5. Lojalność

71 10 22
                                    

W piwnicy szkolnej, po twardej posadzce chodziły szczury oraz robaki.

— Fuj — ujęła krótko Kate wchodząc do pomieszczenia. 

Mike już stał przy schodach, (podczas, gdy Kate dopiero co do nich zmierzała) mocno ściskając nakaz w dłoni. Katherine przełknęła ślinę ilustrując z daleka to miejsca.

— Czemu to znajduję się pod nasza szkołą? — zapytała Kate, obwiązując grube włosy czarną gumką. Wyrównała się z Micheal'em, który nadal stał przed wejściem.

— Dobre pytanie — Mike zagryzł wargę, a po tym wziął głęboki wdech. Miejsce nie wyglądało na przyjazne, a on sam miał ochotę zawrócić i już nigdy więcej tu nie wracać, jednak chodziło o Beth, o jego cholerną najlepszą przyjaciółkę.

— Damy radę — Kate wmówiła sobie oraz partnerowi, czując jak jej puls przyśpiesza, a ręce pocą się ze względu na to, że trzymała je razem, cały czas.

— Miejmy nadzieję, że nie skończymy z dzidą wbitą w serce — Mike lekko przekrzywił głowę, mówiąc to. Katherine na wyobrażenie sobie tej sytuacji, nawet lekko się uśmiechnęła, mimo iż nie było to chociaż trochę zabawne. Ostatni wdech oraz obydwoje zeszli po wąskich metalowych schodach. W małym holu, przed bramką stało dwóch ochroniarzy.  Kate wzdrygnęła się na ich widok, ale mimo to szła dalej.

— Nazwisko? — gruby wysoki ochroniarz zatrzymał dłonią Micheal'a, zsuwając z nosa przeciwsłoneczne okulary. Jego włosy były bardzo krótkie, a szczęka zarysowana. 

—  Bennett i McCall — odparł pewnie Mike, jednak głos mimo aktorstwa, odrobinę mu się złamał, co nie umknęło uwadze ochroniarzowi, prychnął i odparł od razu:

— Nie ma nikogo takiego na liście.

Kate wyrwała nakaz z dłoni szatyna oraz podała prawie łysemu mężczyźnie.

— Jesteśmy z policji. Mamy nakaz przeszukać to miejsca, ze względu na porwanie Elisabeth Sherwood — stwierdziła od razu, z pewnością w głosie, jakiej brakowało Prescottowi.

Ochroniarz uważnie przypatrywał się kartce z podpisem. Wyglądał jakby analizował wszystkie za i przeciw.

— Dokumenty — zgniótł nakaz w dłoni, rzucając w kąt małego holu. Kate mocno wciągnęła powietrze oraz odwróciła się w stronę Micheal'a. Widziała jak jego jabłko Adama drga. — Jeśli macie dokumenty, wejdziecie.

Mike pierwszy wyciągnął malutką plakietkę ze swoim zdjęciem oraz imieniem i nazwiskiem.  Wielkolud z przypinką, z wygrawerowanym imieniem "Steve" wyrwał  dokument z rąk szatyna. Spojrzał na swojego kolegę, który nadal trzymał rękę blokując przejście.

— Czysty — odparł, a drugi ochroniarz uniósł rękę i otworzył bramkę.

Kate również machnęła dokumentami przed nosem ochroniarza. Tym razem nie wziął  plakietki, jedynie kiwnął głową. Weszła za Mike'am do pomieszczenia, było wielkie.

W sali panował półmrok. Jedynie światło oświetlało ring. Duża platforma stała na środku, a w rogu na drewnianym stołku siedział wysoki, rudy chłopak. Od ramienia do nadgarstka uzupełniały się czarne tatuaże w tematyce czaszek. Wokół stały zapełnione ławki, pełne wyzywająco ubranych dziewczyn i groźnie wyglądających mężczyzn, około trzydziestki. 

— Co się dzieje? — Kate zmrużyła oczy, analizując pomieszczenie kilkanaście razy. Spojrzała na swojego towarzysza, który wydawał jej się wyższy niż zwykle.

— Nielegalne walki bokserskie — stwierdził Mike, powstrzymawszy dłonią Katherine, która chciała podejść bliżej ringu. — Obserwujmy z daleka. Po walce podejdziemy.

krwawa rzekaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz