Przeszłość

162 19 2
                                    

       Dziś wreszcie był dzień, kiedy po tygodniu niewdzięcznych treningów, mieli wybrać z piątki osoby nadające się do wyprawy. Czy rekruci poczynili jakiekolwiek postępy? Tak, to bez wątpienia, chociaż dalej ich poziom nie zadowalał ich nauczycieli. Początkowo Sanowi, Mingiemu oraz Wooyoungowi nieswojo było szkolić starszych od siebie mężczyzn, bo mogło wydawać się nieodpowiednim ocenianie umiejętności dorosłych. Pierwszy raz mieli wcielić się w rolę mistrza w swoim fachu, chociaż sami swoich zdolności nabrali z konieczności, w trakcie tułaczki, która wymagała od nich pracy nad sobą, zarówno charakterem jak i sferą fizyczną. Ćwiczyli by mieć na tyle siły, aby obronić się w razie niebezpieczeństwa, by zdołali dźwigać ze sobą często niebotycznie ciężkie bagaże, jakich nie mogli pozostawić za sobą, ponieważ były gwarancją ich życia. Hongjoong nie od zawsze tak sprawnie podejmował decyzje, nie urodził się ze zmysłem stratega, z zaangażowaniem pozwalającym mknąć przez nieobiecującą, suchą ziemię, mającą do zaoferowania jedynie żar lejący się z nieba oraz marne rośliny, których owoce pozbawione były smaku lub smakowały przejrzałą goryczką. Nadal nie uznawali się za żaden autorytet, lecz tu wcale nie chodziło o doskonałość. Ci, których mieli przystosować do walki, do wykonywania najróżniejszych poleceń oraz ochrony własnego życia, reszty grupy, czy swojego dobytku, nie przywykli do codzienności panującej za murami. Tu wszystko było łatwiejsze. Zagrożenie pojawiało się rzadko i wtedy o wygranej decydowała przewaga liczebna. Jednak warto zaznaczyć, że daleko stąd to nie była reguła. Nie zawsze musieli być tymi lepiej uzbrojonymi.  Kim doskonale wiedział, jak dobrzy mogli być przedstawiciele trzeciej fali. Nie lubił uciekać, ale czasem nie było innego wyjścia. Nie podjąłby walki, jeśli od razu zauważyłby kim są przeciwnicy. W innych okolicznościach, nie zaleciłby nawet ataku w tamtej wiosce. Zmusiły ich do tego warunki. 

- Najmłodszy.- westchnął, nie znając jego imienia. Nie pamiętał. Być może była to oznaka arogancji, natomiast on nie czuł potrzeby przykładania uwagi do tak nieistotnych szczegółów. Nie zamierzał się z nim spoufalać. Z nikim z ludzi Seonghwy nie miał ochoty poznawać bliżej, nawet jeśli mieli razem pracować. Określenie "Najmłodszy" przylgnęło do niego jak piętno, ale chyba się przyzwyczaił, skoro po dwóch dniach, przestał zwracać na to uwagi. Absurdem zaś było to, że Joong, niższy od niego o głowę oraz młodszy o przynajmniej rok lub dwa, z taką łatwością traktował go jak dziecko. 

- Na pewno? To dość ważna decyzja.- mruknął Mingi. Zgadzał się z szarowłosym, aczkolwiek wolał porządnie zastanowić się nad tym, czy nie popełnią błędu. Według niego dobrą opcją był też Seungwoo, ale to tylko ze względu na tężyznę. Był górą mięśni, z niewielkim zalążkiem mózgu, ale przynajmniej dobrze by się sprawdził nosząc te wszystkie toboły, których nie miał ochoty taszczyć nikt inny. 

- Widzisz tu kogoś innego, kto nie zginie po pięciu sekundach walki, albo nie ucieknie za krzaki, gdy zauważy u wroga karabin?- Wooyoung wywrócił oczami, przyglądając się ostatni raz jak San sprawdza czego nauczyli się podczas lekcji samoobrony. Dalej ich reakcje były wolniejsze, niż tego pożądano, ale przynajmniej nie stali jak słup soli. Mogli stanowić dobrą przynętę, albo ofiarę, gdyby była taka potrzeba.

Hongjoong wtórował Jungowi, również oglądając ten śmieszny pokaz, chociaż z mniejszą złością niż na początkowych zajęciach. Czekali wspólnie na zjawienie się Seonghwy, któremu Hong miał ogłosić swój wybór i dobrze go uargumentować. Tak naprawdę powodów, dlaczego Joong poczynił tak a nie inaczej, nie było za wiele, a ograniczały się do jednego, dość krótkiego: wybrał mniejsze zło. 

- Ten człowiek mógłby się raz nie spóźnić. Nie to ażebym gdzieś się spieszył, jednak szanuję mój czas.- sarknął z teatralnym grymasem niezadowolenia zmieszanego ze zniecierpliwieniem. I nagle, jak na zawołanie, drzwi zaskrzypiały a w progu pojawił się Park. Najwidoczniej niezbyt się wyspał, albo coś niezwykle go trapiło, ponieważ spojrzenie miał niewyraźne, a jego myśli bez dwóch zdań nie skupiały się na głównej przyczynie jego przybycia. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz