Rozdział 29

607 44 3
                                    

Złoczyńca nakierował pistolet w stronę Bakugo i nacisnął spust. Jednak zamiast blondyna trafił w ramię białowłosej dziewczyny. Bakugo z przerażeniem przyglądał się całemu zajściu. Nie był wstanie się ruszyć, cały obraz zaczął mu się zamazywać.

-Ty suko! – krzyknął jeszcze z większą złością złoczyńca. Mężczyzna podniósł za szyje dziewczynę. -Kim ty w ogóle jesteś, żeby przeszkadzać mi w zabijaniu! – nagle przyjrzał się jej twarzy -Czekaj...czekaj, wyglądasz jakoś znajomo.

-Zabijając rodziców na oczach dziecka, nie uważasz ,że kiedyś będzie chciało się zemścić? – Fumi powiedziała z trudnością. Wiedziała, że to jest ten czas kiedy przyjdzie jej umrzeć.

-A no tak, teraz już pamiętam. To ty nas tak urządziłaś 10 lat temu. Córka z rodziny Furukawa. Haha- zaczął się śmiać. – Jak się idealnie składa! Odpłacę się tobie i Endevorowi za wszystko. Ciebie zabije a dzięki jego synkowi dowiem się gdzie jest kamień. – powiedział i ścisnął jeszcze bardziej szyje Fumi.

To jest ten czas kiedy zginę. – pomyślała – Zobaczyła za plecami złoczyńców leżącego bezwładnie Shoto, który płaczę. No tak. On już wie. Nie, nie. Fumi. W końcu może go odzyskać. Myśl, myśl. Jeśli nie pokonasz ich, wszyscy zginął. -dziewczyna myślała czując jak brakuje jej powietrza. 

Fumi popatrzyła się prosto w twarz złoczyńcy. Miał oczy wypełnione złem. Po jego policzku ściekała krew z rany, którą zadał mu Bakugo. Nagle dziewczyna wpadła na pomył. Jeśli potrafi zmieniać temperaturę cieczy umysłem, to z krwią powinno być tak samo. Kiedy już czuła, że za chwilę zemdleje, zamknęła oczy i wyobraziła sobie, że jest płatkiem śniegu spadającym na ranę złoczyńcy.

-Ej czekaj co ty kur...- zaczął złoczyńca jednak nie dokończył.

Jego twarz skamieniała, a po jego ciele zaczął rozpraszać się lód. Jego uścisk poluzował się co pozwoliło Fumi uwolnić się z niego. Upadła na ziemie i zaczęła łapać powietrze. Wstała szybko chwiejnym krokiem. Rozstawiła swoje ręce wypuszczając zamieć śnieżną w stronę złoczyńcy z barierą. Fioletowa osłona zniknęła. Fumi upadła na jedno kolano i szybkim ruchem wytworzyła pociski lodu które trafiły prosto w złoczyńcę z mackami.

-Ej co...- złoczyńca z linami nie zdążył dokończyć ponieważ Shoto obezwładnił go lodem.

-O to tutaj! Bariera zniknęła! – w oddali było słychać głos Iidy.

Fumi czuła jak ugięły się pod nią nogi. Todoroki zdążył ją złapać.

-Fumi, czy ty...- dziewczyna nie usłyszała reszty zdania, ponieważ poczuła jak jej powieki stają się strasznie ciężkie. 

------------------------------------------------------------------------

Iiii...znowu Polsat! Hihi...wiem, że mnie już nienawidzicie. 

Ten rozdział pojawił się wyjątkowo później niż zwykle z dwóch powodów. Pierwszy, chciałam was trochę potrzymać w niepewności. Drugi powód jest taki, że zaczynam przygotowania do...drugiej części książki!!! Jako iż do końca zostało nam kilka rozdziałów, pomyślałam, że nie chce jeszcze zakończyć przygód Fumi, zwłaszcza, że mam dużo pomysłów na kontynuacje. Nie chce żebyście za długo czekali na kolejną część, więc zabrałam się już do pracy. Wyczekujcie, bo myślę, że warto. 

Zagubiony płatek śnieguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz