--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudził mnie Batzeh skacząc mi po brzuchu. - o co cho....- nie dokończyłam, bo dobiegły mnie dźwięki z dołu, które znaczyły tylko jedno ojciec wrócił. -Batzeh schowaj się- Powiedziałam cicho do jaszczurki na co ta zeskoczyła z łóżka i pobiegła pod szafę.
Chwilę później usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach, a następnie stęk przekręcanego klucza. Drzwi się uchyliły a za nimi zobaczyłam znajomą postać.
Z dobrą miną do złej gry powiedziałam. - Dzień dobry ojcze. - Na co ten odpowiedział.
-Chyba znowu musimy porozmawiać smarkulo. - Powiedział ostro. Przełknęłam ślinę i dalej starałam się uśmiechać-Ile razy mam powtarzać, że masz nam nie sprawiać kłopotów? Daliśmy ci dach nad głową a ty tak się odwdzięczasz! Trzeci raz w tym miesiącu !Wiesz że nie obędzie się bez konsekwencji ! -Po tych słowach wyciągnął 50 centymetrową linijkę-Wyciągaj rękę!-wyciągnęłam prawą dłoń w jego stronę , na co on chwycił ją mocno i uderzył 10 razy linijką-Dawaj drugą!- Wyciągnęłam drugą rękę, a on powtórzył czynność - Przemyśl swoje zachowanie.- Rzucił na odchodne i wyszedł zamykając drzwi na klucz.
Batzeh wyjrzał z pod szafy i spojrzał na mnie. - Nic mi nie będzie, tylko trochę piecze.-spojrzałąm na lekko krwawiące nadgarski- Przecież nie pierwszy raz to widzisz .- powiedziałam szeptem do Batzeha, ale też po części do siebie.
-Obiecałam ci przecież, że pójdziemy do lasu - Wzięłam z szafy małe opakowanie tabletek przeciwbólowych . Wyjęłam jedną pigułkę i połknęłam . Wyjęłam z szafy jeszcze torbę i spakowałam do niej , tabletki, małą latarkę i szalik .
-Idziemy się przejść - Powiedziałam na co Batzeh wspiął się po mnie i usiadł na ramieniu. Otworzyłam okno zerkam jeszcze na zegar wiszący nad drzwiami pokazywał 21:32. Zerkałam na dół, zeskoczyłam na dach wiaty a następnie na ziemię. Biegiem puściłam się w stronę lasu.
Po pół godzinnym spacerze dotarliśmy na polanę , usiadłam na trawie a Batzeh zszedł mi z ramienia i poszedł w tylko sobie znanym kierunku pewnie coś zjeść . Siedząc na polanie, obserwowałam gwiazdy, moją uwagę przyciągnął księżyc , który pechowo jest w pełni . -Jak by ten dzień nie mógł być jeszcze gorszy-Powiedziałam poirytowana .
Usłyszałam hałas w krzakach, wyjęłam latarkę i oświetliłam miejsce z którego dobiegł. -Batzeh nie strasz mnie tak - Powiedziałam do jaszczurki ciągnącej za sobą wielkiego chrząszcza . -To chyba twoja największa zdobycz do tond-Jaszczurka podbiegła do mnie z robakiem usiadła przede mną na ziemi i zaczęła jeść robaka.- Jak już się najesz to wracamy.-Batzeh szybko skończył swoją kolację i wspiął się na moje ramię powolnym krokiem skierowałam się stronę domu .
W połowie drogi zaczęło kręcić mi się w głowie. Oparłam się o najbliższe drzewo aby złąpać równowagę, a Batzeh zszedł mi z ramienia. Zrobiło mi się czarno przed oczami, świat wokół zaczął wirować , a powieki zaczęły się kleić. Zjechałam plecami po pniu drzewa , próbując załapać oddech. Przewróciłam się na ziemię, usłyszałam nie wyraźnie czyjś głos . Niczego nie widziałam ani nie słyszałam moim jedynym towarzyszem jest tępy ból głowy.
''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''"""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Odtajnione informacje
Sandra- Podczas każdej pełni księżyca Sandra odczuwa mdłości i ostry bul głowy
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[jak myślicie do kogo należy tajemniczy głos? Pozdrawiam wszystkich , którzy to czytają, miłego dnia/nocy]
CZYTASZ
Kraina Kazomod
Подростковая литератураJest to opowieść o dziewczynie o imieniu Sandra Jest córką maga i człekokształtnego co się będę rozpisywać przeczytajcie a się dowiecie