i spędził z nim kolejną noc, coraz bardziej zapominając, o tym, jak bardzo nienawidzi spać samotnie.❞ ◆◆◆ ◆ Suna nie wie, co czuje, a Osamu nie jest w stanie tego zakończyć. ◆ Atsumu dąży do...