Osiemnasty

11.7K 861 47
                                    

Osiemnasty 

     Tan prezentował się żałośnie. Jego nogi były obleczone w legginsy i wydawały się jeszcze chudsze niż w rzeczywistości. Kora odcięła gruby pas, który wcześniej znajdował się na brzuchu, tworzący wysoki stan spodni i przerobiła bluzkę. Teraz materiał na klatce piersiowej stwora był workowany, a plecy wycięte, całość trzymała się na elastycznych pasach z wycinków leginsów. Chciała zrobić miejsce na skrzydła. Ściegi były nierówne, ale bardzo ciasne i starannie wykonane.
- Teraz mam dla ciebie zadanie - oświadczyła, patrząc na ubranego w jej dzieło Tanatosa.
Posłaniec śmierci jeszcze nigdy nie pragnął wykonać zadania jak mocno w tamtej chwili. Patrzył wodnistymi oczami na swą panią, stającą prosto z rękoma na biodrach. Mógł ją sobie łatwo wyobrazić na wykutym z chaosu tronie u boku Hadesa. Śpieszno mu było do tego widoku i marzył by stanęła na ziemiach Podziemia jak najszybciej. Chciał zobaczyć ją w swej ojczyźnie i móc służyć jej w nieskończoność. 

- Chcę, żebyś przyniósł jedzenie i wodę z Podziemia. Chcę, żebyś zrobił to niezauważenie. 

Tan wzdrygnął się mimowolnie. 

- Pan będzie wiedział - szepnął udręczonym głosem.
Persefona potrząsnęła głową ze złością, a jej ciemne włosy podburzyły się lekko. 

- Potrzebuje tego Tan, dłużej już nie wytrzymam. 

- Pan będzie wiedział - powtórzyło stworzenie, kurcząc się w sobie. 

Kora przemierzyła pokój z rękoma we włosach. Była podekscytowana nowym planem i nie mogła przyjąć do wiadomości, że może się nie udać. Poza tym była wykańczająco głodna. 

Buzowała w niej złość spowodowana bezradnością. 

- Zrób to! - krzyknęła.

Tan cofnął się przestraszony, opuścił głowę i rzucił się do otwartego okna, dając się porwać nocy. Natomiast Kora oddychała mocno stojąc po środku swojego pokoju. Jej serce biło szybciej niż wcześniej. Może na prawdę chciała, żeby Hades się dowiedział? Mógłby się odezwać, przybyć i mogłaby... W zasadzie sama nie wiedziała co. Ogarnęło ją dziwne podekscytowanie. Wbiegła do łazienki w biegu zdejmując ubrania i przybierając ekspresowe tempo. Jeśli jej spotkanie z Hadesem miało się odbyć (co już sobie wmówiła) to wyłącznie na jej zasadach. Nie spocona i w piżamie. W biegu brała szybką kąpiel i suszyła włosy. Choć zegarek wskazywał drugą w nocy, zrobiła staranny makijaż. W końcu usiadła na łóżku czekając zniecierpliwiona. Czas upływał powoli na malowaniu paznokci i wpatrywaniu się w ścianę. W końcu włączyła serial na komputerze i obejrzawszy pół odcinka usnęła. 

Stwór skulił się na zimnej kamiennej posadce. 

- Komu jesteś lojalny? - zapytał jego pan, znudzonym głosem. 

Ciemność zasłaniała jego twarz i tors, nikły blask oświetlał jego szczupłe nogi. Spokojnie podrygiwał jedną stopą w sobie znanym tylko rytmie. 

- Panie, ja nie wiedziałem - rzekł Tanatos skruszony. - Błagam. 

Hades wystukał dwa ostatnie takty, ciężkim butem i powstał. Wyłonił się w mroku w całej swej chwale. Górował wzrostem i wydawał się niebywale potężny gdy leniwie podszedł do czołgającego się posłańca. 

- Zamierzałeś mi o tym donieść, Tanatosie? 

Okrążał go powoli jak sęp swoją ofiarę. Nie śpieszył się jakby nie zależało mu na odpowiedzi. Obudzone tatuaże z jego ciała wiły się niespokojnie. Nie miał na sobie koszuli więc doskonale było widać ich drżące ruchy. 

Mój HadesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz