Dwudziesty pierwszy

9.4K 881 83
                                    

Pamiętajcie o gwiazdkach, komach i follow ;)

Co ty się tak szczerzysz? — zapytała Persefona.

Nataniel był nieobecny myślami. Niby siedział z nią na kanapie, ale jednak wydawał się przebywać zupełnie gdzie indziej.

— Co? — mruknął, tylko potwierdzając jej podejrzenia.

Kilka godzin temu pożegnał Maję i wciąż był przejęty tym co pomiędzy nimi zaszło. Z uśmiechem na twarzy rozpamiętywał każdy szczegół. Przecież było co pamiętać, jeśli mówić prawdę to był absolutnie pewien, że nigdy nie zapomni ani tej chwili, ani tej dziewczyny.

— Pytam czemu się tak ciągle szczerzysz, przygłupie — odpowiedziała Kora, mimowolnie się uśmiechając.

Głupkowaty uśmiech Nataniela działał tak chyba na wszystkiego kobiety, niezależnie od wieku, stanu umysłu czy nastroju. Blond zbuntowany anioł z błyszczącymi oczami i szerokim, łagodnym łukiem ust.

— Mówiłem ci, że poznałem dziewczynę? — zagadnął, trochę się pesząc.

Bardzo chciał opowiedzieć Korze, o swojej nowej dziewczynie. Bo komu miałby się chwalić Mają, jeśli nie jej? Nie specjalnie miał o tym z kim pogadać, olał przecież kumpli, bo byli matołami, a ojciec ciągle gdzieś wychodził, albo siedział w salonie wpatrzony w ściany.

Kora poprawiła się na kanapie, ignorując zupełnie wyświetlany na ekranie telewizora horror kategorii b. Zaintrygował ją swoją odpowiedzią.

— No chyba ta, a co?

Syn Eryka strzelił palcami, zanim odpowiedział szybko formując słowa.

— Jest świetna i naprawdę ładna, chyba się zakochałem, ale w sumie to dopiero się poznaliśmy, ale kogo to obchodzi, nie? Jak się kogoś kocha to nie ważne nic innego, nie? Może się palić i walić, kocha się i już, prawda?

— Łał — mruknęła Persi.

Mimowolnie pomyślała o jej sytuacji z Hadesem. Nie była w nim zakochana, ani on w niej, była tego prawie pewna, ale coś ich łączyło, coś między nimi było. Słowa Natana trochę ją rozdrażniły.

— To nie jest takie proste, ale jeśli jest taka wyjątkowa jak mówisz, to chyba. Nie wiem, może masz racje. Nieważne. Masz jakieś zdjęcie?

Trochę poplątała się w odpowiedzi, bo zirytował ją przedstawiając wszystko jakby było idealnie proste, jednocześnie nie chciała psuć mu dobrego humoru i zatruwać go swoją goryczą.

Chłopiec podrapał się po karku.

— No nie mam. Ale mogę ci opowiedzieć. Ma czarne włosy, takie trochę potargane i jest blada, taka alabastrowa, i ma najbardziej zajebiście niebieskie oczy jakie w życiu widziałem — zakończył wyraźnie podekscytowany.

Kora ściągnęła brwi, pomyślała, że to naprawdę musi być coś poważnego.

— Alabastrową?

Nataniel zawstydził się tylko odrobinę.

— No tak, ma alabastrową, nie drąż — odburknął.

Kora uniosła dłonie w geście poddania.

— Dobrze już dobrze, Romeo nie ciskaj się. Jeśli mówisz, że jest alabastrowa to tak musi być. — Uśmiechnęła się do niego.

Jeśli nie po Natanie, to po nikim nie mogłaby się spodziewać kochliwości. Miała tylko nadzieję, że chłopak nie jest podobny do jej mamy i potrafi podejmować mądre i odpowiedzialne decyzje. No dobrze, nie łudziła się, że jest rozsądny i odpowiedzialny, chciała tylko, żeby los był dla niego łaskawszy. Poza tym jedna nadmiernie kochliwa i potrzebująca pocieszenia osoba w rodzinie wystarczy aż zanadto.

— Opowiedz mi o niej — drążyła wyraźnie zaciekawiona.

Blondyn wspaniale czuł się w centrum czyjejś uwagi. Było mu jakoś tak miło i ciepło, że ktoś tak bardzo się nim interesował. Nikt prócz jego mamy go nie przepytywał, nie był wścibski, nie mieszał się w jego życie. Chłopiec czasem bardzo chciał, żeby ktoś tak się chwilę pomieszał. Jednocześnie o ukochanej mógłby opowiadać godzinami. Była taka idealna w jego oczach.

— Ma na imię Maja, ma szesnaście lat i pali papierosy jak ja, w zasadzie tak się poznaliśmy, głupie, nie? Jest absolutnie cudowna, trochę melancholijna, ale to nic. Uwielbiam z nią rozmawiać, gadamy cały czas, jest niesamowita. Wiele przeżyła, przez to potrafi wiele zrozumieć. Chcesz słuchać dalej? — upewnił się, a gdy uzyskał skinienie głową, podciągnął rękawy, odgarnął włosy z czoła i wziął głęboki oddech. — Czasami po prostu patrzymy sobie w oczy przez nieskończoność, czuję jakbym nie musiał wtedy nic mówić, jakbyśmy porozumiewali się bez słów.

Kora słuchała jego opowieści z pobłażliwym uśmiechem. Uświadamiając sobie jednocześnie, że nigdy nie przeżywał takiej szczenięcej miłości, przez chwilę czuła nawet jakby ją coś ominęło. Spuściła wzrok i coś niepokojącego rzuciło jej się w oczy. Odruchowo złapała gestykulującą dłoń chłopaka i zbliżyła ją do siebie, mocno zaciskając na niej palce.

— To są jakieś jaja! — warknęła, przerywając wywód o błękitnych, jasnych oczach.

Na nadgarstku chłopca, przecinając niebieskawą linię żyłek widniała wyraźna, pozioma sznyta. Agresja wy buchnęła w niej z taką siłą, że myślała już nigdy nie będzie takiej czuć.

— Bawisz się tak dobrze, że poczułeś nagłą potrzebę cięcia sobie żył?! — Krzyknęła, mocniej przytrzymując dłoń. — Jara cię ból, mały? Chcesz poczuć prawdziwy? Mogę ci to od ręki załatwić. Jak możesz być taki głupi i żałosny!

Wyrwał się z jej uścisku.

— Wyluzuj Korcia, to tylko dla zabawy — powiedział powoli.

Kora czuła w tamtej chwili wiele emocji, ale na pewno nie była rozbawiona. Wstała z kanapy i podeszła pod ścianę. Wściekle tupiąc nogami.

— Wyjdź!

Nataniel zrobił dziwną minę, nie sądził, że dziewczyna tak bardzo się zezłości. Dla niego nie znaczyło to przecież tak wiele.

— Nie przesadzaj, noo.

Persi ze złością wskazała mu drzwi.

— Ani, słowa! Nie chcę cię teraz widzieć, idź sobie! — warknęła.

Chłopiec podniósł się z kanapy, czerwony ze złości. Zrzucił stającą na stoliku lampę i wybiegł z pomieszczenia, w towarzystwie brzdęku tłuczonego szkła i szelestu abażuru. Upewnił się jeszcze, że mocno zatrzasnął drzwi. Szybkim krokiem ruszył skąpaną w ciemności ulicą, mieląc pod nosem przekleństwa. Złość sprawiła, że poruszał się bardzo szybko, nawet nie zauważył gdy dotarł pod dom. Nie mógł uwierzyć, że Kora tak wszystko zepsuła! Prawie przed samą klatką, spostrzegł stojącą w bramie postać. Mężczyzna opierał się luźno o ścianę i krzyżował ramiona. Coś w jego postawie sprawiło, że zwykle odważny i bezmyślny Nataniel odczuł lekki strach. Spiął się cały w chwili gdy miał mijać niepokojącą sylwetkę. Kiedy już myślał, że nic mu nie będzie, zatrzymały go słowa.

— Nie tak prędko, chłopcze. — wypowiedziane głębokim, lekko zachrypniętym głosem.  



A/N Cześć! Co tam? 



Mój HadesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz