VII - Ucieczka wgłąb Paryża

28 3 0
                                    

NASTKA'S POV:

Obudziłyśmy się przed godziną 9. Poranne słońce świeciło nam prosto w twarz. Gdy wyjrzałam za okno nie mogłam uwierzyć, że tu jestem. W rzeczywistości Paryż był zupełnie inny i bardziej urokliwy niż na zdjęciach.

Szybko się ogarnęłyśmy i zaczęłyśmy szukać miejsca, gdzie mogłybyśmy zjeść śniadanie. Znalazłyśmy kawiarnię i od razu do niej weszłyśmy.

- Umiesz mówić po francusku? - zapytała.

- Ani trochę, ale po angielsku też da się dogadać - powiedziałam.

Karolina zajęła wolny stolik, a ja kupiłam nam małe śniadanie.

- Na ile tu zostajemy? - zapytała, gdy podeszłam do niej z jedzeniem.

- W sumie pokój mamy na dwa tygodnie.

- Nie za długo?

- Jak dla mnie idealnie, a skoro dla mnie to dla ciebie też - puściłam jej oczko.

- No dobrze, dobrze.

Gdy skończyłyśmy jeść, udałyśmy się pod Wieżę Eiffla. Trochę nam to zajęło, ale w końcu się pod nią znalazłyśmy.

- Duża jest - powiedziałam, a Karolina popatrzyła w górę.

- Wchodzimy? - zapytała nieśmiało.

- W sumie możemy - złapałam ją za rękę i podeszłyśmy bliżej.

Nie było wielkiej kolejki do biletów rano, więc po pół godzinie byłyśmy już na najwyższym możliwym piętrze.

- Wysoko tu - powiedziała Karolina patrząc w dół.

Zrobiłyśmy sobie ładne zdjęcie i zaczęłyśmy chodzić w kółko.

- Wracamy na dół? - zapytałam, a ona kiwnęła głową.

Po parunastu minutach znów byłyśmy pod wieżą. Zaczęłyśmy chodzić po parku. Oczywiście za rękę, jak inaczej?

Kupiłyśmy kawę i usiadłyśmy na ławce w parku. Było naprawdę miło. Czułam taki wewnętrzny spokój. Karolina położyła głowę na moim ramieniu. Motylki w brzuchu? I think so.

- Przeszkadza ci to? - zapytała.

- Niee, naprawdę to lubię.

Dopiłyśmy kawę i ruszyłyśmy dalej. Karolina zaproponowała, by iść do Luwru, ale ja odmówiłam, więc tylko chodziłyśmy między uliczkami. Nie chciałam znów chodzić po muzeach. Poszłyśmy na obiad, by chociaż wykorzystać czas. Szybko znalazłyśmy restaurację.

Chwilę po godzinie 15 pomyślałyśmy, by wrócić chociaż na chwilę do pokoju odpocząć.

Gdy tylko weszłyśmy do pokoju Karolina rzuciła się na łóżko, a ja zaraz za nią. Leżałyśmy tak przez dłuższą chwilę.

- Co chcesz robić? - zapytałam zdejmując buty.

- Chodźmy spać - odpowiedziała.

Tym sposobem zasnęłyśmy obie. I tak nie musiałyśmy nigdzie iść.

Obudziłyśmy się po paru godzinach, była już prawie 18:00.

- Idziemy na zachód słońca? - zapytała, gdy zauważyła, że się obudziłam. Bawiła się moją ręką i patrzyła na mnie.

- Tak, pewnie - wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. - Załóż sweter, już jest chłodno - powiedziałam rzucając jej swetrem w twarz.

- Dzięki - szybko ściągnęła koszulkę i włożyła sweter.

- Źle założyłaś - powiedziałam specjalnie.

Powiedziałam to tylko po to, bym sama mogła ściągnąć jej sweter i go znów założyć. Gdy ściągnęłam jej sweter rzuciłam się na nią, wylądowała plecami na łóżku, moje usta szybko znalazły się na niej.

- Znowu wracam do bycia top - powiedziałam zadowolona z siebie, a ona tylko przewróciła oczami uśmiechając się.

Znów pocałowałam ją mocniej i pomogłam wstać. Włożyłam jej sweter i wyszłyśmy na dwór.

- Bez całusa się nie obyło - powiedziała poprawiając sobie włosy.

Poszłyśmy do parku, w miejsce, gdzie było widać wszystko wokół. Usiadłyśmy na trawie i podziwiałyśmy zachód słońca.

Karolina złapała mnie za rękę i pocałowała mnie. Naprawdę było mi przyjemnie. Znów pojawiły się te motylki w brzuchu. Nie chciałam, by puściła moją rękę.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Mam nadzieję, że ten rozdział się wam podobał! Był taki trochę luźniejszy.

Enjoy <3

Let me be your coffee pot | lonnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz