- Ugh, Hongjoong nie byłby ze mnie dumny.- Wooyoung mlasnął, zapychając policzki. San musiał pilnować, by tamten się nie zadławił. Jadł strasznie gwałtownie i szybko. Głębiej się zastanawiając, oni chyba po prostu mieli to do siebie, aby ze wszystkim się spieszyć.
- On to robi tylko po to, żebyśmy się nie rozbestwili. Założę się, że jest większą kluchą niż ty.- zachichotał, samemu podkradając kawałek placka.
- Nie jestem żadną kluchą, cokolwiek by to nie znaczyło. Jestem mężny, agresywny i zimny jak bryła lodu.- wypiął klatkę piersiową dumnie, jeszcze bardziej rozbawiając drugiego, przez co omal nie zadławił się kęsem.
- Jeśli zaprzeczę, dostanę w twarz, prawda?-
- Otóż to!-
- Woah, to nie będę ryzykował.- wyszczerzył swoje białe zęby w szerokim uśmiechu.
- Prawidłowo. Nie po to ćwiczę dzień w dzień, żeby taki tutaj mi podskakiwał.-odrzekł kąśliwie, wbijając palec między wyraźnie zarysowane żebra chłopaka.
- Nie muszę skakać, już jestem wyższy.- odegrał się, spodziewając się, że ta uwaga na dobre zaszyje usta Junga.
- Przynajmniej tym możesz się pochwalić.- teatralnie wywrócił oczami, a w tamtym momencie San rzucił się na niego z łaskotkami. To była jego słaba strona i blondyn doskonale o tym wiedział, sprawiając, iż tamten prawie płakał ze śmiechu, próbując się wyrwać. Jednak nie miał takiej niezwykłej siły, jaką się chwalił.
- Zostaw! Zostaw, błagam! Ahahaha!- krzyczał na całe gardło. Prawdopodobnie to sprowadziło Kima, który przybiegł ile sił w nogach, przekonany, że coś się dzieje. Aczkolwiek widząc jasnowłosego tarzającego się z Woo po podłodze, stanął skonsternowany.
- Wyjaśnijcie mi, byle szybko i logicznie, co tu ma właśnie miejsce...- uniósł jedną brew. Nie wiedział czy jest zdziwiony, poirytowany, zawiedziony, czy zadowolony, że to tylko oni robiący... cokolwiek to było. Nie był też przekonany o chęci wnikania w tę kwestię głębiej, natomiast wolał być świadom co się dzieje w tej grupie. Wypuścił ze świstem powietrze z ust.
- Uhm...- Wooyoung chciał zacząć, ale zwątpił równie szybko, nie potrafiąc tego złożyć w słowa.
- Łaskotki.- mruknął San, wpatrując się obojętnie w Joonga.
- Łaskotki?-
- Nie wiesz co to są łaskotki? To...-
- Wiem co to są łaskotki San!-
- To w jakim celu pytasz?-
- San, nie grab sobie, ja cię proszę...-wysyczał obniżonym tonem.
- Rzucisz we mnie scyzorykiem, czy posypiesz trucizną? Muszę się przygotować psychicznie.-
- San...- Hong prawie dyszał ze złości, a jedna z powiek drgała mu nerwowo.
- Słucham?- teraz już nie mógł się wycofać z tej linii ofensywy, chociaż powoli zaczynał mieć wątpliwości, czy szarowłosy rzeczywiście zaraz nie rozłupie mu czaszki tym swoim małym nożykiem. Musiałby to być dość długi i nieprzyjemny proces.
- Co do cholery robiłeś leżąc na Wooyoungu?!-
- No łaskotałem! Mówiłem już!-
- ALE DLACZEGO?!- wrzasnął tak głośno, na ile tylko pozwalały mu płuca. Był czerwony ze wściekłości i już wcale nie chodziło o niego i Woo, a o brak szacunku. Hongjoong był starszy i dzięki niemu ten niewychowany gówniarz chodził jeszcze w jednym kawałku.
CZYTASZ
FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au
Fiksi PenggemarSzli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki wyobraźni, która malowała jakieś nierealne wspomnienia. On wyszedł z niczego, trwał w niczym i kolejna setka dni mijała, kiedy jego pamięć za...