Otworzyłem na chwilkę oczy. Siedziałem związany na miejscu pasażera w zupełnie innym samochodzie. W dodatku bardzo drogim. Miałem ochotę zagwizdać, ale szybko się powstrzymałem. Nie poddam się tak łatwo...
Kurwa. Przecież zaszłem już tak daleko. Czemu Gosia to w ogóle zrobiła? Myślałem, że jest po mojej stronie... Ale gdyby była po mojej stronie nie porywałaby mnie. Może ona współpracuje z kasjerką z żabki? Tylko teraz pytanie... Po co by im był taki Erni? Może rzeczywiście sprzedadzą moje organy w Czechach...
Cały czas miałem zamknięte oczy. Nie chciałem, aby kierowca dowiedział się, że już oprzytomniałem. Zdradziły mnie, jednak nerwowe ruchy i więzy, które uwierały mnie w ręce. Po chwili usłyszałem i poczułem, jak auto łagodnie hamuje.
- Obudziłeś się kochany? - spytała Gosia.
Zaskoczony otworzyłem oczy i spojrzałem się na nią. Wyglądała zupełnie inaczej niż w szkole. Bardziej... Męsko? Włosy miała krótko zgolone, na twarzy brak makijażu... Bardzo mnie to podnieciło. Zaschło mi w ustach, nie byłem w stanie wydusić z siebie ani słowa.
- Podam ci kolejną dawkę, podróż będzie dla ciebie wygodniejsza.
Zacząłem się szarpać, ale sznur był doskonale związany. Z każdym ruchem moje nadgarstki bolały coraz bardziej, a po chwili starta skóra zaczęła krwawić.
- Erni, uspokój się. Nieźle się urządziłeś, ale spokojnie, opatrzę cię.
Sięgnęła do schowka i wyjęła kawałek materiału i buteleczkę pełną usypiającego płynu. Wiedząc co się szykuje wyrywałem się z całej siły.
- Nie! Błagam nie, tak mnie głowa przez to boli... - Gosia bez słowa przyłożyła mi śmierdzącą szmatkę do ust. - Wybacz, ale nie pozwolę ci nic zobaczyć... Nie dam ci uciec... Jesteś mi zbyt potrzebny.
Starałem się nie wdychać substancji, ale po chwili było to kompletnie niemożliwe.
Potrzebny? A WIĘC JEDNAK ORGANY! Ja nie chcę do Czech... Muszę uciec, nie wiem jak, ale zrobię to. Będę walczyć nie końca. Gocha... Ja się nie poddam.