13.

278 9 0
                                    

Stałam w bezruchu wpatrując się w jeden punkt przed sobą. Nawet nie drgnęłam gdy Michał tylko odkleił się ode mnie po czym rzucił szybkie ,,cześć" i po chwili zniknął mi z pola widzenia. Wciął stałam wpatrując się w to samo miejsce. O czym myślałam? o wszystkim po za tym co zaraz się stanie. O pogodzie, jaką książkę zacznę czytać w bliskiej przyszłości czy gdzie spędzę dzisiejszą noc, bo na pewno nie tutaj. Mój wzrok padł na blondyna. Wysokiego, niebieskookiego blondyna z ładnymi rysami twarzy. Stał z metr przede mną patrząc w tym momencie prosto w moje oczy. Czekałam aż uniesie na mnie głos krzycząc, że mam się wynosić. Teoretycznie nie byłby do tego zdolny ale czy na pewno? też jeszcze niedawno myślałam, że nie jestem zdolna do pocałowania chłopaka który nie był Jankiem. Baa! nie był nawet w ani jednym procencie do niego podobny. 

Janek tylko rzucił mi spojrzenie jakby chciał spytać ,,dlaczego" ale jakby nie mógł wydusić z siebie najcichszego dźwięku. Westchnął tylko po czym wyminął mnie w przejściu i wszedł do mieszkania. 

co się właśnie stało?

Janek nigdy się na mnie nie uniósł, nie ważne co zrobiłam. Teraz jednak bym sobie zasłużyła nawet i na wywalenie z mieszkania. Zachowałam się jak gówniara, która leci na dwa fronty.  Wiedziałam, że nie nakrzyczy na mnie jaka to ja jestem okropna ale bardzo na to czekałam. Czekałam aż wydusi z siebie to co go dręczy. Aż wydusi z siebie cokolwiek niż ciche westchnięcie. Chciałam w tamtym momencie by mówił, by mówił jak najwięcej ale żeby nie był aż tak cicho jak nigdy przedtem. 

Weszłam do mieszkania rozglądając się we wszystkie możliwe strony byle by znaleźć mojego Janeczka, którego aż tak bardzo skrzywdziłam. Bałam się, że tym razem nie ujdzie mi to na sucho i dostanę na łeb kubeł zimnej wody. W tamtym momencie może by mi to odświeżyło umysł, bo nie myślałam racjonalnie.

-Janek?-powiedziałam cicho wchodząc do sypialni w której widziałam Janka. Pakował się. Chciał mnie zostawić samą w mieszkaniu. Nie chciałam być sama ale po tym co zrobiłam już nie było ważne czego ja chciałam. To co ja chciałam powinno się skończyć już dawno, na urlopie w domku obok jeziora gdy całowałam się z młodym Matczakiem. Wtedy to Janek powinien być najważniejszy, bo to on wycierpiał przeze mnie więcej przez te dwa tygodnie niż ja przez całe swoje życie.

-Janek, porozmawiajmy-mówiłam wciąż spokojnym głosem ale nadal byłam ignorowana- proszę...-wyszeptałam prawie że niesłyszalnie jednak dopiero wtedy blondyn spojrzał na mnie.

patrz na mnie ciągle...

-o czym chcesz rozmawiać? nie mamy o czym Wiktorio, zrozum-te słowa bolały. Bolały jak jasna cholera ale nie mogłam się poddać. Gdybym się poddała, to w momencie w którym Janek nas zobaczył, ja nie stałabym już tutaj. Te parę słów było jak kubeł zimnej wody na który czekałam jeszcze chwilę temu. Teraz mój organizm nie przyjął tej wody dobrze.

-Ja naprawdę...-powiedziałam z chęcią wytłumaczenia się w jakikolwiek inny sposób jednak to zostało mi przerwane.

-nie chciałaś? naprawdę nie chciałaś?-parsknął śmiechem na co ja cofnęłam się o krok do tyłu spoglądając w panele-obiecałaś coś i wiesz co? chyba oboje nie dotrzymaliśmy obietnic...-wypowiadając te słowa wziął do ręki walizkę zapełnioną swoimi rzeczami, a ja czułam jakby moje serce rozpadło się na maleńkie kawałeczki. Oczy zaczęły mi się robić szklane ale nie tylko moje. Janka też, bo wiem, że jego bolało to jeszcze bardziej niż mnie.

-przepraszam...-zaciągnęłam nosem a cichy szloch starałam się zdusić w sobie.

-pomieszkam u Sebastiana, może wrócę a może nie. Jednak ten temat nas nie ominie-rzucił szybko a potem słyszałam już tylko trzaśnięcie drzwiami do mieszkania. 

Musiałam się ogarnąć. Szybkim krokiem ruszyłam za nim. Jednak gdy ja stałam na krawędzi schodów, a on był już dwa piętra niżej, nie wytrzymałam.

-Janek!-krzyknęłam a mój głos obijał się od ścian budynku i dotarł pewnie do nie jednych drzwi sąsiadów. Rzuciłam się na podłogę chowając twarz w dłonie. Co teraz? co teraz będzie? jestem sama w mieszkaniu, które kupił nam Janek, kiedy ja zasługiwałam na mieszkanie w podziemiach. Zachowałam się jak szmata i przez to straciłam tę jedną osobę. Ten mój promyczek dla którego wstawałam każdego dnia by zacząć żyć. Teraz to nie miało sensu. Byłam sama ze sobą i musiałam codziennie rano wstawać sama dla siebie. 

Głowa mnie zaczynała boleć z każdą minutą przesiedzoną na zimnych kafelkach a mój makijaż tylko spływał z każdą kolejną łzą. Czarne od tuszu łzy kapały na moje czarne spodnie a ja nie wiedziałam czy mam tak dalej siedzieć czy dalej próbować załagodzić sytuację. 

Jednak po chwili wstałam z zawrotami głowy i poszłam do ciepłego mieszkania. Bałagan w sypialni zrobiony przez Janka w trakcie pakowania się, został a ja miałam mętlik w głowie. Z mojego mózgu zrobiło się coś na wzór kisielu, bo przestałam myśleć o czymkolwiek. 

Zostałam sama...

------------------------------------

dziś troche krócej ale czuję się lepiej. Myślę że wracam i codziennie lub chociaż co dwa dni bede wam zostawiać coś nowego do poczytania. Spadają zasięgi i mało osób czyta nowe rozdziały więc jeśli czytasz to i mnie jeszcze nie obserwujesz to zrób to! będziecie mieli wtedy powiadomienia kiedy pojawi się nowy rozdział.

Ja natomiast myślę już o nowej książce bo skoro to będzie coś poważniejszego niż zwykłe fanfiction to trzeba się za to wziąć.

hej, wciąż cię kocham!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz