- Gosia? - spytałem głupio.
- Mówiłem ci już, żebyś nazywał mnie Arek... - westchnął i usiadł na łóżku.
- Czemu mnie porwała... Porwałeś?! - krzyknąłem w frustracji, poprawiając się w ostatniej chwili.
- Jesteś mi potrzebny. - odpowiedział mężczyzna i się uśmiechnął - będzie ci ze mną dobrze, obiecuję. To jak? Podoba ci się pokój? Spędzisz w nim trochę czasu.
- Tak... - odpowiedziałem nie myśląc co mówię.
- Cieszę się w takim razie. Wykąp się i przebierz w to co masz w szafie. Za chwilkę Dorotka zawoła cię na kolację. Nie spóźnij się. Nie chcesz mnie rozgniewać. - po tych słowach wyszedł.
Zacząłem zastanawiać się, gdzie jest łazienka. Wtedy uświadomiłem sobie, że Arek aka Gocha zostawił otwarte drzwi. Nie myśląc za wiele rzuciłem się do nich i zbiegłem po schodach przede mną. Nie zatrzymywałem się i pędziłem naprzód. Za nic jednak nie mogłem znaleźć drzwi wyjściowych. Nagle poczułem czyiś mocny uścisk na moim ramieniu.
- Dokąd to się panicz wybiera? Łazienka jest na pierwszym piętrze. - odwróciłem się i zobaczyłem kasjerkę z żabki.
- Już nigdzie... - odpowiedziałem zaskoczony.
- W takim razie pozwól, że odprowadzę cię do twojego pokoju. Od razu pokażę ci gdzie jest łazienka, żebyś następnym razem tak nie błądził. - dodała z ironią. - Spokojnie, nic nie powiem Arkowi, tym razem kara cię ominie, ale nie licz na to, że będzie tak za każdym razem.
Szliśmy w ciszy całą drogę. Kasjerka pokazała mi gdzie jest łazienka i już miała odejść, ale szybko zadałem jej pytanie.
- Proszę Pani, jak mam się do Pani zwracać?
- Dorotka. - odpowiedziała z uśmiechem i poszła w swoją stronę.
To o niej mówił Arek. Muszę szybko się umyć i ubrać, bo jeszcze wpadnę w kłopoty. Czy to jest moje nowe życie?
W szafie znalazłem również ręcznik, który był mięciutki i bardzo przyjemny w dotyku. Zgarnąłem ze sobą również ubrania, które zamierzałem ubrać. Skierowałem się do łazienki, która była piękna jak zresztą cały budynek, jaki zdążyłem zwiedzić podczas żałosnej próby ucieczki. Biała podłoga i delikatne jasne kafelki na ścianach. Przez chwilę zastanawiałem się, czy użyć prysznica czy wanny. Druga opcja kusiła bardzo, po tak stresujących przeżyciach. Ale jako, że mój czas był ograniczony to skorzystałem z prysznica. Umyłem się dokładnie, a na koniec wypsikałem włosy odżywką i wysuszyłem je. Ubrałem się i wróciłem do pokoju. Usiadłem przy biurku i przeszukałem dokładnie szuflady licząc na coś co może mi się przydać. Jednak jedyne co tam znalazłem do kartki, kredki, pisaki, farby i wszystko co nadaje się do plastycznych prac. W końcu została mi ostatnia szuflada. Była ona wypełniona po brzegi opakowaniami mięty i bibułki, jednak po zapalniczce nie było śladu. Ucieszyło mnie wszystko pozostałe, bo zacząłem odczuwać skutki niepalenia przez dłuższy czas. Postanowiłem narazie nie palić, byłem zbyt głodny. Cierpliwie czekałem na przyjęcie Dorotki. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu zegara. Niestety takowego nie znalazłem. Jakiś czas potem usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę!
- Paniczu, zapraszam na kolację z Panem Arkadiuszem. - powiedziała kobieta i odeszła.