Dziewiętnasty cz. 1

12.7K 914 51
                                    

Dziewiętnasty cz. 1


- Zimno? - wyszeptał, dotykając ustami jej ucha. 

Kiwnęła głową przypartą do jego piersi. Miał całkiem delikatną skórę i tak jak się spodziewała nie mogła wyczuć ruchu tatuaży. Jego ramie oderwało się od jej ciała na moment i natychmiast poczuła kujące ciepło ognia na swoich gołych stopach. Hades uniósł ją bez większego problemu  i posadził na krześle. Dopiero wówczas otworzyła oczy. 

Sala natychmiast wydała jej się ogromna jakby nie miała żadnej krawędzi. Podwinęła marznące stopy pod siebie i oparła łokcie na stole. Nieopodal stał wielki kominek z grubych, ciosanych, szarych kamieni. Wylot komina kończył się wprost w przestrzeni dlatego też czuć było odrobinę gryzący, ale przyjemny zapach dymu. Woń ognia była bardzo rzeczywista i nadawała przytulności mrocznej sali. Persefona chciałaby zanurzyć się w tym ogniu, czuła się jakby przekroczyła sferę profanum i była w miejscu pomiędzy dwoma światami. Nie podniosłaby głosu, nie przerwała wzniosłej ciszy. Czuć było euforyczną powagę nieuchylającą się przed gościnnością tego miejsca. Dziewczyna mogła poczuć na języku smak wyniosłości i ogromnego spokoju, komnaty w której się znalazła. Miło było tak siedzieć, na niewygodnym krześle i opierać się o twardy blat, przykryty tkaniną. 

- Możesz podkręcić ciepełko? - zapytała szeptem. 

Hades, który do tej pory tylko się jej przyglądał wykonał jakiś niedbały ruch ręką i ciężko ułożył przedramiona na wysokim oparciu krzesła. Rozżarzone węgle syknęły cicho i wesoły snop ognia wyskoczył do góry. 

- Dlaczego szepczemy? - odpowiedział dziewczynie. 

Wzruszyła ramionami nagle speszona. Atmosfera była odrobinę senna, trochę dla niej oficjalna i onieśmielająca ale w dobrym znaczeniu. 

- Tak jest lepiej - odparła, nie zmieniając tonu. 

Gardło trochę ją podrażniało gdy mówiła i wciąż czuła tępy ból w podbrzuszu, ale odmówiła swemu ciału prawa do trywializacji tamtej chwili. 

Hades wyjął z kieszenie swojej bluzy zapalniczkę i powoli, jakby przeciągając każdy ruchy sięgnął po świecznik i zapalił każdą z długich i bladych świec. Wiedział, że będzie musiał pozwolić ukochanej wrócić i myśl ta była mu strasznie nieprzyjemna. Powtórzył czynność z drugim świecznikiem i ustawił w je w bliskiej od siebie odległości. Płomyki ładnie grały cieniami na skórze dziewczyny. Był przez moment tym mrokiem i mógł posmakować poprzez mgłę bladości jej skóry. Westchnął głośno upojony tym co się działo. Węgle rozgrzewały się w jego żyłach zrobionych z tchnienia Pyfiflegetonu. 

- Wydaję mi się, że obiecałem ci posiłek - odezwał się w końcu, trochę bawił go ten szept. 

Kora przeczesała palcami włosy. 

- Tylko dlatego się zgodziłam - mruknęła złośliwie, zachowując kamienną twarz. 

H zrobił nieokreśloną minę i rozłożył ramiona jakby przepraszająco. Ociągał się idąc w stronę nieprzeniknionej ciemności, jakby poruszał w wodzie. 

Kora wzdrygnęła się lekko gdy zniknął jej z oczu. Nie zamierzała jednak w żaden sposób okazywać strachu czy niepewności. Uniosła wysoko podbródek i nawet uśmiechnęła się lekko. Mimowolnie oddawała się przypuszczeniom na temat potraw jakie przygotował Władca Podziemi. Miała ochotę na wszystko i nie przypuszczała by cokolwiek mogło ukoić jej apetyt. Korzystając z nieobecności Hadesa przechyliła się w stronę jednego z pięknych kielichów i z rozczarowanie odkryła, że był pusty. 

- Pieprze to - mruknęła nie, nie poddając się dłużej tajemnicy i atmosferze tego miejsca. 

Głód sprawiał, że nie liczyło się nic więcej. To był taki specyficzny rodzaj bólu, nie mogła poczuć fizycznych dolegliwości ciągłego głodu, była obolała ale to wszystko było iluzją. Kora doskonale zdawała sobie z tego sprawę, niestety niektórym iluzjom, łatwo się poddać. 

Mój HadesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz