Rozdział dziewiętnasty

169 23 7
                                    

Przez całą drogę do gabinetu rozmawiali o możliwym powodzie wezwania ich. Nie spodziewali się jednak tego co tam zastali. Marilyn siedziała z nogami na biurku dyrektora, a Syriusz robił aferę dyrektorowi o związek swojej córki z trzy lata starszym chłopakiem. Za to McGonagall i Flitwick mieli niezły ubaw z zaistniałej sytuacji, stali w koncie i śmiali się po cichu.
- Usiądźcie proszę - powiedział dyrektor. Bez większego wahania George usiadł na krześle, a Anne usadowiła się na jego kolanach. Jej mama posłała nastolatkom ciepły uśmiech, za to tata - mordercze spojrzenie. - Zapewne zdajecie sobie sprawę dlaczego was tu zaprosiłem - Dumbledore również się delikatnie uśmiechnął.
- Żeby nie było, ja was wspieram, grzdyle i macie moje błogosławieństwo czy jak to się zwie - uniosła ręce w geście poddania matka młodej Black.
- A mojego nie! Jak śmiesz, wykorzystywać tak moją córkę, Weasley? To jest na smrody Merlina jeszcze dziecko, a ty jesteś dorosły! - krzyczał Łapa. Przerażona Annie przytuliła George'a. Nigdy nie widziała ojca tak złego.
- Spokojnie, elfie. Nic ci nie zrobi. Pamiętaj, że oprócz mnie jest tu twoja mama i nauczyciele - szepnął do niej. - Panie Black, z całym szacunkiem, ale nigdy w życiu nie wykorzystywałbym skrzata do własnych celów. Jest dla mnie zbyt ważna oraz za bardzo mi na niej zależy. Chce pan, żeby pana córka jeszcze bardziej pana znienawidziła, z powodu zabierania jej szczęścia? - spytał ze stoickim spokojem. Wiedział, że gdyby się uniósł, Ann jeszcze bardziej by się przeraziła.
- Dlaczego tak mnie nienawidzisz, tato? Bo wybrałam mamę? Bo jestem szczęśliwa, a tobie nie wyszło? Czemu mi to robisz? - zapytała ze łzami w oczach.
- Bo niszczysz to co ci wpoiłem! Ludzie są podli, a ty się tak dajesz osobom, których nie znasz! Gdzie moja Anne? To społeczeństwo cię zniszczyło! Wcześniej nigdy byś mi się nie sprzeciwiła! Jesteś zakałą tej rodziny tak jak Regulus i Viktor!
- Chciałeś powiedzieć "tak jak ja", Black? Pamiętaj kogo wydziedziczyła twoja rodzina. Regulusa KOCHALI, ale ty tego uczucia nie doznałeś i dlatego tak o nim mówisz - wtrąciła Marilyn.
- Nie rozmawiam z tobą, Prima - syknął. - Może jeszcze wstąpisz w szeregi Voldemorta, Anne? Proszę, droga wolna, ale nie pokazuj mi się więcej na oczy - wrzasnął, a jego córka wstała z kolan swojego chłopaka ze łzami spływającymi po policzkach.
- Zrobię to i bez służby Voldemortowi - odparła i wyszła z gabinetu rzucając ponure "do widzenia".
- Elfie, zaczekaj! - krzyknął za Krukonką George. - Gratulacje, panie Black. Na własne życzenie stracił pan córkę - rzucił pospiesznie i wybiegł za szatynką.
- A ty się dziwisz, że ma do ciebie nastawienie jakie ma - odparła oschle. - Profesor McGonagall, profesorze Flitwick, profesorze Dumbledore, zapraszam razem ze mną do Hogsmeade na piwo kremowe. Ja stawiam - dodała.
- A bardzo chętnie. Po tej aferze mój mózg potrzebuje ciszy - powiedziała Minerva.
- I dotlenienia, bo ze śmiechu to się prawie udusiłaś - zagadnął uszczypliwie Filius, a nauczycielka lekko się uśmiechnęła.

George znalazł swoją dziewczynę przy wielkich schodach. Płakała. Wiedział, że słowa jej ojca bardzo ją zabolały. Był jedną z najważniejszych osób w jej życiu. Usiadł obok niej i objął ramieniem.
- Dlaczego on to zrobił? - krztusiła się własnymi łzami.
- Cii, elfie. Pamiętaj, że masz mnie, a ja zawsze będę po twojej stronie. Bez względu na to co by się miało stać - odparł przytulając ją jak najmocniej potrafił.
- Dziękuję, chimero - odrzekła próbując się uspokoić i oparła głowę na jego ramieniu. Wiedziała, że po tym co usłyszała nie chce więcej widzieć swojego ojca.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz