VI - Ostatni dzień w Londynie

31 2 0
                                    

KAROLINA'S POV:

Wstałyśmy przed godziną 9. Dziś zapowiadało się na deszcz. Gdy poszłam do łazienki się ogarnąć, Nastka w międzyczasie rezerwowała lot i hotel.

- Ok, gotowe - powiedziała, gdy wychodziłam z łazienki.

- O której mamy lot? - zapytałam.

- Dopiero na 23:00 - powiedziała zgarniając swoje ubranie i idąc do łazienki.

Po chwili już schodziłyśmy na śniadanie. To był nasz ostatni raz, więc Nastka wyraziła zgodę, by pójść schodami.

- Czemu tu jest tyle ludzi? - zapytała idąc do naszego stolika.

Tym razem naprawdę było ich dużo.

- Przyszli nas pożegnać - zaśmiałam się.

Zjadłyśmy śniadanie i wróciłyśmy do pokoju się spakować. To zajęło chwilę dłużej niż rozpakowywanie.

Gdy już byłam prawie spakowana, Nastka powiedziała, że musi sobie pójść i sobie poszła. Zostałam sama. Spakowałam się do końca i położyłam się na łóżku. Zasnęłam i obudziłam się, gdy Nastka wróciła.

- Gdzie byłaś? - zapytałam.

- W recepcji, możemy już jechać? Jest po godzinie 17, a lotnisko jest trochę dalej niż to, na którym byłyśmy.

- A masz już wszystko spakowane?

- Tak tak - odpowiedziała.

- No to w drogę.

Wzięłyśmy nasze bagaże i zjechałyśmy z nimi na dół. Ja poszłam do auta, a Nastka wymeldowała nas z hotelu. Po 5 minutach do mnie przyszła.

- Już wszystko gotowe, możemy jechać.

Gdy byłyśmy w trasie Nastka nie mogła się doczekać, aż będziemy na miejscu. Ja oczywiście też, ale ona bardziej się tym ekscytowała.

3 godziny później

Czekałyśmy już na lot. Nie wiedziałyśmy co chcemy robić przez te parę godzin czekając. Nastka namęczyła się przy oddawaniu wypożyczonego auta i nie miała ochoty na podobne atrakcje.

W końcu poszłyśmy coś zjeść, bo to nigdy nie jest zły pomysł. W sumie nawet jedzenie nam się nie podobało i zrezygnowałyśmy.

- Co robimy? - zapytałam nie czekając na jakąkolwiek reakcję.

- Chodź - powiedziała biorąc swój plecak i chwytając mnie za rękę.

Poszłam za nią. Zaprowadziła mnie do łazienki, która była pusta.

- Stań pod ścianą - powiedziała nie patrząc na mnie.

Podeszłam pod ścianę, tak jak chciała. Patrzyłam się w podłogę czekając na rozwój wydarzeń. Po chwili Nastka zaczęła iść w moją stronę.

Nagle jej usta wylądowały na moich. Przycisnęła mnie do ściany. Moja twarz szybko znalazła się w jej rękach. Po paru sekundach jej ręka zmieniła położenie, znalazła się na moim pośladku i go ścisnęła. Wiedziała, że mi się to podoba.

- Dobrze smakujesz - powiedziała dając mi chwilę na złapanie oddechu.

Jednak tym razem role się zmieniły. Szybko przejęłam inicjatywę i to ja ją dociskałam do ściany. Chciała się wyrwać i ze mną zamienić, ale nie udawało się jej.

Usłyszałyśmy kroki i szybko wbiegłyśmy do kabiny.

- Tym razem ci się udało - szepnęła mi do ucha, na co się uśmiechnęłam.

- Wyjdźmy już stąd - powiedziałam.

Resztę czasu spędziłyśmy na nudzeniu się w holu. Nastka przysypiała na moim ramieniu, a ja patrzyłam na odlatujące i przylatujące samoloty.

5 godzin później

Gdy znalazłyśmy się już na lotnisku w Paryżu było po godzinie 24, ale oczywiście wyszłyśmy z niego po 1-ej w nocy. Musiałyśmy sobie znaleźć taksówkę. Na szczęście po chwili szukania, znalazłyśmy się w jednej.

Po około 30 minutach trafiłyśmy do hotelu, który ku mojemu zdziwieniu był jeszcze otwarty.

Szybko zgarnęłyśmy kartę do pokoju i się w nim znalazłyśmy. Był na drugim piętrze. Miał bardzo ładny widok nocą, ale przyjemniej się w nim spało, bo po chwili obie usnęłyśmy.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Mam nadzieję, że ten rozdział podobał się wam, dajcie znać!

Enjoy <3

Let me be your coffee pot | lonnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz