Aurora uważana była za jedną z najsilniejszych Avengersów. Oprócz tego ze doskonale potrafiła walczyć miała też wspomniane moce, po odpowiednim machnięciu z jej rok wydobywają się fioletowe promienie, których siła jest tak duża, że gdyby chciała zniszczyłaby caly Nowy York. Praca nad ich całkowitą kontrolą trwała niespełna rok. Z pomocą Wandy teraz jest w stanie nad nimi panować.
Dzień zaczał się spokojnie. W wieży była cisza spowodowana wyjazdem Tony'ego, który znajduje się teraz na spotkaniu związanym z firmą. Ironman nie znosił zostawiać Ri samej, po wypadku w laboratorium pilnował ją jak oka w głowie. Starał się żeby podczas jego nieobecności ktoś doglądał Aurory. Zapewniała go, że jest dorosła i nikt nie zrobi jej krzywdy Tony nie słuchał, odrazu przypominał sobie jak Ri leżała w śpiączce przez ich nie uwagę. Pomimo, że tak dbał o siostrę o siebie nie dbał wcale. Na wyjazdy nigdy nie zabierał ochrony przez co zdarzały się jego porwania z których ona i Avengersi musieli go ratować.
- Hej - dziewczyna rozpoznała głos Kapitana
- A wiec to ty mnie niańczysz tym razem- westchnęła
- Wiesz, że Tony się martwi - Kapitan położył rękę na jej ramieniu i delikatnie je potarł
- Wiem Steve, ale nie potrzebuje opiekunki - uśmiechnęła się ponuro i kontunuowała sprzątanie w salonie.
- Oboje wiemy, że sama umiesz się doskonale obronić ale Tony ciągle obawina się za tamtą sytuację
- To też wiem - westchnęła i przytuliła się delikatnie do Kapitana. Znała go bardzo długo, jeszcze przed wstąpieniem do Avengersów. Był wychowany i zachowywał sie jak gentelman co zawsze podobało sie Ri. Czuła sie przy nim niezywkle bezpiecznie, potrafił ją wyciszyć i uspokoić. Po włamaniu przez agentów Hydry do wieży kilka lat temu, tylko przy nim umiała sie uspokoic. Te wszystkie sytuacje sprawiły, że zbliżyli się do siebie. Kapitan nie nawiązywał bliższych kontaktów z żadnymi kobietami, ale musial przyznać, że lubił tą małą kopie Starka, była pyskata i zadziorna, ale zawsze tłumaczył to sobie tym, że genów nie da sie oszukać. Zawsze mogli na sobie polegać, a Aurora wiedziała, że zawsze będzie miała go po swojej stronie. Po tym jak okazało się, że jej brat to Tony Stark musiała przejść na nauczanie domowe, odrzuciła poprzednie życie i zamknęła się w wieży gdzie jej nowymi przyjaciółmi stali sie Avengersi. Tony zabraniał jej nowych znajomości, a konkretnie to chłopaków. Uważał, że każdy tylko czeka żeby zdobyć jego małą siostrzyczke. Ri dorosła i nie dalo się nie zauważyć, że byla po prostu piękna. Dlugie kasztanowe włosy zielone oczy i kształna figura przyciągały adoratorów, których Tony odrazu odrzucał
- Dlatego bądź wyrozumiała - Steve zamknął ją w ramionach - nie będę cie niańczył tylko spedze z tobą czas dopóki nie wróci Tony. - odsunął ją od siebie trzymając za ramiona. Do salonu jak poparzony wpadł Nick Fury
- Do konferencyjnej. Teraz - ponaglił ich, skołowana Ri popatrzyła na Steve, który też nie wiedział co sie dzieje, ale na polecenie Fury'ego udali sie do sali konferencyjnej. Po chwil weszli do sali pełnej agentów tarczy oraz reszty Avengersów.
- Wyjaśnisz co tu sie do cholery dzieje? - powiedziała Ri podniesionym głosem.
- Aurora, język - zbeształ jak zwykle Steve
- Steve nie teraz, Nick co sie dzieje - poirytowana Aurora chodziła po całej sali czekając na wyjaśnienia.
- Porwali Tony'ego - objaśnił Fury
- Znowu? - powiedział jeden z agentów
- Gdzie jest? - zapytała ze spokojem Ri
- W jednej z baz Hydry na południu Florydy mamy dokładny adres, ale trzeba przemyśleć jak...
- Zajmę się tym - powiedziała Stark i wyszła po swój strój. Był to kostium zrobiony przez Tony'ego. Był cały czarny z fioletowymi wstawkami. Po przebraniu sie wróciła do sali.
- I co twierdzisz, że sama dasz radę wszystko ogarnąć? - zakpił z niej Fury
- Racja, potrzebuje kogoś kto pokieruje statkiem, Clint mogę cie prosić? - zwróciła się do mężczyzny, który tylko pokiwał głową.
- Nie ma szans Aurora, ty zostajesz my się tym zajmiemy- powiedział ze spokojem Kapitan
- Jak chce niech leci, jest Avengersem - wzruszył ramionami Fury
- Przecież ona nie da sobie rady, jest niedoświadczona i przez nią Tony'emu może stać się krzywda! - poirytowana Ri odwróciła sie w stronę kobiety, która wypowiedziała te słowa
- Przepraszam bardzo kim ty w ogóle jesteś? - dziewczyna podeszła do kobiety stojącej pośród agentów i z założonymi na piersiach rękami czekała na odpowiedź
- Sharon Carter, agentka 13 - odpowiedziała kobieta, która jak widać nie była przyjaźnie nastawiona do Stark
- Agentko 13, chyba umknął mi moment w którym pytałam o opinię - powiedziała Aurora
- Jesteś tylko dzieckiem, daj się zająć tą sprawą zawodowcom bo jeszcze się skaleczysz - agentka zrobiła smutną mine by tylko spotęgowac złość Ri, która w głowie miala obraz spadającej z dachu Agentki 13, ale na zewnątrz nie pokazała nawet odrobiny złości.
- Czy to zmarszczka? - Ri pochyliła się w stronę agentki, która gotowała się już ze złości. W tle słychać było cichy śmiech a Aurora z triumfem na twarzy opuściła sale.