V - Budka telefoniczna

39 3 0
                                    

NASTKA'S POV:

Obudziłam się po 8:00. Czułam, że boli mnie głowa. Gdy się podniosłam i usiadłam na łóżku zobaczyłam, że nie mam na sobie ubrań. Popatrzyłam w prawo i zobaczyłam, że leży tam naga Karolina.

Przez chwilę zastanawiałam się co wczoraj się działo. Już sobie przypomniałam. Oczywiście niektórych szczegółów nie pamiętam, ale przynajmniej coś mi się przypomniało.

Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Biorąc ciepły prysznic dokładnie analizowałam wszystkie zdarzenia po koncercie. Parę razy wszystko przeanalizowałam, ale nadal nie wiedziałam czemu tak właściwie to zrobiłyśmy.

Gdy wyszłam z łazienki Karolina nadal spała. Usiadłam na podłodze i patrzyłam jak śpi i uśmiecha się przez sen.
W końcu zdecydowałam się ją obudzić.

- Hejj... wstawaj - powiedziałam dotykając jej ramienia.

- Cześć, która godzina? - zapytała mrużąc oczy.

- Jakoś 8:40 - popatrzyłam na zegarek.

- Czy dziś jedziemy do Londynu?

- W sumie możemy, jak narazie nie zapowiada się na deszcz.

Wyszłam na balkon, a Karolina poszła do łazienki. Po chwili zjeżdżałyśmy windą na śniadanie.

- Możemy porozmawiać o wczoraj?

- A o czym dokładnie? - zapytała.

- Niezbyt pamiętam co się stało, gdy wróciłam do hotelu i naszego pokoju - mówiłam.

Karolina zaczęła opowiadać wszystko o wczorajszej nocy. W sumie nie dziwiłam się jakoś bardzo, że to zrobiłam.

- Jak zwykle pustki - powiedziała Karolina, gdy szłyśmy w stronę naszego ulubionego stolika.

Zjadłyśmy śniadanie i wróciłyśmy do pokoju się przygotować. Wyglądałyśmy niemal identycznie. Miałyśmy kurtki dżinsowe, spodnie dżinsowe z podwiniętymi nogawkami i białe buty. Jedyne co nas rozróżniało to koszulki. Ja miałam zieloną, a Karolina fioletową.

- Jedziemy? - zapytała mnie.

- Tak, chodźmy już - powiedziałam.

Karolina poszła w stronę schodów, ale ja przekonałam ją, żebyśmy pojechały windą. Tak naprawdę to był mój podstęp.

Gdy drzwi windy się zamknęły rzuciłam się na nią. Zaczęłam ją mocno całować, a ona to odwzajemniała. Na nieszczęście zatrzymałyśmy się na drugim piętrze, by zabrać jakąś starszą panią.

Karolina zbliżyła się do mnie i koniuszkiem małego palca zaczęła zaczepiać mojego. W końcu złapałam ją za rękę, by dała spokój. Uśmiechnęła się z zadowolenia.

Poszłyśmy do auta trzymając się za ręce. Karolina, jak zwykle rzuciła swój plecak na tylne siedzenia.

- Wzięłaś parasolkę? - zapytała mnie.

- Wrzuciłam do twojego plecaka, bo do mojego już się nie mieściła.

- A ok, dzięki.

20 minut później

Znów chwilę szukałyśmy miejsca parkingowego w centrum. Gdy wyszłyśmy zauważyłyśmy, że zaczynało się chmurzyć.

Chodziłyśmy po parkach i kawiarniach. Poszłyśmy nawet do muzeum. W sumie było w nim bardzo ładnie - zdaniem Karoliny.

Gdy wyszłyśmy z muzeum, powoli zaczynało kropić. Po chwili zaczęło nieźle lać. W pośpiechu weszłyśmy do budki telefonicznej.

- Poszukam gdzie jest najbliższa kawiarnia czy coś - powiedziałam i wyjęłam telefon.

Let me be your coffee pot | lonnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz