W sali szpitalnej pachniało siarką i tanimi perfumami. Rudowłosa leżała na łóżku z kroplówką podłączoną do ręki. Jej oddech był równy i kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, natychmiast uchyliła powieki, jednak przez rażące światło, zamknęła je równie szybko co je otworzyła. Skrzywiła twarz, czując piekący ból w okolicach brzucha. Kiedy jej umysł przyzwyczaił się do światła, zaczęła dostrzegać kontury sufitu, w który twardo wlepiała wzrok. Nad jej twarzą zwisła głowa z brązowymi lokami i jednym pasmem upiętym po boku czarną spinką.
— Czy ja jestem w niebie? — wydukała Corinne przez zaciśnięte zęby. Brunetka pochylająca się nad nią zaśmiała się wesoło.
— Nie — odparła od razu i dopiero teraz rudowłosa wyostrzyła jej twarz. To była Victoria. Widząc ją, Corinne od razu podniosła się do pozycji siedzącej. Bardzo gwałtownie.
— Uważaj — głos Victorii był niezwykle kojący, prawie anielski.
— Ile spałam? — Corinne ruchem ręki zgarnęła żabkę do włosów z półki obok łóżka, jednak i tym razem skrzywiła się, kiedy zbyt nadwyrężyła mięsnie.
— Dwa dni — Vicki usiadła na brzegu łóżka i splotła ze sobą dłonie. Corinne spięła grzywkę z tyłu włosów oraz spojrzała zielonymi oczami na Victorię.
— Wyrzucili mnie z roboty? — zapytała rudowłosa, będąca pewna odpowiedzi.
— Nie — ujęła Victoria, a źrenice pacjentki powiększają się o kilka milimetrów.
— Jak to nie? Pomagałam wam. Szef nam zakazał.
Corinne uniosła brew ilustrując twarz szatynki. Czekała na jakiś ślad, świadczący o tym, że ona tylko kłamie, aby ją uspokoić. W pomieszczeniu nadal było czuć perfumy, ale tym razem męskie, ostre powiewające czekoladą. Corinne od razu spostrzegła od kogo dochodzi zapach oraz do kogo należą perfumy.
— Tomy wytłumaczył to tym, że mieliście pościg i mężczyzna dźgnął cię kilka razy w brzuch. Nikt nic nie wie, że nielegalnie nam pomagałaś — Victoria uśmiechnęła się w pełni ukazując jedynki. — Właściwie, dlaczego nam pomogłaś? Zjawiłaś się tak nagle na gali.
Corinne wstrzymała oddech. Zacisnęła wargi w linię i przymknęła powieki, jakby nagle rozbolała ją głowa.
— Tomy coraz częściej wychodził wcześniej z pracy. Pewnego razu postanowiłam go śledzić i jego trop doprowadził mnie do dawno opuszczonego domu, podobno nawiedzonego...
Victoria zmarszczyła nos, wciąż patrząc uważnie na twarz rudowłosej.
— Usłyszałam plan o gali. Stałam tuż za drzwiami. Postanowiłam pomóc — wytłumaczyła krótko Corinne i od razu dodała:
— Przepraszam.
— Uratowałaś mi i Tomy'emu życie — Victoria uśmiechnęła się oraz czubkami dłoni przejechała po jej ramieniu. — Nie masz za co przepraszać.
Victoria wstała oraz jej dłoń prawie dotknęła klamki, kiedy usłyszała głos Corinne.
— Pasują ci te perfumy.
Victoria zmarła. Jej rękę dosłownie zdrętwiała. Cześć jej chciała po prostu wyjść, nie komentując tego, a część chciała odwrócić się i posłać rudej kobiecie uśmiech. Po kilkusekundowej ciszy, odwróciła się i uniosła kąciki ust.
— Przyznaję. Tomy ma gust do perfum.
Obydwie uśmiechnęli się do siebie, kiedy Corinne wyszeptała:
— Dbaj o niego. Taki chłopak to skarb.
— Zamierzam.
Victoria ujęła jeszcze ciszej niż policjantka. Odwróciła się oraz wyszła z sali zostawiając ją ponownie samą, zamkniętą w czterech szpitalnie białych ścianach.
CZYTASZ
krwawa rzeka
Teen Fiction❝Bo kochała ich za to, że oni jej nienawidzili❞ Forgotten Hills, 2017 rok: makabryczne zbrodnie, tajemnice z przeszłości i objawienie. Całym miastem wstrząsają informację o rytualnych mordach. Grupa licealistów zaczyna obcować z mordercą, a Elisabet...