Pov. Sandra
Stałam jak wryta nie mogłam się ruszyć mimo, że chciałam przełknęłam ślinę, usłyszałam.
-Nie ruszaj się! Jesteś oskarżona o zdradę stanu, za próbę uwolnienia więźniów skazanych na śmierć za praktykę magii.- Powiedział na tyle głośno, że jego koledzy się obudzili. Drugi strażnik ponownie skuł chłopca, którego wyraz wyrazu wyrazu smutek oraz brak nadziei.
Kazali mi usiąść obok wiza oraz chłopaka, co zrobiłam . Osoby które miały nas pilnować już nie zasnęły. Byłam bezradna w tej sytuacji, wiedziałam co czeka osoby oskarżone o zdradę stanu. Z tego wszystkiego nie zwróciłem uwagi kiedy chłopaki obok mnie zasnął. Postanowiłam pójść w jego ślady i wymyślić coś jutro.
******
POV. Wiz
Słyszałem zamieszanie dokoła siebie jednak po całym dniu marszu nie miałem siły nawet otworzyć oczu. W pewnym momencie usłyszałem donośny głos strażnika który miał pilnować mnie i Evana. -Nie ruszaj się! Jesteś oskarżona o zdradę stanu, za próbę uwolnienia więźniów skazanych na śmierć za praktykę magii.
Próbę uwolnienia? kto mógłby chcieć nas uwolnić? Chyba że... Nie to nie możliwe. Nie dała by rady nas znaleźć....a może? Z rozmyślenia wyrwała mnie fala bólu z głębokich raz oraz dźwięk brzdękającego metalu źródłem , którego były najprawdopodobniej kajdany Evana, Ale chyba się pomyliłem bo pomiędzy mną a Evanem ktoś usiadł.
Godzinę później zamieszanie ustało a ja po wielu przemyśleniach doszedłem do wniosku, że mamy duży problem a konkretnie 3. Po pierwsze jestem ciężko ranny i jeżeli nikt mi nie pomoże to pociągnę może 2 dni. Po 2 Evan który ledwo chodził bo miał skręconą kostkę. I po trzecie co jest mało prawdopodobne i mam nadzieję że się mylę, a tym problemem była by Sandra i jej ręka. No nic myślę że trzeci problem mogę skreślić bo to nie możliwe żeby Sandra tutaj była. Spróbuję się zdrzemnąć i oczyścić umysł.
*************
Pov. Sandra
-Wstawać ! - Powiedział głośno i oschle jeden z strażników.
Otworzyłam zaspane oczy , pomrugałam kilka razy aby wyostrzył mi się, a oczy przyzwyczaiły do światła. Ku mojemu rozczarowaniu to wszystko co się stało w nocy to nie był tyko zły sen , ale rzeczywistość.
Chłopak obok mnie też się obudził , jednak Wiz dalej spał. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozprostowałam kark , który strasznie zdrętwiał od spania na podłodze. Mój nos zaatakował przyjemny zapach smażonych ryb, których część piekła się nad ogniskiem a drugą częścią zajadali się żołnierze. Na ten widok zaburczało mi w brzuchu. Nie tylko ja byłam głodna bo chłopak siedzący obok mnie patrzał błagalnym wzrokiem na żołnierzy, którzy go całkowicie ignorowali.
-C-o ty tu robisz?- Powiedział łamiącym, zaspanym głosem Wiz , który miał szeroko otwarte oczy, ale dalej leżał na ziemi. Otworzyłam tak szeroko oczy, że miałam wrażenie że zaraz mi wypadną, cały czas myślałam , że Wiz jest nieprzytomny .
-Powiedziałeś że zaraz przyjdziesz, ale nie wracałeś więc poszłam sprawdzić czy nic się nie stało. Znalazłam ślady walki oraz jak można to określić ,,Ścieszkę'' z krwi i znalazłam się tutaj.-Powiedziałam to jak by to było całkowicie oczywiste.
-Czyli nie miałaś żadnego planu ?- Spytał się chłopak siedzący obok mnie, a ja tylko pokiwałam głową na znak potwierdzenia, a Wiz tylko ciężko westchnął.
-Nie powinno cię tu być -powiedział obojętnym tonem głosu-powinnaś zostać w kryjówce. Ja i Evan jakoś byśmy się z tond wydostali a ty nawet nie potrafisz walczyć.
-Dobra następnym razem cię zostawię i rubat co chce ta-Powiedziałam oschle i strzeliłam focha , odwracając głowę w przeciwną stronę ,, Nie dość że człowiek chce pomóc to jeszcze zostaje za to skarcony''-powiedziałam do siebie w myślach.
Pewnie ta cała sytuacja wydawała się komiczna Evanowi , który widząc to wszystko cicho się zaśmiał.-Zostaliśmy pojmani przez królewską straż a wy się kłócicie, mnie i wiza skazali na śmierć a ciebie - popatrzał na Sandrę - czeka to samo albo dożywocie w lochu.-mówiąc to starał się tamować śmiech. Jego dobry humor jednak prysł jak bańka mydlana w momencie kiedy przyszedł strażnik.
-Widzę , że humory wam dopisują - Powiedział oschle - Ruszać się bo nigdy nie dojdziemy do zamku- na te słowa Sandra i Evan wstali, a obolały wiz dźwignął się do pozycji siedzącej. Evan widząc że Wiz sam nie wstanie powoli podszedł do niego kulejąc na jedną nogę i pomógł wstać , na co ten się lekko skrzywił a na jego twarzy było widać grymas bólu. Wadząc ból ich obu, zważywszy na to ,że nie byłam ranna, przejęłam wiza ,który sam nie był w stanie chodzić od Evana ,który miał już i tak ze sobą do czynienia i kulał na jedną nogę.
Jeden z żołnierz stał za nami a reszta przed , jeden z nich najprawdopodobniej dowódca jechał na orzechowym z białymi łatami koniu, który zaopatrzony był w liczna bagaże prowiant wodę i tym podobne rzeczy.
Szliśmy chyba już pół dnia. Słońce było już strasznie wysoko, a wilgotność powietrza można było przyrównać do tego na pustyni. Niebo było bezchmurne a wiatr który wczorajszego dnia mnie straszył tym razem jak na złość nie wiał. Żołnierze wydawali się już zmęczeni marszem w ciężkich zbrojach. Przez co nasze tępo stanowczo spadło. Z czasem bardzo zaczoł mi dokuczać ból pleców spowodowany pomocą w chodzeniu Wizowi u którego było widać iż każdy krok sprawia mu ból mimo iż próbował go maskować. Evan z resztą też znacząco zwolnił.
-Tutaj zatrzymamy się na pół godziny i ruszamy dalej- powiedział wskazując na brzeg jeziora które było około 20 metrów od nas. Nasza trójka nie kryła radości ,że w końcu się zatrzymamy.
Zboczyliśmy z kursu, kiedy znaleźliśmy się w wyznaczonym miejscu żołnierze kazali nam usiąść pod drzewami dwóch z nich nas pilnowała, a reszta strażników poszła się napić wody z jeziora.
####################
[Jest i rozdział mam nadzieję ,że wam się spodoba]
![](https://img.wattpad.com/cover/239824108-288-k843997.jpg)
CZYTASZ
Kraina Kazomod
Teen FictionJest to opowieść o dziewczynie o imieniu Sandra Jest córką maga i człekokształtnego co się będę rozpisywać przeczytajcie a się dowiecie