Dzień dobry wszystkim,
Ostatnio miałam trochę mniej czasu. Premiera Patrona, sporo stresu i obowiązków, nawrót uciążliwych objawów przy moich problemach zdrowotnych. To wszystko złożyło się na brak nowych rozdziałów, ale już powoli odzyskuję panowanie nad swoim czasem ;)
Czekaliście?
Dajcie znać, co myślicie! Każde wsparcie i ocena w postaci komentarza są mile widziane.
Życzę przyjemnej lektury i miłego tygodnia,
Wasza Eliana
*
⭐ Elise ⭐
Nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Rav stoi przy barze z typową dla siebie beznamiętną miną a czerwono-niebieskie światła tańczą po jego twarzy. Od razu można domyślić się, że w tym miejscu to on rozdaje karty. Nie widzi mnie i sączy powoli trunek ze szklanki, zerkając co jakiś czas na kobietę siedzącą tuż obok. Zdecydowanie za blisko, jeśli ktoś chciałby znać moje zdanie. Jego ciemnoczekoladowe oczy wyglądają z takiej odległości jak dwa węgielki. Jego przystojna twarz jest pozbawiona uśmiechu, a ciemny zarost przystrzyżony krótko.
Już mam ruszyć w jego stronę, gdy kobieta siedząca obok niego robi coś niespodziewanego. Dosłownie łapie go za krocze i ściska mocno, a ja staję jak wryta. W tej samej sekundzie Rav jakimś cudem mnie zauważa. Wtedy tamta baba go całuje prosto w usta. Jak słowo daję, nie wytrzymałabym ani sekundy dłużej tego żałosnego pokazu sił i ruszam żwawo w przeciwnym kierunku. Z oddali widzę informację o wyjściu ewakuacyjnym i pędzę prosto tam, obijając się co chwilę o ludzi. Jest naprawdę tłoczno, co sprzyja mojej ucieczce. Mam nadzieję, że Rav nie dostrzeże mnie tak szybko w tłumie, bo muszę chwilę pobyć sama.
Oddycham z ulgą, gdy zamykające się za mną drzwi odcinają mnie od łupiącej rytmicznie muzyki. Wciąż słychać tam pogłos, jednak jest o wiele ciszej, niż na parkiecie. Gdy mój wzrok przyzwyczaja się do ciemności, dostrzegam szklane drzwi, które wychodzą na ogromny taras. Idę tam szybkim krokiem i gdy w końcu wydostaję się na świeże powietrze, biorę kilka łapczywych oddechów. Miejsce, w którym się znajduję, różni się dość mocno od reszty lokalu. Wszędzie są rozstawione ogromne donice z drzewami i krzewami oraz ławki, dzięki czemu łatwo zgubić się w tej gęstwinie. Na krzakach są porozwieszane małe lampki, które roztaczają ciepły blask. Widok, który się tam roztacza, jest wprost niesamowity.
— Pięknie, prawda? — słyszę obok siebie i podskakuję zaskoczona.
Przekręcam głowę, a moim oczom ukazuje się piękna dziewczyna z elektronicznym papierosem w dłoni. Dym powoli opuszcza jej usta, a mój nos jest atakowany przez słodki, owocowy zapach jej liquidu. Nieznajoma jest wysoka i szczupła, a proste włosy ma związane w wysoki koński ogon. Jej czerwone usta unoszą się odrobinę, gdy dostrzega moje ciekawskie spojrzenie.
— Zdecydowanie tak — odpowiadam, gdy w końcu odzyskuję zdolność mówienia. — Przepraszam, że przeszkadzam. Chciałam po prostu odetchnąć.
— Jestem Maddie — mówi łagodnie.
— Elise.
Wymieniamy uścisk dłoni, a jej ręka ściska moją odrobinę za długo.
— Rozumiem cię, Elise. — Odwraca wzrok w stronę panoramy nocnego miasta i ponownie się zaciąga. — R już taki jest, że czasem trzeba od niego odpocząć. Przytłacza, prawda?
— Słucham?!
Muszę wyglądać wprost przekomicznie, bo dziewczyna śmieje się perliście, odrzucając głowę do tyłu. Wtedy zauważam, że jej idealnie ukształtowane paznokcie są równie krwistoczerwone, co usta.
CZYTASZ
Mistrz tajemnic [LA TALES #1] I ZAKOŃCZONA
RomansPrzypadkowe spotkanie, które zmienia wszystko. Obsesje, które mogą się naprawdę źle skończyć. Rav z pewnością nie odczuwa emocji tak, jak inni ludzie, ale jest z tym pogodzony. Jego życiem rządzą obsesje i wszystko idzie w pozornie dobrym kierunku...