Taehyung POV
ding ding
Z snu wybudził mnie dźwięk powiadomienia.
Usiadłem, łapiąc się za pulsującą głowę. Rozejrzałem się po nieznajomym pokoju.
-Gdzie jestem? - Zapytałem sam siebie, zauważając stojącą na szafce szklankę wody, tabletki przeciwbólowe i małą karteczkę.
Dzień dobry, śpioszku
Weź tabletki i wypij wodę
Na pewno ci pomogą
-jk
Uśmiechnąłem się na myśl, że Jungkook o mnie dbał. Spojrzałem na swój telefon i zobaczyłem wiele nieodebranych połączeń jak i wiadomości od Jimina. Postanowiłem do niego zadzwonić.
(Taehyung, Jimin)
-Jimin.
-Taehyung?! O Boże, nareszcie oddzwoniłeś! Martwiłem się!
-Czekaj, co się wogóle stało?
-Oczywiście, że nie pamiętasz. Byłeś starsznie pijany.
-Co?! Zgwałcili mnie?!
-Co kurwa? Jezu, nie.
-No to co się stało?
-Napisałeś mi, że tęsknisz za Jungkookiem, no to ja, kazałem mu cię odebrać i myślałem, że zabrał cię do siebie?
-No, jestem u niego.
-Dzięki Bogu, już myślałem że wylądowałeś na ulicy.
-I nic więcej się nie działo?
-Zapomniałeś już o kłótni z Kookiem? Poszłeś się po niej upić.
-Ah, pamiętam. Nadal go nienawidzę.
-To powodzenia, stary. Jak już u niego jesteś to musisz się wytłumaczyć.
-Nie, nie, nie, nie zostawiaj mnie! Przyjedź po mnie Chim, proszę!
-Wiesz, co- Muszę gdzieś szybko iść, pa!
-Jimin, cze-
Starszy rozłączył się, co mnie lekko zdenerwowało.
-Zabiję go chyba. - Powiedziałem, połykając tabletkę i biorąc do ręki szklankę. Zeszłem z łóżka i zobaczyłem, że jestem ubrany.
-Dzięki Bogu, że się nie pieprzyliśmy. - Mruknąłem, wychodząc z pokoju.
Kiedy opuściłem pomieszczenie, poczułem piękny zapach, który skierował mnie do kuchni. Gdy byłem już na dole, zerknąłem zza ściany i znowu zobaczyłem Jungkooka bez koszulki w samym fartuchu.
,,Cholera, hormony stop." Pomyślałem, po usłyszeniu jego śpiewu.
Nareul saranghaneun beobeun eolyeopji anhayo
Jigeum moseub geudaelo nareul kkok anajuseyo
Uri najungeneun eotteohge doeljin mollado
Jeonghaejiji anhaseo geuge naneun johayo... (only then - roy kim)
CZYTASZ
Strict But Sweet Boss ➛ taekook ✔
Fanfiction[TŁUMACZENIE] [ZAKOŃCZONE] (rak potężny lepiej nie czytaj pls) Gdzie CEO jest surowy dla każdego kto wejdzie mu w drogę, pomijając jego asystenta dla którego jest słodki. -Taehyung do mojego biura, już! -P-potrzebuje p-pan czegoś? -Nic, chciałem ci...
