14.

451 16 4
                                    

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Z opuchniętymi od płaczu oczami wstałam z kanapy na której spędziłam noc. Moim towarzyszem była szklana butelka z whisky na ukojenie wszelkich bólów, począwszy od głowy aż po samo ukojenie umysłu. Wczorajszego wieczoru było mi tak strasznie ciężko to znieść. Dziś tak nie było, bo utopiłam smutki w alkoholu. Na ledwo stojących nogach poszłam w stronę drzwi. Dźwięk dzwonka ciągle się zapętlał co drażniło pulsującą od wczorajszego trunku głowy.

-ide!-krzyknęłam, by uniknąć ponownego dzwonka o wysokim dźwięku. Przekręciłam klucz znajdujący się w drzwiach i lekko je uchyliłam.

-czy wyście wszyscy powariowali?-spytał wysoki chłopak z krótkimi włosami. Przewróciłam tylko oczami po czym szerzej uchyliłam drzwi by mężczyzna mógł wejść do środka.

-która jest godzina?-spytałam lekko przymulona pocierając się dłonią po karku.

-15.45.

która?!

-jak kurwa 15.45?-uniosłam ton głosu o jakieś dwa stopnie w górę-przecież...-nie zdążyłam dokończyć bo mój rozmówca mi przerwał.

-jak ty wyglądasz...-powiedział tak cicho, że ledwo dosłyszałam jego poważny ton głosu.

-przyszedłeś tu po to żeby mi ubliżać? jeśli tak, to tam są d...

-powariowaliście-przewróciłam oczami, bo nadal nie rozumiałam o co chodzi-przychodzi do mnie Janek cały zdenerwowany, że szklanki spokojnie nie mógł utrzymać bez rzucenia nią o ścianę-kontynuował Borys-martwię się o was, od czasu ogniska wszyscy zachowujcie się...

-zjebanie...-wtrąciłam mu cicho.

-co najmniej, nie rozumiem co się z wami dzieje dzieciaki-pokręcił lekko głową na boki spuszczając wzrok na ciemno brązowe panele.

-wszystko zaczęło się walić Borys-rzuciłam się w jego ramiona a do moich oczu znowu zaczęły napływać łzy-wszystko...

-widzę ale jaki jest powód tego?-spytał już ciszej i łagodniej.

-michał, Borys to ciągle chodzi o michała-wydobyłam z siebie cichy szloch po tych słowach.

Gdy tylko pojawił się w moim życiu ponownie,, nie myślałam, że skończy się to utratą tak ważnej mi osoby jaką stał się Janek. Naprawdę nie chciałam go tracić ale powoli się zatracałam w tym wszystkim. Straciłam głowę i trzeźwość umysłu dla głupiego bruneta o ciemnych oczach. Chciałam tego wszystkiego? nie wiem. To był dla mnie trudny okres, w szczególności dlatego, że było to tylko między mną, Jankiem a Michałem. Nikt inny nie był w to wmieszany ale nie mogłam tak dłużej. Wygadałam się. Wygadałam się Borysowi.

Siedliśmy na kanapie i wszystko ze mnie uleciało, jak powietrze z przebitego igłą balona. Co chwilę zaciągałam nosem i musiałam wycierać słone łzy z czerwonej twarzy. Czułam to niezrozumienie ze strony chłopaka ale sama tego nie rozumiałam. Jednak mimo to, Borys był wsparciem w tamtych chwilach.

-słuchaj, musisz z nim pogadać-powiedział łagodnym głosem obejmując mnie jedną ręką.

-ale on mnie nie chce widzieć, wyniósł się ode mnie i nie odbiera nawet telefonu-wyszlochałam.

-porozmawiam z nim i go przekonam, a co do Michała to-zawiesił się jakby sam nie wiedział co począć- to też ogarniemy razem, a teraz przestań już płakać bo nie przypominasz siebie-posłał mi pocieszający uśmiech a ja od razu delikatnie się uśmiechnęłam. Ten chłopak naprawdę potrafił człowieka pocieszyć. Nie czynami, nie słowami ale po prostu sobą.

--------------------

Kilka godzin później siedziałam znowu sama w mieszkaniu oglądając telewizję. Ciągle myślałam jak mogę poruszyć ten temat z Jankiem żeby tego nie żałować. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwoniący telefon. Ociężale podniosłam się z kanapy na której spędziłam cały dzień. Ruszyłam w stronę telefonu i nawet nie patrząc na ekran, po prostu odebrałam.

-tak?-spytałam zachrypniętym głosem.

-przepraszam, nie powinienem cię zostawiać samej,, to dla nas ciężki okres ale...ale przejdziemy go razem-powiedział swoim charakterystycznym głosem Janek.

-to ja przepraszam-westchnęłam-wróć do mnie. Do naszego mieszkania. Proszę-z każdym następnym słowem mówiłam coraz ciszej. Moje serce waliło jak oszalałe bo bałam się, że jednak nie wróci i znowu będę sama.

-wrócę-powiedział a ja pierwszy raz od 2dni się cieszyłam-ale...dajmy sobie trochę czasu, dobrze?-wtedy uśmiech zszedł mi z twarzy. Może powinnam go zrozumieć ale nie chciałam dalej czuć tego napięcia. Chciałam znów żeby był przy mnie ale nie mogłam być aż tak samolubna.

-dobrze.

--------------------------------------------------------------

hej! dziś krótko ale może was poinformować, że zbliżamy sie powoooli do końca bo chcę zacząć coś nowego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 25, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

hej, wciąż cię kocham!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz