Epilog

144 9 8
                                    

- Przepraszam cię za niego - przejechała palcami po włosach.
- Nie masz za co. Wdał się w ciebie - zaśmiał się.
- Oby go nie spotkało tyle co mnie - stwierdziła.
- Musisz go przed tym chronić. Właściwie to musisz chronić całą trójkę - odparł.
- Jest ciężko. Cholernie ciężko. A jeszcze straciłam w tym miesiącu pracę i w ogóle wszystko się pieprzy - usiadła i zatopiła twarz w dłoniach.
- Hej, będzie dobrze. Jestem przy tobie. Jeśli byś chciała to zawsze możesz pracować u mnie - zaproponował.
- Musiałabym porozmawiać z Pansy czy by miała jak przypilnować Marinę, Marcellę i Maria - westchnęła.
- A co z Tracy? - spytał.
- Trace też pracuje, a Domenico siedzi u Pansy. Nie wiem jak ona wytrzyma z szóstką dzieci. Nie wiem czy w ogóle się zgodzi.
- Zawsze możesz porozmawiać z moimi rodzicami.
- Naprawdę nic do nich nie mam, ale nie zdzierżę jeśli moje dzieci będą musiały patrzeć na twoją siostrę. Dobrze wiesz, że czuję do niej sporą niechęć.
- No wiem - powiedział i ją przytulił by dodać jej choć odrobinę otuchy.

Pięć lat później

- Mamo! Mamo! Dostałem list! - krzyczał szczęśliwy Mario, przy tym budząc śpiących Ann i George'a.
- To świetnie skarbie - zerwała się kobieta i z uśmiechem spojrzała na swojego syna.

Zeszła z łóżka i założyła ciepłe kapcie. Objęła syna ramieniem i wyszła z nim z pokoju. Przed nią przebiegły ośmioletnia Marina i sześcioletnia Marcella. Spojrzała na zegar, ale nie dane jej było odczytać godzinę, bo wprost na nią wleciała Marilyn.
- Nie mróż tak tych oczu, jest dziesiąta - rzuciła i poleciała dalej w pogoni za swoimi wnuczkami.
- Wujek Viktor też już wstał? - ziewnęła, a chłopiec przytaknął.
- Nie starucho, umarłem - zaśmiał się.
- Nie wiedziałam, że da się dwa razy - stwierdziła. - I nie wiedziałam też, że masz poczucie humoru - dodała i zaczęła biec po schodach na dół.
- Ta twoja matka to od zawsze taki dzieciuch był? - spytał młodego Notta.
- Nie wiem, znasz ją dłużej - wzruszył ramionami i postanowił zejść do salonu.

Kobieta wbiegła do kuchni i postanowiła zrobić swojej rodzinie dużo śniadanie, którym uczczą dostanie się Maria do szkoły. Podczas krojenia warzyw zaczęła myśleć nad tym jak to wszystko się potoczyło. W końcu miała trójkę wspaniałych dzieci, z mężczyzną, którego kochała najbardziej na świecie. Z którym nie dane jej było dożyć starości. Wróciła do swojej pierwszej miłości. Pomimo że wiedziała iż zawiodła Teodora powrotem do George'a, zdawała sobie sprawę, że jako jej Piotruś nadal ją pilnował, ale teraz zaledwie jako cień.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz