Wstaję rano i przecieram oczy rękami. Spoglądam na wyświetlacz mojego telefonu, który leży na szafce nocnej i klikam ekran, przez co pokazuje mi się godzina 12:10, świetnie. O dziwo, nie mam kaca tylko lekko boli mnie głowa, dlatego później wezmę tabletkę. Wstaję z łóżka i orientuje się, że poszłam spać w ubraniach z imprezy.
Z szafy wyjmuję granatowy dwuczęściowy kombinezon w paski. Jadę dzisiaj na obiad do rodziców, który założę się, że przedłuży się aż do kolacji, jak zwykle z resztą.
Kieruję się do łazienki, w której się odświeżam. Zmazuje stary makijaż i nakładam nowy, zdecydowanie delikatniejszy. Swoje włosy wiąże w niechlujnego koka, uprzednio je rozczesując.
Gotowa wychodzę z łazienki i przygotowuję sobie szybkie śniadanie, aby nie tracić czasu, ponieważ na 14:00 mam być w Terrebonne, a droga zajmuje mi godzinę.
Sprawdzam Instagrama w czasie, gdy moje grzanki się pieką. Przypominam sobie wczorajszą imprezę, która przez piosenkarza nie należała do najgorszych. Pominęłabym akcje z tamtym facetem, ponieważ nie chce nawet myśleć, co mogłoby się stać gdyby nie mój trener.
Moje myśli przenoszą się na Cardi, która schlała się w trzy dupy i, jak zwykle, będzie pamiętała tylko początek imprezy. Jestem pewna, że po tej ilości alkoholu jaką wypiła, gdy wstanie będzie umierać, dlatego jak będę wychodzić zaniosę jej na stolik nocny tabletki i szklankę z wodą. Wiem, jestem dla niej strasznie miła.
Zdaje sobie sprawę, że ona też by to dla mnie zrobiła. Może to mała rzecz, ale zawsze coś. Przyjaźnie się z nią od 10 lat, czyli prawie połowę mojego życia. Znam ją na wylot, a ona mnie. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej przyjaciółki.
Z transu wyrywa mnie dźwięk pikającego piekarnika, w którym znajdują się moje grzanki. Wyjmuje jedzenie i nalewam sobie do szklanki sok pomarańczowy. Z szafki nad kredensem wyjmuję tabletkę przeciwbólową i łykami ją razem z napojem.
Gdy skończę posiłek wkładam naczynia do zmywarki, następnie idę do przedsionku, w którym zakładam białe buty. Zdejmuje z wieszaka białą torebkę Chanel, do której wkładam najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy upewniam się, że wszystko zabrałam wychodzę z mieszkania, kierując się do drzwi naprzeciwko, które należą do czarnowłosej.
***
Klikam przycisk dzwonka do drzwi stojąc przed domem, w którym się wychowywałam. Z tym miejscem jest związane tyle pięknych, jak i tych złych, wspomnień. Czasami było z górki, a czasami wręcz przeciwnie, ale patrząc na to wszystko z perspektywy czasu nie zmieniłabym nic.
Po chwili w progu drzwi pojawia się moja rodzicielka, która zamyka mnie w szczelnym uścisku, przez co nie mogę oddychać.
- Córeczko, w końcu dotarłaś - oznajmia uradowana.
- Mamo, dusisz - kobieta szybko się odemnie odsuwa, cicho przepraszając. Zamykam drzwi wejściowe i wchodzę wgłąb budynku.
- Moja Angel - w przedpokoju pojawia się mój tata, który również mnie ściska, na szczęście lżej niż mama.
- Też się cieszę, że Was widzę - przyznaję, ponieważ faktycznie mi ich trochę brakowało i teraz to odczułam.
- A o swoim bracie to zapomniałaś? - podchodzi do nas Chaz.
- O tobie? W życiu - zamykam w uścisku mojego o rok młodszego brata.
CZYTASZ
Two Sides | Shawn Mendes
FanfictionTrener i uczestniczka programu, czy to może się udać? Los przygotował im już scenariusz, ale czy oni się z nim zgodzą? Tego nie wiadomo. #72 pasja 11.02.2020 #65 pasja 15.02