20

1.9K 107 8
                                    

Lena

Schodzę  do piwnicy, korzystając z tego, że Luciano wyjechał. Nie wiem dokładnie kiedy ponieważ od wczorajszej rozmowy go nie widziałam. Max zajmuje się ważnymi zadaniami na wchodzie, gdzie od dwóch dni przebywa. Moja przyjaciółka ucieszyła się na jego wyjazd, chcąc spędzić ze mną  więcej czasu. Szkoda, że mam inne plany. Ojciec, to on jest moim priorytetem.

Niczego nieświadomy Raf pije kawę w salonie, udało mi się go zmylić złym samopoczuciem.

Warunki mam idealne, żeby wcielić w życie mój plan uwolnienia dziewczyny. Całą noc nie mogłam spać, głowiąc się nad trudną sytuacją. Z jednej strony wiem, że to pułapka, aż taka głupia nie jestem. Z drugiej strony muszę spróbować wymienić swoje życie za życie mojego ojca. On jest jedyną osobą na całym świecie, który zawsze mnie wspierał. To on mnie wychował, on trzymał za rączkę kiedy dorastałam. Nie jestem taka jak wszyscy, którzy spisali mojego ojca na straty. Luciano zależy tylko na złapaniu ludzi, którzy są za to wszystko odpowiedzialni, którzy mu zagrażają. Mnie zależy tylko na ojcu. Nie mam pewności, że jeszcze żyje, ale muszę być dobrej myśli. Nie będę bierna kiedy mam okazje wziąć sprawy w swoje ręce. Nie jestem niebezpieczna, mściwa, utalentowana jak Luciano, ale przemawia przeze mnie miłości do rodzica oraz wściekłość na cały świat, który skazał mnie na taki los.

Dziś jest idealny dzień, bez problemu udało mi się dostać do zbrojowni. Zaopatrzona w nóż sprężynowy oraz gloka, kieruje się na korytarz, który prowadzi do przetrzymywanej dziewczyny. Po jej uwolnieniu muszę działać naprawdę szybko, nie chce, żeby ochrona lub co gorsza Raf popsuł mój pomysł. Zakładam ciemną bluzę, którą miałam przewieszoną na biodrach. Do przedniej kieszeni wkładam strzykawkę ze środkiem nasennym, poprawiam broń, którą schowałam przy prawym boku za paskiem spodni. Jeszcze raz poprawiam bluzę, upewniając się, że niczego nie widać. Biorę kilka głębszych uspokajających oddechów, życzę sobie powodzenia i ruszam.

Korytarz jest ciemny, jak na podziemie przystało. Drogę oświetla mi co jakiś czas jedna pojedyncza żarówka. Staram się dotrzeć do głównych drzwi, żebym mogła odegrać perfekcyjnie swoją rolę.

Najtrudniej z tego wszystkie było zdobycie lorazepamu. W medycznej części domu kręciło się dużo ochroniarzy oraz ludzi Luciano, którzy albo są ranni, albo odwiedzają chorych. Nawet nie wiedziałam, że w posiadłości mamy aż takie wielkie skrzydło medyczne.  Co prawda odwiedzałam tam przyjaciółkę, jednak nigdy się nie zapuszczałam tak daleko jak dzisiaj. Musiałam sporo się natrudzić, żeby w ogóle dopuszczono mnie do leków. Środek nasenny, który zdobyłam, powali w kilka sekund nawet konia co dopiero człowieka. Nie zdawałam sobie sprawy, że wczoraj odbył się zamach na ludzi Luciana oraz jego transport, którego mój mąż nie chciał odwoływać. Kolejny punkt dla mojego planu. Diabeł myśli o sobie. Ponoć wczoraj przestraszył moją przyjaciółkę. Cieszę się, że nie tylko ja się go czasami boję.

— Znów chce ją zobaczyć. — odzywam się do ochroniarza, starając się, żeby mój głos nie zdradził, jak mocno się stresuje.

Na całe moje szczęście przede mną stoi ten sam ochroniarz, który przedwczoraj otworzył mi jej cele. Przygląda mi się podejrzliwie. Przybieram najpromienniejszy uśmiech, na jaki mnie stać i niepewnie przysuwam się do ochroniarza. Kładę swoją dłoń na jego bicepsie, na co on wpatruje się we mnie z zaskoczeniem. Jego wzrok momentalnie się wyostrza, jakby wczuwał podstęp. Kiedy już chce się ode mnie odsunąć, odzywam się, przywierając do niego całym ciałem.

— Czy możesz być miły i otworzysz mi drzwi. — w tym samym czasie wbijam igłę ze środkiem następnym w jego udo.

Jego zaskoczona mina, będzie mnie prześladować dzisiejszego dnia. Tak naprawdę, go nie zabiłam. Chociaż, kiedy Luciano się o tym dowie, wątpię, żeby pozostawił swojego ochroniarza przy życiu.
Potrząsam delikatnie głową, chcąc wyzbyć się tej myśli. Obym się myliła.

Defective SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz