rozdział 1

14K 580 71
                                    

Kochani, jestem bardzo podekscytowana <3 Witam was w pierwszym rozdziale tekstu, który przeleżał w mojej szufladzie dobre kilka miesięcy. Mam nadzieję, że wam się spodoba. To dopiero pierwszy rozdział, ale będę wdzięczna, jeśli zostawicie jakieś swoje przemyślenia w komentarzach :D 

Ściskam,

Wasza Eliana

*

⭐ Elise 

 Wyrzucam z siebie ciche przekleństwa skierowane do mojego szefa, gdy przemierzam parną ulicę z kartonową tacką, do której wetknięto cztery kubki kawy. Nie mam pojęcia, po co temu draniowi tyle napojów, ale idę o zakład, że z uśmieszkiem poczęstuje swoich znajomych, a własnej pewnie nawet nie tknie. Pogoda jest piękna, a parne powietrze sprawia, że już po kilku minutach marszu pokrywa mnie mgiełka potu. Skrycie tęsknię za klimatyzacją i podświadomie przyspieszam. Niech ten dzień już się skończy, przechodzi mi przez myśl.

Nie mam pojęcia, w co włożyć ręce, a zapewne i tak dostanę opieprz za zbyt wolne dostarczenie kawy. Oczywiście nie mógłby to też być napój z restauracji w budynku, bo ta nie spełnia oczekiwań. Co najmniej, jakby ten fiut nie mógł jej sobie zamówić z dostawą, którą przecież jako firma mamy za darmo. O nie, lepiej jest dręczyć tego, kto pierwszy wpadnie mu w łapy. Dziś niestety padło na mnie.

— Cześć, Gabe — mruczę cicho do portiera, gdy sprężystym krokiem przemierzam lobby.

— Siemasz, Ellie. — Macha mi z uśmieszkiem. — Zły dzień?

Gdybym miała wolną rękę, zapewne w tej chwili machnęłabym nią lekceważąco.

— Nawet nie pytaj. Tucker znowu ma swoje pomysły.

To stwierdzenie skutecznie ucina dyskusję, bo pomimo tego, że nasz budynek ma grubo ponad dwadzieścia pięter, to chyba każdy tu zatrudniony wie, że z Tuckerem Johannensonem się nie dyskutuje. Nie komentuje się też jego pionierskich przedsięwzięć, bez znaczenia, jak odrealnione czasem bywają. Zazwyczaj są też niesamowicie trafne i skuteczne, więc zamiast złośliwym wariatem nazywa się go pieszczotliwie wyjątkowym ekscentrykiem.

Gdy wsiadam do pustej windy, biorę głęboki oddech, a moje myśli uciekają w stronę tego dupka, zwanego inaczej moim pracodawcą. Jeśli jest coś pewnego na tym świecie, to bez dwóch zdań to, że Tucker ma osobowość i to nie byle jaką. Czasem się zastanawiam, czy nie aby narcystyczną. To tyle, jeśli chodzi o jego wady. Ma też całkiem sporo zalet, co muszę mu przyznać.

Jego najnowszy projekt badawczy jest ścisłą tajemnicą, a ja wiem o nim tylko dlatego, że po zakończeniu, mam pomóc w konsultowaniu wyników. Tym razem, zamiast po raz kolejny organizować dziwne eksperymenty społeczne, poszedł o krok dalej. Stworzył anonimową terapię, która ma na celu dogłębne zbadanie osób preferujących ostry seks, skłonnych do przemocy, wycofanych i przejawiających znamiona agresji. Krótko mówiąc, TJ zapragnął u siebie ludzi po silnych traumach, żeby móc wysnuwać swoje szalone wnioski.

Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam, byłam pewna, że nie skusi się nikt. Jakież było moje zdziwienie, gdy ten drań zapełnił całą listę chętnymi. Na dodatek nie byle jakimi, bo zgłosili się do niego sami ludzie biznesu. Majętni i łaknący dyskrecji, dla których darmowe spotkania z kimś takim stanowiły cel sam w sobie. A o Tucku można powiedzieć wiele rzeczy, jednak najważniejsze jest to, że wyprzedza go reputacja.

Wysiadam i z jęknięciem ulgi witam podmuchy klimatyzacji. Mam wrażenie, że cała się lepię.

— Chyba bardzo chce ci się pić. — Słyszę z boku i uśmiecham się, gdy dostrzegam, że to mój najlepszy kumpel. — Dasz jedną?

Mistrz tajemnic [LA TALES #1] I ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz