Suna nie miał pojęcia, że mur, którym odgradzał się, odkąd pamiętał, jest w stanie runąć tak łatwo. Czuł się jeszcze słabszy i jeszcze bardziej rozjebany niż z chwilą, kiedy uświadomił sobie swoje uzależnienie od drugiego człowieka i jego obecności. Nim zdał sobie sprawę, opowiedział mu wszystko.
Słowa płynęły, jak gdyby nie chciały być dłużej więzione, nie zważając na to, że umysł chciał je zatrzymać. Ale umysł w przeciwieństwie do serca i ludzkich emocji przestał działać i usta przestały go słuchać, nie chcąc już dłużej milczeć. Zdrowy rozsądek i chęć bycia zamkniętym w swoim własnym świecie walczyły ze zwyczajnym ludzkim pragnieniem bycia wysłuchanym i potrzebą bliskości.
Przed tym, jak Rintarō uświadomił sobie, że przegrał tę walkę z samym sobą, zdążył już obedrzeć się ze wszystkiego. Ze wspomnień o swoim ojcu, który pewnego dnia spotkał się z kobietą inną niż własna żona oraz z tego, jak zdradził ją, zapominając o niej na godzinę i zapominając tym samym na całe życie.
Mówił, że z początku nie rozumiał dokładnie, dlaczego tato się wyprowadził, dlaczego całował się z inną kobietą ani dlaczego matka zaczęła stopniowo tracić siebie, zaraz po tym, jak straciła męża. A Suna stał, oddychał i przyglądał się biernie, nie wyciągając do niej ręki, kiedy ta rozpaczliwie potrzebowała pomocy.
W końcu odnalazł się w rzeczywistości, kiedy matka była już zbyt połamana, żeby na powrót ją złożyć, a on był jedyną osobą, która mogła zatrzymać proces autodestrukcji, zamiast obserwować go w ciszy.
Nigdy nie chciał być obarczony taką odpowiedzialnością, ale było to ustanowione bez jego zgody z racji bycia jej dzieckiem. A on zawiódł. Zawiódł ją jako syn, a siebie jako ludzka jednostka, która z założenia powinna wykazywać jakiekolwiek współczucie.
Nienawidził siebie wtedy i nienawidził siebie teraz, a ojcem gardził za to, że ten jest szczęśliwy, kiedy matka jest wrakiem. Gardził też sobą, bo odkąd Osamu był obok, on także się uśmiechał, przez co ogarniało go poczucie winy. Codziennie czuł palące wyrzuty sumienia, bo zapominał, czym jest prawdziwy ból chociaż na chwilę.
Chciałby, żeby ojciec przestał w końcu przypominać o tym, że istnieje lub o tym, że ułożył sobie życie na nowo, wychowując nowe lepsze dziecko. Wbrew pozorom Suna nie potrafił tego zrozumieć. Tego głosu w swojej głowie, który nie nienawidził tego dziecka. Wprawdzie wiele nasłuchał się o tym, że dzieci nie są niczemu winne i nie powinno oceniać się ich przez pryzmat sposobu ich zrobienia.
Szczerze jednak wątpił, żeby opinie te przekonywały go w jakikolwiek sposób. On po prostu z irracjonalnych powodów nie nienawidził swojej siostry, bo po prostu nie potrafił. Wiele razy myślał o niej i o tym, że chciałby ją poznać. Chciałby opowiedzieć jej o ich ojcu i tym jak nauczył go grać na gitarze. Chciałby pokazać jej ten zapomniany instrument i wierzyć, że będzie w stanie pokazać jej te same piosenki, które grywał wieczorami z tatą. Chciałby odnaleźć w niej nikłe wspomnienie siebie, kiedy był mały i kiedy nie ogarniało go poczucie winy za swoje szczęście.
Opowiedział chłopakowi o tym, jak wraz z upływem czasu palił coraz więcej fajek, którymi usiłował oderwać się od rzeczywistości i zabić frustrację i wewnętrzną wściekłość. W efekcie nie tylko poziom uzależnienia rósł, ale także poziom nienawiści, którą do siebie czuł, rósł, tak jak i wewnętrznego zniszczenia. Wszystko to zdawało się nakładać na siebie, pochłaniać go od środka, aż odkrył, że zatracił się w pustce.
Osamu zapytał, co takiego stało się, że postanowił mu o wszystkim powiedzieć. Odpowiedział, że nie wie.
Miya zapytał więc ponownie, ale nie doczekał się niczego więcej ponad to, co usłyszał. Zapytał uporczywie po raz trzeci. Suna wypalił, że nie ma kurwa najmniejszego pojęcia.
CZYTASZ
Lisia rotacja ~ Osasuna / Sunaosa
Fanfiction❝A on jedynie wyciągnął do niego rękę, zaprowadził do domu i spędził z nim kolejną noc, coraz bardziej zapominając, o tym, jak bardzo nienawidzi spać samotnie.❞ ◆◆◆ ◆ Suna nie wie, co czuje, a Osamu nie jest w stanie tego zakończyć. ◆ Atsumu dąży do...