| Rozdział 25 |

7.3K 377 249
                                    

Pov George:

Impreza skończyła się dosyć późno. Około 4 nad ranem każdy poszedł spać. Ja z Dreamem też tak zrobiliśmy, tyle że jeśli chodzi o mnie to nie mogłem spać. Cały czas myślałem o tym że za tydzień będę musiał wyjechać. Teraz zmartwień dodał mi fakt że Clay jest moim chłopakiem. A więc tak męczyłem się przez jakąś godzinę może trochę więcej. Koniec końców udało mi się zasnąć. Noc o ile można to tak nazwać minęła mi całkiem spokojnie. Obudziłem się jakoś po 12. Krótko spałem więc jak można się domyślać nie wyspałem się. Gdy wstałem Clay jeszcze spał. Wstałem i ubrałem pierwsze lepsze ciuchy które leżały obok szafy. Następnie przyszedłem do kuchni. Strasznie bolała mnie głowa. Wyciągnąłem więc torbę z tabletkami. Zaraz po mnie do kuchni wszedł Tubbo. Jako iż wczoraj nie pił bo jest niepełnoletni, to czuł się znakomicie. Zaczęliśmy rozmawiać. W międzyczasie ja przygotowywałem dla nas szybkie śniadanie. Nie chciało mi się tego zbytnio robić, ale chciałem zapewnić chłopakowi pyszne jedzenie. Najlepiej wychodziła mi jajecznica, więc taką też zrobiłem. Podałem ją brunetowi i razem zaczęliśmy jeść. Widać było że mu smakowało. Później stwierdziliśmy że przydałoby się pójść do sklepu bo jedyne jedzenie jakie mamy to jakieś niezdrowe chipsy. Tubbo poszedł się ogarnąć, więc ja też tak zrobiłem. Zapowiadał się super spacer do sklepu ale jednak coś a raczej ktoś to zepsuł. Mianowicie gdy Tubbo poszedł się ogarnąć obudził się Tommy. Blondyn nalegał aby iść z nami, oczywiście zgodziłem się. Ubraliśmy buty i wyszliśmy. Jak można się spodziewać nie była to najspokojniejsza wyprawa w moim życiu. Ale nie ukrywam było śmiesznie. Tubbo wymusił na mnie abym kupił mu pączki, Tommy gdy to zobaczył też próbował wyciągnąć coś ode mnie. Chciałem być miły dla niego więc kupiłem mu to o co prosił. Po pół godziny wróciliśmy do domu. Wtedy już większość osób nie spała. W salonie siedzieli Wilbur, Niki i Karl. Dowiedziałem się od nich że Bad i Skeppy już pojechali. Odłożyłem nasze zakupy na blat w kuchni i poszedłem do Claya. Chłopak już nie spał ale wciąż leżał w łóżku. Uśmiechnął się delikatnie gdy tylko mnie zobaczył. Wszedłem na łóżko i przytuliłem się do niego. On natomiast delikatnie mnie pocałował. Leżeliśmy tak chwilę. Później Dream ubrał się i wyszliśmy do reszty. Teraz już wszyscy wstali. Razem z Clayem dosiadliśmy się do nich.

- Jakie mamy plany na dzisiaj? - Zapytał Karl.

- Może pójdziemy wszyscy razem na miasto - zaproponował Sapnap.

To nie był taki najgorszy pomysł. Dogadaliśmy dokładniej co i jak. Ustaliliśmy że za godzinę wychodzimy. Ja i Clay wróciliśmy do naszego pokoju. Gdy tylko byliśmy sami blondyn nie żałował przytulania i całowania. Nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo. Tak  nam się nie chciało iść że położyliśmy się na łóżko i byliśmy tam przez prawie godzinę. W końcu nadszedł czas na wyjście. Wstaliśmy więc z wcześniej wspomnianego mebla i poszliśmy do salonu. Tam już czekała na nas reszta grupy. Po chwili wyszliśmy z domu. Clay znał tą okolice najlepiej więc to on nas prowadził. Najpierw poszliśmy do miasta. Weszliśmy na tak jakby rynek. Było tam dużo różnych barów, kawiarni, i jakiśch innym atrakcji. Chodziliśmy tam przez jakąś godzinę może trochę więcej. Później każdy z nas zrobił się głodny. Postanowiliśmy więc pójść gdzieś coś zjeść. Clay wybrał dla nas restauracje, jego zdaniem jedzenie tam było pyszne. Poszliśmy więc. Miejsce to było dość oddalone od nas więc musielismy trochę przejść. Po drodze prawie zgubiliśmy Tommiego i Quackitiego. Tak wiem że oni są już na tyle duzi że to nie powinno się stać, no ale jednak. Szybko  ich znaleźliśmy. Później udaliśmy się prosto do restauracji. Akurat udało nam się tak że nie było w niej zbyt dużo ludzi. Usiedliśmy w jednym dużym stoliku. Każdy wziął swoją kartę i zaczęliśmy zamawiać. Po jakiś 30 minutach nasze potrawy były gotowe. Zabraliśmy się więc za jedzenie. Wszystkim smakowało. I dodam tu fakt że Tommy oblał Sapnapa swoją szklanką wody. Nie obyło się też bez wydzierania się na siebie nawzajem. Wilbur się zadławił jedzeniem. No i ogólnie to śmiechu nie było końca. Jedyną poważna sprawą którą obgadaliśmy był wyjazd. Ustaliliśmy że wszyscy wrócimy jednym samolotem za tydzień. Bardzo nam to pasowało. Później gdy skończyliśmy jeść zaproponowałem aby iść do tego parku rozrywki w którym byłem z Clayem. Każdy się zgodził na to więc ruszyliśmy w drogę. Dotarliśmy tam w niecałą godzinę. Gdy tak szliśmy obok tych wszystkich atrakcji Clay pociągną mnie za rękę do tyłu.

- George, chodźmy we dwoje na młyn, tak jak kiedyś - Powiedział szeptem blondyn.

Zgodziłem się i poinformowałem resztę grupy że zaraz wrócimy i żeby w razie czego dzwonili do nas. A więc po chwili byliśmy już na młynie. Podeszliśmy razem do barierki. Widok był nawet piękniejszy niż kiedyś. Objąłem Claya a on złączył nasze usta w pocałunku. Staliśmy tak samo jak kiedyś i patrzyliśmy na cudowny widok.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ohayo!

No to ogólnie, dzięki że jesteście i dzięki za masę wszystkich komentarzy i w ogóle. Tutaj macie kupon na darmowe przytulanie ʕっ•ᴥ•ʔ🎫

824 słowa

~~~~~~~~~~~~~~~~~

| Już nie wiem co mam o nim myśleć |>Dreamnotfound<Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz