3. Żona capo

9.9K 460 49
                                    

Caterina z pozoru wygląda na słabą, życzliwą kobietę, jednak kiedy teraz obserwuje ją jak małymi łyczkami, zamyślona sączy ciemne wino, wygląda zupełnie inaczej. Jej wzrok jest maksymalnie skupiony i utkwiony w drzwiach sypialni. Bije od niej chłód, który do niej nie pasuje. Odkąd weszłyśmy do tego pomieszczenia, przestała się do mnie odzywać. Unika nawet mojego wzroku, ona musiała widzieć więcej niż ja, jednak boje się zapytać co tak właściwe się wydarzyło. Mój brat Michał dokonał czynu niewybaczalnego w mafijnym świcie, nawet nie chce myśleć jaką śmiercią zginie. Modle się, tylko żeby nic poważnego się nie stało Maxowi. Jest on prawą ręką mojego narzeczonego i próba jego zabicia równa się z gniewem Luciano.

Po kilkunastu próbach odezwania się w końcu udało mi się, przemówić, skupiając na sobie wzrok złej Cateriny.

— Kto tak naprawdę oberwał? – Zapytałam po cichu.

Kobieta przez chwile wpatrywała się we mnie, jakby zastawiała się, ile może mi powiedzieć. Dłońmi poprawia swoje długie rozpuszczone włosy, zmuszając swoje wargi do wymuszonego uśmiechu.

— Nie wiem. Było za duże zamieszanie. Będzie wszystko dobrze. – Odzywa się, chociaż nie wiem, kogo chce bardziej pocieszyć mnie czy siebie.

Nie mogę wytrzymać już dłuższego czekania, obwiniania się o to, że po raz kolejny pokazałam, jaka jestem słaba. Jednak dźwięk wystrzału mnie sparaliżował, przestraszyłam się zobaczyć kolejną śmierć. Nie wiem jak kobieta, która nie jest wychowana w mafii, może się na to uodpornić. Gwałtownie wstaje, nie mogąc już dłużej siedzieć, muszę zobaczyć, co się dzieje.

— Idę. – Odzywam się, po raz pierwszy od dłuższego czasu, mój głos brzmi, tak jak powinien. Stanowczy i zimny.

Kiedy łapie za klamkę, w tym samym czasie Caterina zaciska swoje zimne palce na moim ramieniu.

— Uważaj na to, co zrobisz albo powiesz, mój mąż nie jest aż tak wyrozumiały, jak moi synowie. – Odzywa się, po czym mnie puszcza.

Ta kobieta musiała naprawdę dużo przejść u boku swojego zimnego męża. Znam część jej historii i podziwiam ją za to, że potrafi mimo tego spokojnie spać i uśmiechać się, ja już dawno bym przepadła.

Staram się poruszać po cichu, na korytarzu jest pusto, ochroniarz, który miał mnie pilnować, musiał stwierdzić, że nie dam rady nigdzie wyjść lub Luciano potrzebował go do innych celów. Schodzę na dół, gdzie panuje cisza. Nie ma nikogo, więc gdzie wszyscy się podziali? Pierwszą myślą jest Luciano gabinet, do którego się kieruje. Kiedy jestem już pod drzwiami, niepewnie naciskam klamkę, popychając drzwi, które nie drgnęły nawet o milimetr.

Tu ich nie ma.

Cofam się do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło, może tam coś znajdę, chodź nie wiem czego spodziewam się zobaczyć. Przechodzę przez pusty salon, rozglądając się na boki. Serce mi dudni, kiedy ze zamkniętymi oczami wchodzę do jadalni. Biorę głęboki wdech i uchylam powieki, wszystko zostało posprzątane, po kolacji nie ma żadnego śladu. Spoglądam na podłogę, która błyszczy, ktoś niedawno musiał ją umyć, zapewne zmywając z niej krew.

Nagle dopada mnie nieprzyjemna myśl, którą muszę sprawdzić, chodź zapewne, będę tego żałować. Idę do pomieszczenia, które samo w sobie mnie przeraża, do którego nigdy nie chce wracać, jednak tym razem muszę. Najprawdopodobniej tam wszystkich znajdę.

Wraz z uchyleniem drzwi docierają do mnie krzyki oraz głosy mężczyzn, których szukam a konkretnie jednego. Zaciskam dłonie i niepewnie schodzę po drewnianych schodach. Krzyk mojego brata staje się wyraźniejszy. Muszę ich powstrzymać, nie mogę stracić brata, którego ledwo co poznałam. Szanse na to są marne, ponieważ sam podpisał na siebie taki wyrok, jednak jako jedyna z nich domyślam się, co było tego powodem. Mój brat zrobił to z miłości do Eve, tylko problem polega, że ona cieszyła się na myśl o przyszłości u boku Maxa.

Defective SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz