W pomieszczeniu rozchodził się głos budzika. Białowłosa wynurzyła się spod kołdry machając ręką na oślep próbując trafić w budzik aby go wyłączyć. Dziewczyna przeciągnęła się i wstała z łóżka. Z szafy wyciągnęła wcześniej przygotowany zestaw mundurka. Założyła go na siebie po czym poszła do łazienki umyć twarz i zęby oraz uczesać swoje długie białe włosy. Kiedy skończyła popatrzyła w lustrze na swoje duże granatowe oczy oraz zaczerwienione policzki, po czym nałożyła masakrę na rzęsy a pod oczy trochę korektora. Wróciła do pokoju pakując ostatnie przedmioty do walizki. Rozejrzała się chwile po pokoju i wyszła ciągnąc za sobą czarną walizkę. Zostawiła ją przy drzwiach frontowych i skierowała się do kuchni. Stwierdziła, że przyrządzi smoothie, ponieważ nie czuła się na siłach aby mogła przełknąć cokolwiek. Spojrzała na zegarek, wskazywał godzinę 7:00. Po wypiciu smoothie i posprzątaniu usiadła na schodach. Wpatrywała się w drzwi frontowe, przez które wychodziły dzieci oraz nastolatkowie ubrani w mundurki ale wyglądały zupełnie inaczej niż ten, który miała na sobie. Przypatrywały się dziewczynie a ona im. Po chwili przed oczami dziewczyny pojawił się niski z ciepłym wyrazem twarzy starzec.
-Jesteś gotowa Fumi? – zapytał z miłym i troskliwym uśmiechem.
-Można tak powiedzieć Satoshi.- odpowiedziała dziewczyna.
Satoshi był jednym z opiekunów w ośrodku w którym mieszkała. Był jedynym, który ją lubił a także jedynym którego dziewczyna lubiła i szanowała. Skierowali się do drzwi frontowych. Mężczyzna otworzył drzwi przed dziewczyną, która ciągnęła za sobą swoją walizkę, która mogła sprawiać wrażenie większej niż ona sama. Przed wjazdem na teren sierocińca stał czarny samochód a przed nim mężczyzna ubrany w czarny strój z długimi czarnymi włosami opadającymi na twarz.
-Dzień dobry, profesorze Aizawa – powiedziała dziewczyna z lekkim zmieszaniem.
-Dzień dobry, znowu się spotykamy Fumi. Możesz się teraz pożegnać, a ja wezmę twoją walizkę. – jak powiedział tak zrobił.
- Będę za Panem tęsknić Panie Satoshi – dziewczyna próbowała ukryć smutek jednak nie była w tym za dobra.
-Ja za panną też. Wierzę, że poradzisz sobie. Pamiętaj, że jak będziesz miała problem zawsze możesz do mnie zadzwonić. Jak tylko uda mi się wyrwać z pracy w weekend od razu odwiedzę cię w akademiku.
Oboje przytulili się do siebie. Dziewczyna nie mogła opisać słowami jak dużo mu zawdzięczała. Ze przeszklonymi oczami wsiadła do czarnego auta. Odjeżdżając machała przez szybę tak długo aż starzec nie zniknął jej z oczu. W trakcie jazdy zamieniła tylko kilka słów ze swoim nowym wychowawcą. Zauważyła, że nie jest zbyt rozmowy. Może wynikało to na wczesną porę albo z charakteru jednak odpowiadało to jej. Po jakiś 15 minutach dotarli na miejsce. Przed jej oczami znajdował się wielki budynek ze złotym napisem U.A. Jest to najbardziej znana akademia bohaterska. Dziewczyna była już raz w środku. Było to przed feriami zimowymi na rozmowie z dyrektorem szkoły, Nezu oraz Profesorem Aizawą, swoim nowym wychowawcom.
-Pójdziemy na chwile do akademika jak mamy czas, pokaże ci twój pokój i odłożysz walizkę. Powinniśmy zdążyć na drugą lekcje. Akurat tak się składa, że jest to moja lekcja. – odparł ze stoickim spokojem. Profesor Aizawa zawsze miał neutralny choć lekko zmęczony wyraz twarzy.
Dotarli do internatu. Było koło 8:00 więc był on pusty. Pokój białowłosej znajdował się na 1 piętrze. Były to pierwsze drzwi w korytarzu. Dziewczyna nie była z tego zadowolona, ponieważ wolałaby mieszkać w jego głębi jednak wiedziała, że to był jeden z warunków aby mogła tutaj teraz być. Rozejrzała się po swoim nowym pokoju. Był dość sporych rozmiarów ale najlepszą częścią była własna łazienka. Cieszyła się, że nie będzie musiała dzielić jej z masą dziewczyn jak w ośrodku. Zostawiła walizkę w środku i podążyła za nauczycielem.
CZYTASZ
Zagubiony płatek śniegu
FanfictionFumi Hayakawa to białowłosa, o głęboko granatowych oczach dziewczyna. Dostała szanse aby zacząć swoje życie od nowa, w nowym miejscu, wśród nieznanych jej osób. U.A to prestiżowa szkoła i do tego idealne miejsce aby wyszkolić się na bohatera. Czy d...