Budzę się rano i staram się przeanalizować, co robiłam wieczorem. Dochodzę do wniosku, że była to zwykła impreza. Zdejmuję z siebie kołdrę i zauważam, że mam na sobie spodenki dresowe oraz biały top, czyli musiałam się przebrać.
Przecieram dłońmi moje oczy i zauważam, że zamiast London na łóżku obok śpi Zack. Chyba jednak mam sklerozę.
Wyjmuję z szafki butelkę wody i po jej odkręceniu upijam kilka łyków. Farbowany blondyn zaczyna się budzić, dlatego odkładam plastikowy przedmiot na bok i obserwuję jego poczynania.
— Co ty tu robisz? — pytam, gdy chłopak otwiera oczy.
— Ashton i London zajęli nasz pokój i nie miałem gdzie się udać, dlatego poszedłem do ciebie, bo masz wolne łóżko i się zgodziłaś, abym tutaj zanocował — przypomina, mówiąc jeszcze ochrypniętym głosem.
I właśnie teraz mi się wszystko przypomniało. Wczorajsza noc, wspomnienia wydarzeń i niestosowne zbliżenie z Shawnem. Zaczynam sobie przypominać każdy szczegół, na co moje serce zaczyna mocniej walić. Jeszcze ta chora akcja z Jaden.
— A okej — tylko tyle jestem w stanie odpowiedzieć, przed usłyszeniem pukania do moich drzwi.
Wstaje z łóżka jeszcze zaspana i otwieram drzwi przed którymi stoi nie kto inny jak Mendes.
— Hej, przyniosłem ci... — nie dokańcza zdania, bo zza mojej sylwetki zauważa Zacka w samych bokserkach w moim pokoju. — O hej, Zack — wita się z nim, troszkę zmieszany, ale stara się nie dać po sobie tego poznać.
— Siema, ja już wychodzę. Dzięki, Angel za nocleg — wychodząc obejmuje mnie ramieniem w geście wdzięczności.
— Nie ma sprawy.
Powracam wzrokiem do szatyna, który chyba przestał ogarniać rzeczywistość.
— O, przyniosłeś mi moją sukienkę, dziękuję — zauważam co ma w dłoniach, a on automatycznie mi ją podaje.
— Tak, tak jak się pakowałem to znalazłem ją pod łóżkiem — oznajmia.
Chłopak wygląda jakby chciał o coś zapytać, ale tego nie robi, dlatego jedyne co wydobywa się z jego ust to to, abym nie spóźniła się na śniadanie. Później odchodzi i zamykam za nim drzwi.
Przygotowuje się do wyjścia, zakładam kwiecisty top i przewiewną spódniczkę. Maluję się jedynie tuszem do rzęs, ponieważ mam nadzieję, że namówię London na ostatnie wyjście nad ocean, abyśmy trochę popływały.
Biorę tylko telefon do małej torebki i idę do restauracji. Przy naszym stoliku nie ma tylko Melanie i Courtney, które są razem w domku. Idę sobie najpierw coś nałożyć do jedzenia, a później wracam, aby usiąść na moim miejscu.
— To nasze ostatnie śniadanie tutaj — przypomina Jacob.
— Niewątpliwie tak, dzisiaj podjedzie po nas transport na lotnisko o 18:00, więc spotykamy się o tej godzinie na recepcji już wymeldowani — oznajmia Shawn. — Chyba będę musiał iść do dziewczyn do domku im to powiedzieć, bo mam wrażenie, że one śpią — śmieje się, a reszta mu wtóruje.
— Wczoraj obydwie poszalały na urodzinach London — oznajmia Leyla.
— Nie tylko one — mówi swoim piskliwym głosem Jade, na co od razu w mojej głowie pali się czerwona lampka. Siedzi zadowolona z siebie i uśmiecha się znad szklanki do Mendesa.
— Kac morderca nie ma serca — podsumowuje Zack, jak gdyby nigdy nic.
Każdy już skupia się na sobie albo na rozmowie w mniejszych grupkach osób.
CZYTASZ
Two Sides | Shawn Mendes
FanfictionTrener i uczestniczka programu, czy to może się udać? Los przygotował im już scenariusz, ale czy oni się z nim zgodzą? Tego nie wiadomo. #72 pasja 11.02.2020 #65 pasja 15.02