nie chciałem

235 22 4
                                    

- Yhm, co robicie?- Joong przerwał im, chociaż wiedział, że będzie to dość niezręczne. Musiał przyznać, że nie spodziewał się,  iż ta dwójka jest ze sobą tak związana. W zasadzie, od kiedy żył, nie pamiętał by widział aby ktoś kogoś przytulał. Może dlatego poczuł się tak nieswojo będąc tego mimowolnym świadkiem. Trochę, jakby wkroczył w ich intymną sferę, chociaż wiedział jak zwyczajnym gestem było kiedyś objęcie drugiej osoby. Jednak na świecie wywróconym do góry nogami, jakakolwiek cielesna bliskość nie była normalna. Zorientował się co prawda, że ci spędzają ze sobą mnóstwo wolnego czasu i we własnym towarzystwie zachowują się najswobodniej, ale wątpił, że są oni zdolni do takiej formy przyjaźni. 

Wooyoung w jednej sekundzie odskoczył od Sana. Stanął na równe nogi, spoglądając na skonsternowanego Hongjoonga. 

- Nic...- warknął. Joong miał coś odpowiedzieć, ale Jung postanowił kontynuować.- Nie miałeś być z Mingim na polowaniu?

- Miałem, ale musiałem wrócić po kule. Zresztą, nie muszę ci się tłumaczyć.-

- W takim razie my też nie.- puścił do niego oczko, wciskając mu magazynek w rękę. 

- Tylko spytałem, nie rozumiem twojej złości. Coś nie tak? Jesteś trochę niewyraźny... i ostatnio dziwnie się zachowujesz.-

- Po prostu daj mi święty spokój dobrze?!-

- Ej Woo, co cię ugryzło?- San położył mu dłoń na ramieniu, którą ten natychmiast strząchnął. 

- Nic, wszystko jest wspaniale. To co Joong, nie masz zamiaru dać mi jakiegoś wykładu na temat słabości, wyzbycia się uczuć i poświęcenia dobru grupy?-

- Może pomówimy kiedy ochłoniesz, bo najwyraźniej dyskusja w tym momencie nie ma najmniejszego sensu.- odparł szarowłosy, naprawdę nie wiedząc o co chodzi młodszemu. Fakt faktem, nie popierał zbyt bliskich relacji, ponieważ jakiekolwiek komplikacje mogłyby się odbić negatywnie na całym zespole. Nie planował natomiast w nic takiego ingerować, póki nie widział ku temu wyraźnych powódek. Dlatego reakcja Wooyounga wydawała mu się wyjątkowo nieadekwatna. 

- Jasne. Nie potrzebuję usłyszeć o tym jak ważna jest dyscyplina, organizacja oraz poświęcenie się wyprawie, bo mam ochotę już tym wymiotować.- 

- Do czego zmierzasz?-

- Do tego, że mam absolutnie dość! Nie pisałem się na pieprzone wojsko, nie jestem żołnierzem, nie widzi mi się non-stop robić tego, co ty chcesz. Co z tego mam?-

- Życie. Jeśli to niewystarczające, to nie każę ci tu zostawać. Wnioskuję jednak, że jeśli masz szacunek do Mingiego czy Sana, to tego nie zrobisz.- Kim próbował zachować spokój, choć przychodziło mu to z trudem. Miał wrażenie, że Wooyoungowi przydałaby się jakaś porządna lekcja, bo dzieciak był potwornie rozkapryszony, co jest nie do pojęcia w ich przypadku. Jeśliby zaczął teraz na niego krzyczeć, ten dostałby właśnie to czego chce- kłótni. 

- Masz rację, nie odejdę. Może ty powinieneś?- prychnął, wymijając ich.

- Słucham?- wyjąknął Joong, ale tamten się nie odwrócił. Potrzebował odetchnąć.- San, pójdź za nim jeśli możesz. 

Choi bez zawahania ruszył za chłopakiem, pomimo iż sam nie do końca pojmował z czego właściwie wynikła ta sprzeczka. Jedno za to było pewne, pierwszy raz widział te osobliwe zwątpienie w oczach Hongjoonga. 

    Kiedy kładli się spać, jedynie Mingi wykazywał jakąkolwiek chęć komunikacji, chociaż wraz z brakiem pozytywnego odzewu, on też postanowił zamilknąć. Nierzadko decydowali się spędzić wieczór z własnymi myślami, jedynie wpatrując się w monotonną przestrzeń. Jednakże wtedy, mimo wszystko panowała spokojna aura. Było to kompletnym przeciwieństwem nastroju jaki zrodził się podczas kolacji. Kim odszedł na bok ze swoją porcją, intensywnie nad czymś myśląc. Woo nie opuszczał Sana ani na sekundę, a jego zachowanie nie odbiegało od normy, po prostu się nie odzywał. Jasnowłosy zaś kilkakrotnie próbował coś zacząć, ale wyrazy szybko grzęzły mu w gardle. Brunet naprawdę nie miał pomysłu co takiego mogło się stać, ale nie miał odwagi zacząć wątku. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz