Rozdział 22.2

6.8K 418 37
                                    


Kochani, 

Możliwe, że przed nami został już tylko jeden, maksymalnie dwa rozdział i epilog (z którego jestem bardzo zadowolona). Wydaje mi się, jakbym dopiero wczoraj zaczęła publikację, a tu już docieramy do końca! Mam nadzieję, że czytanie tej historii sprawiło wam przyjemność. 

Za parę dni wrzucę zapowiedź kolejnej części - Władca piekieł. 

Nowym głównym bohaterem będzie Diabeł <3 A tam pojawi się sporo nowych wątków, inne stąd zostaną rozwinięte i na pewno spotkamy chociaż raz Rava, Knoxa a może nawet i Elise ;-) 

Przyjemnej lektury jak zawsze życzy, 

Wasza Eliana

*

😈 Rav 😈

Lubię nocną odsłonę Los Angeles, choć tak naprawdę nigdy nie wychodzę w miasto samotnie. To pierwszy raz od naprawdę wielu lat, gdy tak po prostu maszeruję po ulicy i nie przejmuję się kompletnie niczym. Jesteśmy z Elise po dwóch sporych drinkach i chociaż to za mało alkoholu bym był pijany, uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Po raz pierwszy od bardzo dawna wręcz nie mogę go powstrzymać i doskonale zdaję sobie sprawę, że jedynym jego powodem jest kobieta idąca obok mnie.

Jest równie wesoła, a roześmiane oczy spoglądają na mnie raz po raz. Policzki ma lekko zaróżowione i sam już nie wiem, czy winny jest upał, alkohol, czy po prostu ten wachlarz emocji. W końcu czuję się jak normalny młody mężczyzna i nie myślę o całym tym gównie, jakie ciągnie się za mną na każdym kroku.

Po raz pierwszy od dawna po prostu jestem sobą.

— Jeśli mi się poszczęści, to może nawet weźmiesz mnie za rękę — rzuca żartobliwie.

Słysząc te słowa, momentalnie poważnieję. Czy ja w ogóle spędzałem kiedykolwiek czas w ten sposób?

— Hej, przepraszam. — Jej ciepła dłoń ląduje na moim ramieniu. — Po prostu za dużo gadam. Wybacz, jest ciepło i te Margarity uderzyły mi do głowy.

— Nie, wszystko jest w porządku.

Mam wrażenie, że w ogóle mi nie wierzy.

— Na pewno, Rav? Wyglądasz, jakbyś był zdenerwowany.

— Chodź, usiądźmy tam. Spokojnie porozmawiamy.

Zmierzamy w stronę jednej z ławek, ukrytej w cieniu oddzielającym jedną latarnię od drugiej. Widok rozpościerający się z miejsca przed nami z pewnością robił wrażenie na wszystkich przyjezdnych, ale mi już spowszedniał. Prawie nic nie wzbudza moich emocji.

Tylko Elise się to udaje. Za każdym razem równie mocno.

— Pięknie.

Próbuję spojrzeć na to miejsce jej oczami i w duchu przyznaję rację. Faktycznie, widoczny z oddali diabelski młyn robi wrażenie, mieniąc się na różne kolory. Ich blask odznacza się od nocnego nieba, po którym wolno płyną pojedyncze chmury. Otaczające nas palmy idealnie pasują do tego obrazka. Oto nocne Los Angeles, wciąż tętniące życiem tak, jakby był środek dnia.

W ciszy opadamy na ławkę i przez chwilę jedynie rozkoszujemy się własnym towarzystwem.

— Nasza historia jest strasznie dziwna — mówię ze skruchą. — Przepraszam za wszystkie złe rzeczy, które cię przeze mnie spotkały. Za te blizny, za porwanie, ale też za to, jak zachowałem się kiedyś w klubie. Lista nie ma końca... A jest mi tak głupio, bo nie zasłużyłaś na to. Zasługujesz na dobre traktowanie. Na to, żeby zawsze stawiano cię na pierwszym miejscu.

Mistrz tajemnic [LA TALES #1] I ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz