Mimo, że ciężko było mi zasnąć poprzedniej nocy, rano obudziłem się wypoczęty i pełen sił. Miękka pościel i komfortowy materac naprawdę robią różnicę. Leżałem przez chwilę na plecach gapiąc się w sufit i momentalnie przypomniałem sobie co stało się poprzedniego wieczora. Stwierdziłem, że muszę się przyzwyczaić, ponieważ napewno nie była to jednorazowa akcja. Zarumieniłem się i wstałem.
Powinienem się ubrać? Arek nie wydał jeszcze polecenia...
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę!
W progu stała pokojowka, która przekazała mi rozkazy Arka i szybko udała się spowrotem do pokoju gospodarczego.
Czyli mam zejść na śniadanie w piżamie?
Wyczołgałem się z łóżka, poprawiłem włosy w lusterku i opuściłem pomieszczenie. Nie byłem do końca pewien, czy trafię do jadalni. Moja orientacja w terenie otępiła się w tym labiryncie pełnym przepychu i bogactwa. Niepewnie poruszałem się korytarzem, rozglądając się i starając zapamiętać jak najwięcej szczegółów.
Arek raczej nie zamierza szybko mnie stąd wypuścić, muszę szybko się zaaklimatyzować.
Nagle poczułem, że coś ciągnie mnie w swoją stronę. Obróciłem się przerażony i zobaczyłem Arkadiusza. Trzymając mnie jedną ręką za ramię, zamknął drzwi drugą i zaczął mnie zachłannie całować. Z początku zaskoczenie wzięło nade mną górę, ale po chwili oddałem się arkowi w całości. Mężczyzna oderwał się ode mnie i spojrzał na moją twarz z uśmiechem.
- Bałem się, że nie trafisz do jadalni, więc postanowiłem osobiście cię tam zaprowadzić.
Wyciągnął do mnie dłoń. Nieśmiale złapałem ją i razem ruszyliśmy w stronę naszego celu. Służąca otworzyła przed nami drzwi a moim oczom ukazał się stół z przygotowanym posiłkiem.
- Po śniadaniu proszę cię, abyś ubrał się w jeden ze swoich eleganckich zestawów. Wychodzimy na miasto.
Zamurowało mnie. Minęło mało czasu od mojego porwania, mimo to Arek ufa mi na tyle, że wyjdzie ze mną na zewnątrz? Czułem się jak szczeniak, który będzie miał okazję pierwszy raz zobaczyć słońce.
- Czy przed tym mógłbym się jeszcze wykąpać? - spytałem z pewną dozą nieśmiałości.
Arek podniósł brwi i uśmiechnął się półgębkiem. Wziął łyka herbaty i skinął głową. Jedliśmy w milczeniu, ale razem. Mój Pan czekał aż dokończę i razem ze mną udał się na górę. W połowie schodów złapał mnie za rękę.
- Od teraz, gdy idziemy razem, poruszamy się tylko tak. Masz trzymać moją dłoń równie mocno, jak ja trzymam twoją.
Przesunął kciukiem po wierzchu moich palców i wszedł ze mną do mojego pokoju. Spojrzałem na niego kątem oka.
Co on tu nadal robi? Przecież powiedziałem mu, że i tak zamierzam wziąć jeszcze prysznic... Może zapomniał...
Z szafki wyciągnąłem wszystkie potrzebne rzeczy i udałem się do łazienki. Starałem się nie zwracać uwagi na Arkadiusza. Nagle poczułem dłoń na moim ramieniu. Wzdrygnąłem się i pytająco spojrzałem w oczy mojego porywacza. Jednak mój wzrok szybko zjechał na jego rozpiętą koszulę.
- O-o co chodzi? - spytałem speszony.
- Chciałeś wziąć prysznic, prawda? Idziemy.
- Razem?!