3. Opętanie

93 11 21
                                    

Na komisariacie można było wyczuć woń kawy, która mieszała się z perfumami wszystkich obecnych. Beth stąpała z nogi na nogę, licząc minuty do końca zeznań rodziców. Powoli zaczynało jej nudzić się patrzenie na panelowe ściany poczekalni. Włoski na jej ciele najeżyły się na skutek kontaktu z czyjąś ręką na jej ramieniu. Zmieszana odwróciła się oraz zobaczyła Katherine.

— Beth? Co ty tutaj robisz? — zaczęła oraz głasnęła ramię blondynki. — Miałaś być na gali.

— Jeden z prawników został zamordowany... Do ciała była przyczepiona kartka z treścią "Amando, tęsknie" — wyjaśniła i zawahała się przez chwilę, zanim dodała — Mam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuję.

Na te słowa Kate odwróciła się kilka razy wokół własnej osi, analizując każdego w pomieszczeniu, jednak nie zauważyła nic podejrzanego

— Jesteś może po prostu zmęczona, jest po dwudziestej drugiej. Właśnie wychodzę od Tomy'ego, który zajmuję się sprawą tajemniczej przesyłki. Chcesz wrócić ze mną? — czarnulka zapytała, uśmiechając się przy tym bardzo lekko, lecz naturalnie. Katherine była naprawdę piękna.

— Nie dzięki. Wrócę z rodzicami, za niedługo i tak wyjdą — Beth oddała uśmiech oraz wróciła do poprzedniej czynności, jaką było oglądanie ścian wyłożonych drewnianymi belami.

Katherine usłyszawszy te słowa, odwróciła się na pięcie oraz ruszyła w stronę drzwi. Nie zauważając, wpadła na męską posturę. Jedynie lekko się zachwiała, lecz nie upadła, podobnie jak chłopak, w którego uderzyła.

— Przepraszam, jestem trochę rozkojarzona — czarnowłosa zaczęła lekko się jąkać, kiedy zobaczyła chłopaka, z którym się zderzyła. Był bardzo przystojnym mężczyzną z oczami w odcieniach butelkowego brązu, bladą cerą, na której aktualnie zagościł bardzo lekki, wręcz nie zauważalny rumieniec. Miał kruczoczarne włosy, podobnie jak ona. Jego mięśnie opinała bordowa koszulka, a na nogach zagościły czarne jeansy, nogawkami wsunięte w niejasne glany. Jednak najbardziej uwagę skupiła na jego wytatuowanych rękach oraz szyi.

— Nic się nie stało — zaczął oraz zilustrował bezwstydnie dziewczynę od góry do dołu. — Alex.

— Katherine, krócej Kate — uśmiechnęła się ponownie, tym razem ukazując jedynki.

— Co robisz na komisariacie? — zapytał, rozpoczynając pierwszy napotkany temat, zakładając ramiona na piersi.

— Nic szczególnego — chwilowo zawahała się, przed powiedzeniem prawdy, jednak się powstrzymała. — A ty? Co tutaj robisz?

— Odwiedzam przyjaciela — uśmiechnął się. Katherine od razu rozpoznała, że nowo poznany kłamie. Nie potrafiła zdefiniować ile miał lat, jednak wyglądał jakby był w jej wieku.

— Muszę już iść — Kate ominęła go z rozsuniętymi wargami w krzywy uśmiech.

— Do zobaczenia — usłyszała niewyraźny głos chłopaka oraz wyszła z komisariatu. 


***

Samochód jechał po przemokniętym, po deszczu asfalcie, a w środku panowała kompletna cisza. Beth zza okna liczyła bardzo nie wielu przechodniów, zazwyczaj wychodzących z psami. Od owczarków niemieckich po małe shih tzu. Zaczęła różowym paznokciem stukać o szybę, tworząc idealny akompaniament dla swoich uszu.

— Przestań — usłyszała donośny głos, który należał do kierowcy. Westchnięcie matki było słychać zdecydowanie zbyt wyraźnie, niż było to w jej planie. Beth na rozkaz odlepiła dłoń od szyby oraz przewróciła oczami.

krwawa rzekaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz