22. Nadzieja

597 37 21
                                    

Pov. Polska

W końcu zaczęły dochodzić do mnie przytłumione dźwięki, a w oczach widziałem niewyraźne zarysy pomieszczenia, w którym się znajdowałem.

Po dłuższej chwili widziałem i słyszałem już na tyle, żeby zorientować się o sytuacji panującej wokół.

Próbowałem się podnieść, ale natychmiast pożałowałem mojej decyzji. Poczułem potężny ból w każdej mojej kończynie.

Gdzieś w odległości jakichś 20 metrów usłyszałem kroki. Charakterystyczny dźwięk oficerek, który był słyszalny, uświadomił mnie o nadchodzącej postaci.

III - Widzę, że już się obudziłeś~. Świetnie~. Zaraz zaczynamy zabawę~.

P - Nie, nie , nie, nie, nie, nie! - krzyczałem w myślach, bo nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

Zabawa w przypadku tych pojebów oznacza tylko jedno. Jednak bardziej niż to co ze mną zrobią zastanawiało mnie to co się stało z Węgrem i dlaczego nie są w areszcie.

Moje rozmyślania przerwał ZSRR, który wparował do pomieszczenia i podniósł mnie do góry przerzucając mnie przez jego plecy. Syknąłem z bólu, bo jego działania powodowały ból w połamanych kończynach.

Szliśmy przez długi korytarz jednak w pewnym momencie ZSRR wszedł do jednego z pomieszczeń.

Bez słowa rzucił mnie na krzesło, do którego po chwili mnie przypiął.

P - Czego chcecie? - warknąłem, ale szybko pożałowałem mojej decyzji, bo Rzesza wbił nóż w jedną z połamanych rąk.

III - Stęskniliśmy się za zabawą tobą~. Ale my dzisiaj nic nie robimy. Sam przyprowadziłeś swojego kata.

Moja twarz wyrażała nienawiść, ale w głębi byłem przerażony. Jednak bardziej niż o siebie, martwiłem się o przyszywanego brata.

Po chwili do pomieszczenia wpadł ZSRR, który rzucił Węgra na podłogę.

Rzesza kopnął młodszego "dla zabawy", a on jęknął z bólu.

III - Wstawaj robaku. Bierz się do roboty, bo nie mamy całego dnia.

W - Czego wy ode mnie chcecie?! - krzyknął łamliwym głosem.

III - Masz go torturować. No chyba, że mamy to robić my~? Wolisz tego~?

Węgier obrócił wzrok w moją stronę. Był całkowicie przerażony i nie był w stanie tego ukryć.

Z - Wstawaj. - rozkazał Węgrowi.

Węgier ciężko podniósł się z ziemi cudem utrzymując równowagę na nogach, które cały czas się pod nim uginały.

III - Tam masz narzędzia. - powiedział odpalając papierosa.

Węgier stanął nad stołem z nożami, szpilkami i innymi narzędziami, którymi można wyrządzić krzywdę.

Stał nad stołem będąc na skraju płaczu.

III - Usnąłeś tam? Mam ci pomóc z wyborem? - uśmiechnął się chytro i wziął jeden z noży, który po chwili włożył chłopakowi w dłoń.

Chłopak stał chwilę z ostrzem w dłoni i przyglądał się uważnie broni.

Po chwili został ponaglony przez naszych oprawców do działania, więc ociężałym i powolnym krokiem ruszył w moim kierunku.

Widziałem, że nie chce tego robić. Przepraszał mnie wzrokiem za to co zaraz zrobi.

Węgry znowu stał w miejscu i nie wiedział co robić. Nie chciał mnie atakować. Bał się tego.

W końcu Rzesza nie wytrzymał i chwycił chłopaka za rękę, w której trzymał nóż i powoli ciął głęboką linię wzdłuż mojego torsu.

Klucz WolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz