HarryObudził mnie dźwięk czajnika. Domyśliłem się, że to Lou bo tylko on wstaje tak wcześnie żeby zrobić sobie herbatę z dwoma łyżeczkami cukru trzcinowego bo cukier kryształ mu nie smakuje, odrobiną soku malinowego i 2 łyżeczkami mleka. Nie pytajcie mnie skąd wiem. To wcale nie tak, że mu się przygladam jak mnie nie widzi. Wcale.
-Louuis- powiedziałem przeciągle. Mieszkaliśmy, a raczej wynajmowaliśmy piętro w bloku. W każdym razie mieszkaliśmy razem od około 2 lat. To kupa czasu jakby nie patrzeć. Pomimo, że wkurwialiśmy się nawzajem to serio go kochałem. W sensie jako znajomego. To nie tak, że byłem w nim zakochany od początku naszego mieszkania razem. Przecież byliśmy tylko znajomymi. Wiem, że nie kochał mnie w TEN sposób ale co ja mogłem zrobić. Musiałem się od niego chcąc, niechcąc oddalić żeby o niczym się nie dowiedział. Wolałem go traktować jak kogoś obcego. No wiecie o co mi chodzi - Wyłącz to kurestwo prooszę - powiedziałem. No co. Chce spać i jestem zmeczony także niech to wyłaczy z łaski swojej.
- Harry kurwa muszę chodzić do pracy. Jest 5 rano. Gdybyś nie wiedział muszę pracować również w soboty- narzekał. Jezu 5 rano. Mógłby być ciszej. Serio jest za wcześnie na wstawanie w sobotę. - Dobra ja już wychodzę a ty możesz iść spać dalej. Albo możesz znowu iść do łazienki i odpierdalać jakieś zaklęcia które wywalają wszystkie szampony. - zaśmiał się. Po pierwsze to nie dam rady już zasnąć jak sie obudziłem i dobrze o tym wiedział, a po drugie to nie były żadne zaklęcia tylko albo płakałem albo miałem powiedzmy mały atak paniki. Gdy jest mi źle, idę do łazienki i siedzę przy oknie. Spokojnie, mamy okno w takim miejscu, że nikt nas nie widzi. Patrzę wtedy w gwiazdy i myśle o tym jak bardzo bym kurwa chciał nie żyć.
**
Tak jak mówiłem, już nie zasnąłem. Było juz po południu a ja siedziałem w pokoju 3 godziny i wymyślałem nową piosenkę. To była moja ulubiona odskocznia od rzeczywistości. Zresztą musiałem napisać nową bo manager się niecierpliwił.
-Your hand fits in mine like it's made just for me. But bear this mind, it was meant to be. And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks. And it all makes sense to me- zaśpiewałem a pojedyńcze łzy poleciały po moich policzkach. Każda piosenka którą pisałem miała mniejszy lub większy związek z Louisem. Miałem szczęście bo on nie sluchał moich piosenek. Gdyby usłyszał chociażby jedną to od razu skojarzyłby fakty. - I know you've never loved the crinkles by your eyes when you smile. You've never loved your stomach or your thighs - wyszeptałem. Nie miałem już sił by dalej o nim myśleć. Próbowałem się go pozbyć ale nie umiałem. To mnie z każdym dniem coraz bardziej przerastało. - The dimples in your back at the bottom of your spine. But I'll love them endlessly - nie byłem w stanie dalej śpiewać. Piosenka była prawie skończona także nie będę musiał dalej o nim myśleć. Przynajmniej częściowo. Ale wtedy przyszło mi powiadomienie na telefonie. Było to powiadomienie o tym, że Louis dodał zdjęcie. Nie mogłem bo obserwować- zbyt sie bałem ok?-, więc ustawiłem przypomnienia. Ale nie sądziłem, że jedno zdjęcie doprowadzi mnie do kolejnego wybuchu
Loust91: Z moim słońcem 💗✨ @eleanorj92 #love
@eleanorj92 : kocham cię BooBear💗✨
przed chwilą
Ok. Spokojnie Harry. To nic takiego. To tylko przyjaciele. Nie pomaga. Kurwa. Rozpłakałem się. Co innego miałem zrobić? Chłopak w którym jestem na zabój zakochany, ma dziewczynę. I w dodatku mnie nienawidzi co nie raz udowodnił. Nie miałem innego wyboru, ok? Pobiegłem do łazienki i wybuchnąłem płaczem.
Louis ranił mnie nie zdając sobie z tego sprawy. Wiem, że mnie nienawidził ale czasami było wręcz przeciwnie. Na przykład gdy byłem chory. Opiekował się mną, przykrywał kocem, robił herbaty. Ale to było kilka miesięcy temu. Nie wiem jakby się zachował teraz.
Otworzyłem swoją szafkę, zauważyłem mały metalowy przedmiot. Miałem nadzieję, że ostatnim razem wszystkie wrzuciłem. Niestety, była ta jedna jedyna mała żyletka. Co ja mogłem zrobić? Przyłożyłem ją do skóry i już miałem mocno przejechać gdy usłyszałem otwieranie drzwi. Wrócił z pracy. Cholera. Schowałem kawałek metalu do kieszeni, przetarłem oczy które dalej były zaszklone, wyszedłem z łazienki i już chciałem podejść i się przywitać ale...Nie był sam. Był z brunetką z zdjęcia. Na chwilę zamarłem w miejscu ale od razu pobiegłem do swojego pokoju. Prawie znowu wybuchłem płaczem ale udało mi się opanować. Zamknąłem drzwi na klucz i położyłem się na łóżku. Mimowolnie łzy poleciały mi po twarzy.
Nie miałem nawet do kogo się zwrócić. Jedyną osobą z którą mogłem porozmawiać był Niall. Blondyn był moim znajomym. A może przyjacielem? Niestotne. Ogólnie mało o mnie wiedział. Nie powiem, musiałem kilka rzeczy wymyślić i to skłamać. Nie chciałem ani nie mogłem mu powiedzieć, że byłem po 4 nieudanych próbach samobójczych.
Gdyby nie mój ojciec, nie żyłbym. Tata był dla mnie naprawdę ważny. Był. Zginął 4 lata temu w wypadku. Ten czas był dla mnie jednym z trudniejszych. Nie mogłem i nigdy nie będę mógł liczyć na swoją 'matkę' o ile mogę ją tak nazwać. Zrobiła sobie dziecko z moim ojcem, urodziła i oddała pod jego opiekę bo miała 'ważniejsze' sprawy na głowie. Była prostytutką. Nie żeby mój tata ją kupił, co to, to nie ale byli na imprezie i samo tak wyszło. Gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, chciała usunąć dziecko, ale ojciec nie pozwolił. I tak powstałem ja. Matka mnie nie chciała, więc oddała swojego syna do jego taty. To on mnie nauczył jeździć na rowerze, czytać, pisać, zajmować się sobą. Matka w tym czasie piła, imprezowała albo 'zajmowała się' swoimi klientami. Nie chciałem mieć z nią nic do czynienia.
Ale gdy ojciec zmarł byłem załamany. To był jeden z gorszych okresów w moim życiu. Łaskawie wtedy matka się mną zainteresowała. Gdy miałem 17 lat zaoferowała mieszkanie z nią. Ja ją wyśmiałem - byłem wtedy zagubiony I załamany, ok? - i wolałem nocować u przyjaciela. Tu mamy drugi trudny rok w moim życiu. Później wynająłem mieszkanie z Louisem. Poznaliśmy się przypadkowo. Było ogłoszenie i oboje się zglosiliśmy jako chętni. Właściciel spytał się czy nie będzie problemu z mieszkaniem razem stwierdziliśmy, ze nie i oto w ten sposób mieszkamy razem od dwóch lat.
**
Była już 18, dalej siedziałem w pokoju. Myślałem o wszystkim i o niczym. Nagle usłyszałem pukanie do pokoju. Poderwałem się z łóżka, wytarłem twarz i podszedłem do drzwi. Złapałem za klamkę i już miałem otworzyć ale...zawahałem się. To musiał być albo Louis albo Eleanor. Miałem nadzieję, że będzie to szatyn, bo co mogłaby chcieć ode mnie brunetka? Musiałem w końcu otworzyc, no. Pociągnąłem za klamkę i zobaczyłem - co? - płaczącą dziewczynę. Podejrzewałem, że coś musiało się stać z Louisem bo co innego.
- Co się stało? - spytałem czule. Serio sie zaczynałem martwić - Coś z Lou? - musiałem się upewnić.
-Z-zasłabł - zająkała Eleanor.
- Kurwa - przepchnąłem się obok niej i pobiegłem w stronę pokoju niebieskookiego. Kiedyś cierpiał na anoreksję i bałem się, że mógłby znowu przestać jeść. Wpadłem przez drzwi i zobaczyłem Louisa delikatnie ruszającego ręką w stronę telefonu.
-Lou? - podszedłem - Kiedy ostatni raz coś jadłeś?
- 4 dni temu. Harry - wydyszał - Pomóż
_______________
omg hi
przepraszam ale to cringuwa totalna jest-
dobra plz nei śmiejecie się ze mnie starej prosze
nie wierzę że to ujrzy światło dzienne 😩
idk w miare to poprawilam czy cos lol jak beda jakies bledy to piszcie zebym poprawila
CZYTASZ
we just been drunk babe || L.S
FanfictionLouis Tomlinson (22) i Harry Styles (20) byli wspólokatorami. Jeden wolał imprezy i alkohol, a drugi siedzenie w łóżku, późną nocą i myślenie o każdej nawet najmniejszej rzeczy. Jeden drugiego nienawidził, drugi pierwszego kochał. ~ !Uwaga! występu...