23

1.9K 111 17
                                    

Luciano

Minęło już dwadzieścia godzin odkąd Lena została porwana. W tym czasie zdążyliśmy ustalić że list który rzekomo mi zostawiła nie należał do niej. Inny charakter pisma, Lena zawsze lekko przechyla litery, na kartce którą znalazłem wszystko było napisane zbyt ładnym oraz starannym stylem. Została porwana przez mojego pracownika, innej opcji już nie widzę. Łysy musiał mieć pomoc z zewnątrz, nie udałoby mu się wyłączyć kamer oraz porwać Lenę w tym samym czasie. Możliwe, że w domu też nie działał sam. Żeby mieć pewność, zrobiłem czystkę w śród swoich pracowników. Przesłuchałem wszystkich, którzy tego dnia byli w domu. Przesadnie przelałem litry krwi, żeby dowiedzieć się prawdy oraz żeby uspokoić drzemiącą we mnie bestie, która każe mi zabijać każdego, kto ośmielił się dotknąć tego co moje. Nawet odwołałem kolejny transport który miał wyjechać jutro. Mój brat stara się namierzyć jakikolwiek sygnał z jej telefonu, czekając aż ten chociaż przez chwile stanie się aktywny. Robimy wszystko, żeby jak najszybciej ją odnaleźć.

— Połóż się spać, jak się czegoś dowiem dam ci znać. — odzywa się Max, budząc mnie z własnych myśli.

Jeszcze tego samego dnia, mój przyjaciel przyjechał żeby pomóc w poszukiwaniach. Wysłałem każdego swojego zaufanego pracownika, żeby przeszukali każdy centymetr Werony. Wątpię, że porywacze będą trzymać ją w samym centrum. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać aż porywacze się z nami skontaktują. Dam się pociąć, że za tym wszystkim stoi ta sama osoba, która porwała jej ojca i nas przy tym szantażowała. Zrobiłem co chcieli, odwołałem transport, zatrzymałem całą naszą machinę napędzaną narkotykami oraz bronią. Czego jeszcze ode mnie chcą?

— Luciano, mówię do ciebie. Idź spać.

Kiwam przecząco głową, jak mam się położyć, skoro moja żona cierpi. Jestem świadom tego, że porywacz ją skrzywdzi. Potraktował tak jej ojca, który był mi obojętny, to jak potraktuje ją. Skoro ją...
Kurwa mać! Ta kobieta, ta słaba kobieta, ta głupia kobieta stała się mi bliska. Przysięgałem jej, że będę ją chronić. Obiecywałem, że pomogę jej odnaleźć ojca. Kłamałem. Wszytko co robiłem, było nie wystarczające. Miałem gdzieś jej ojca. Porywacze to dostrzegli. Znów zaczynam widzieć na czerwono, łaknąć krwi tych którzy są za to odpowiedzialni.

— Przyprowadź Felixa do piwnicy. — odzywam się, ledwo planując nad swoim głosem.

Tylko Felixa, nie przesłuchiwałem. Byłem niemal pewny, że nie miał nic z tym wspólnego. Jednak nie mam na kim dalej się wyżyć. Ten facet pracował dla mnie już od dłuższego czasu, nigdy mnie nie zawiódł ale był też w garstce osób których trzymałem biało. Żeby uratować Lenę, sprawdzę wszystko co mogę.

— Wątpię, żeby miał coś z tym wspólnego, chociaż faktycznie był wtedy w domu. Powinien coś zauważyć. — odzywa się Raf, który od kilku godzin milczał, pogrążony w swoich myślach, wpatrywał się w ekran komputera, czekają na jakiś sygnał. Pewnie się obwiniał.

Słusznie, to pod jego ochrona była wtedy Lena, to on niczego nie zauważył. Lena mu ufała, nawet bardziej niż mnie. Ta myśl doprowadza mnie do kurwicy. Wszyscy ją zawiedliśmy.

— Ja się nim zajmę. — odzywa się Raf. — I tak go nie lubię. To będzie przyjemność. Ty idź się połóż.

Wstaje z fotela, nie zamierzając już więcej ich słuchać.

— Mam! Jest sygnał! — Krzyczy Raf, w tej samej chwili odzywa się mój telefon, powiadamiający wiadomość.

Sięgam po telefon, zamierzając.

— Wiadomość od Leny. — odzywam się szeptem.

Nagle czuje coś, czego dawno już nie czułem. Strach. Boje się otworzyć wiadomość. Biorę szybki wdech, przeganiam wszystkie emocje, tak żeby nikt nie mógł ich dostrzec. Nigdy nie okazuj słabości! Słowa mojego ojca, brzęczą mi w główkę niczym komar, którego trudno się pozbyć.

— Wysłała zdjęcie tabli rejestracyjnych. — odzywam się dyktując liczby.

Pękam z dumy. Moja żona chociaż raz wykazała się sprytem. Udało się jej, przekazać nam jakiś trop. Czytam druga wiadomość, która okazała się być tą pierwszą i tą bardziej istotniejszą. Wychodzę nie odzywają się nic. Sam znajdę tego skurwiela. Sam go zabije! Najpierw wycisnę z niego wszystko, tak samo jak wyciska się sok z cytryny ja zrobię to z jego krwią! Kolejny już dzisiejszego dnia raz wchodzę do skrzydła dla moich pracowników. W poszukiwaniu winowajcy. Tym razem wiem kto za tym stoi! Lena mi napisał jasną informacje. Felix jej pomógł.

Cofam wszystkie dobre słowa, które powiedziałem na swoją żonę. Cofam wszystko! Przysięgam jak ją znajdę, bede trzymał ją w piwnicy. Żeby mieć pewność, że już nigdy sama nie narazi się na niebezpieczeństwo. Co za pusta, głupia baba! Jak mogła sama, pójść na układ tych psycholi! Bez moje wiedzy! Bez mojej zgody.

Staje w progu sypialni Felixa, są lekko uchylone drzwi. Popycham je, z taka siłą, że odbijają się o ścianę. Jednak tego bym się nigdy nie spodziewał. Eve mierzy z broni w Felixa. I czuje kolejną fale lęku. Co jeśli strzeli i uniemożliwi nam przesłuchanie tej gnidy.

— Eve, kochanie odłóż broń. — odzywa się mój przyjaciel, który jak się okazało dotarł tu za mną.

— Nie! On coś wie! Słyszałam jak rozmawiał przez telefon z kimś o Lenie! Przysięgam słyszałam! — Krzyczy Eve.

— Stul pysk! Gówno słyszałaś! Pytałem się znajomego czy coś słyszał! Jak zwykle ta baba źle coś zrozumiała. — odzywa się Felix, który ledwo panuje nad złością.

Nagle zaplanował chaos. Eve strzeliła, w tym samym momencie, w którym wraz z Felixem sie na nia rzuciliśmy. On żeby ją zabić a ja żeby ją powstrzymać. Za mną jak się okazało Max, żeby uratować z zamieszania swoją ukochaną.  Eve z kamienna twarzą wpatrywała się w ciało Felixa, który został postrzelony i wił się na podłodze. Wyrwałem jej broń, żeby zminimalizować szkody, które już wyrządziła. Na całe szczęście nie strzeliła w kładkę piersiowa a w ramie. Zadała mu ból, który to ja powinienem mu okazać.

— Co do chuja?! — wbiegł do pomieszczenia mój brat z resztą ochrony, których przywołał wystrzał.

— To on stoi za zniknięciem Leny. Napisała wiadomość, że dobrowolnie oddaje się w ich ręce żeby odbić ojca — odzywam się spokojnym głosem.

Teraz jestem spokojny. Mam wszystko pod kontrolą, teraz wydobędę wszystkie potrzebne informacje i znajdę Lenę.  Moja bestia siedzi cicho, bo wie co za chwile się wydarzy.  Wszyscy krzyczą, żądając informacji. Są tak samo zawiedzeni decyzjami mojej żony tak samo jak ja.

— Max, zabierz go do piwnicy. Raf zadzwoń do matki i poproś ją żeby zaprojektowała i przerobiła jedną z piwnicznych cel na pokój codziennego użytku. Eve idź robić co tam kobiety robią. — odzywam się wychodząc, żeby przygotować odpowiednie narzędzia, które mogą mi się przydać. Odzywa się we mnie moja kreatywna cześć osobowości.

— Po co ci cela przerobiona na pokój? — krzyczy za mną Max.

Uśmiecham się sam do siebie, na myśl dla kogo jest ona przeznaczona. Moja żona już nigdy nie wiwinie mi takiego numeru. Będzie siedzieć na dupie tak jak robią to wszystkie słabe kobiety.

— Dla mojej żony. Niech ma chociaż komfortowe warunki. — odzywam się, chociaż wiem że reszta i tak mnie nie usłyszy jestem za daleko.

Hej! Musiałam podzielić ten rozdział z kolejnym, który będzie już ostatnim. Zamierzałam dodać jeszcze wiele wątków, jednak nie ma sensu ciągnąc tej historii na siłę. Zauważ, że szykuje dla was coś nowego, co może bardziej przypadnie wam do gustów ❤️❤️ za błędy przepraszam, rozdział wstawiłam wam bez żadnych poprawek. Do następnego tygodnia!

Defective SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz