chapter 6

183 8 5
                                    

Ri często żałuje, że nie ma tyle obowiązków co inni, siedzi w wieży czasem wyjdzie gdzies z Peterem i jego znajomymi i na tym konczą się jej aktywności.

- Hej Ri - z windy wyszedł nie jaki człowiek pająķ

- Hej, Tony'ego nie ma - rzuciła do chłopaka

- Powiedział, że mam na niego poczekać - zaśmiał się i rzucił na kanape obok Ri zabierając jej chipsy

- Pojechał gdzieś na jakiś bankiet z Pepper nie wiem czy on w ogóle dzis wróci - wyrwała mu miske

- Mogę tu z tobą poczekać? - zapytał z nadzieją

- Pewnie, wreszcie nie bedę gadać do ściany - zaśmiała się. Minęło kilka godzin dochodziła 19 i na zewnątrz zaczynało robić się ciemno. Młodzi leżeli na kanapie pod grubym kocem i oglądali jakis sitcom co jaki czas rzucając jakis temat do rozmowy. W salonie panował półmrok, świeciła się tylko jedna mała lampa. Nagle telefon Ri wydał dźwięk.

- Tony napisał : "Powiedz Peterowi, że dziś nie wrócę" - przeczytała Ri - Przykro mi

- Ehh to ja będę sie zbierał - był trochę smutny, ale nawet mu sie nie dziwię

- Zostań ze mną jeśli chcesz, strasznie sie nudze - obróciła się w stronę chłopaka i zrobiła smutne oczka

- I tak nie mam nic do roboty - wzruszył ramionami. Po chwili w pokoju pojawił się Thor oraz Kapitan

- A wy co urządziliscie sobie jakis romantyczny wieczór? - spytał Thor a Steve momentalnie się spiął

- Tylko oglądamy serial jak chcecie to możecie dołączyć- wzruszyła ramionami odnosząc miske do kuchni. Ci bez słowa usiedli na kanapie a Ri w tym czasie wróciła pod koc obok pajączka. Steve zmierzył ich niezauważalnie wzrokiem, siedział obok Ri ale jednak wydawało mu sie, że ona go nie zauważa. Jak na zawołanie dziewczyna chwyciła go za rękę. Po godzinie Peter stwierdził, że zbiera się do domu a Thor wrócił do Asgardu.

- Steve - mruknęła cicho a Rogers obrócił głowę w jej strone, nie zdecydowała się jednak pociągnąć konwersacji tylko wdrapała się na jakiego kolana, schowała głowę w zagłębienie jego obojczyka i odetchnęła - Brakowało mi tego

- Mi też - przyznał Steve i zaczął głaskać ją po plecach - Lecimy za kilka dni na misję.

- Czemu ja nic o tym nie wiem?

- Bo lece tylko ja Clint i Bruce - wyjaśnił kapitan - Będziesz tęsknic? - zaśmiał się Steve

- Oczywiście - uśmiechnęła się i poglaskała go delikatnie po policzku. Zatracili się w swoich oczach, Steve delikatnie przysunał twarz Ri i pocałował ją. Taka śmiałość duzo go kosztowała i to musiał przyznać ale wiedział, że było warto, to był tylko buziak ale dla nich było to coś ogromnego. Oboj teraz byli zmieszani, nie wiedzieli co będzie dalej, ale nie żalowali. Ciągnęło ich do siebie a jedyną osobą, której to przeszkadzało to Tony Stark.

- Przepraszam, ja, chyba em... - Steve nie wiedział co powiedzieć, chyba go to trochę przerosło

- Spokojnie kapitanie - Zaśmiała sie Ri. Niedługo później rozeszli się do swoich pokoji.

                               ***
Typowy czwartek - Fury zbiera spotkanie kontrolne, omawia misje, które sie odbyły i planuje następne działania. Przed spotkaniem Ri była umowiona ze Stevem na trening, zaczynała się martwić bo spóźniał się juz 15 minut. Postanowiła go poszukać, przejrzała już całe pietro mieszkalne a Jarvis podpowiedział jej, że jest w sali konferencyjnej. Po otworzeniu drzwi ujrzała Steve'a z agentką 13, dość przykry widok. Stali przy oknie i z uśmiechami na ustach zawzięcie dyskutowali. Zabolało ją to, szczególnie po wczorajszym wydarzeniu jakie stało się między nimi. Oprócz tego flirtował akurat z Sharon, której Ri nie mogła znieść.

- Yhym to dlatego się spóźniasz - powiedziała z jadem w głosie i opuściła sale. W tle słyszała tylko głos Steve'a, który wołał Ri. Skierowała sie prosto do windy i wyszła z budynku, nie wiedziała co zrobić, poczuła sie po prostu zdradzona, chwyciła za telefon i wysłała wiadomość do Petera z propozycją wieczornego wyjścia, bo chciała odreagować. Ten zaproponował jej wyjście do lokalnego klubu - Seven. Oczywiście przystała na tę propozycję, pokręciła się trochę po galerii i wróciła do wieży. Zamknęła się w swoim pokoju i zaczęła przygotowywać, pomalowała sie standardowo, wyprostowała włosy i ubrała w obcisła sukienke z długim rękawem oraz nałożyła botki, postarała się. Około 22:00 dostała SMS od Petera, że juz na nią czeka. Zabrała torebke i pewnym krokiem pomaszerowała do windy przechodząc przez salon gdzie powitały ją gwizdy siedzących tam Avengersów

- Gdzie się wybierasz taka odwalona? - zapytał Tony

- Ide do Seven z Peterem - powiedziała przyciskając przycisk od windy.

- Masz jak wrócić? - powiedział ponownie Tony

- Coś wymyślę, przejdę się albo wezmę taksówkę.

- Może przyjadę po Ciebie? - zaproponował Kapitan

- Nie, poradzę sobie - powiedziała chłodnym tonem wchodząc do windy.  Na dole czekał na nią Parker, wsiedli do taksówki i za niedługo wysiedli pod Seven. Ri umiała się zabawić, na miejscu spotkali się z MJ i Nedem, świetnie się bawiła, tańczyła i zapijała smutki. Okolo 3:00 znalazła się pod wieżą, ciągle podchmielona wsiadła do windy, w salonie panował mrok, Aurora kierowała się prosto do swojego pokoju, gdy usłyszała znajomy głos

- Późno wróciłaś - salon wypełnił głos kapitana

- To chyba nie twoja sprawa, nikt ci nie kazał tu czekac - ucieła i ściągnęła buty wchodząc do kuchni.

- Wiem, że jesteś na mnie zła ale do niczego nie doszło  - próbował się wybielić kapitan

- Bo wam przeszkodziłam - mruknęła wyjmując wodę z lodówki.

- To nie tak, daj mi to chociaż wytłumaczyć

- Nie ma czego tu tłumaczyć, jesteś dorosły i wolny możesz robić co chcesz - zabrała buty i skierowała się do swojego pokoju. Chciała mu wybaczyć ale w głębi duszy czuła jak bardzo ją tym skrzywdził. Teraz wiedziała przed czym chciał uchronić ją Tony.

I don't like your attitude - Steve Rogers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz