10. Zemsta

50 5 16
                                    

Nożyk zaostrzony do szpicu niewidzialnie wbił się w pas do broni owinięty wokół uda pokrytego czarnymi dresami. 

Godzina szósta czterdzieści dziewięć, sobota, wschód słońca. I grupa młodych ludzi szykujących się na dosłowną wyprawę do piekieł. Ubrani na czarno, przygotowani na wojnę.  

Od wejścia Cross podłączająca coraz to bardziej skomplikowane narzędzia do swojego komputera i wielkiego ekranu. Później Nathan pakujący w kieszeń amunicję. Victoria zawieszająca sobie kołczan przez ramię oraz koło niej Katherine poprawiająca sobie kreskę narysowaną eyelinerem. Mike ostrzący nowe noże i Alex, który wpadł do pomieszczenia, zaraz za Jake'am i Rose, którzy przyszli, aby pomagać Cross w razie problemów. 

— Jak się czujecie? — zapytał Alexander, naciągając na nagie ciało koszulkę.

— Zestresowani. 

Głos Mike'a przedarł się i uświadomił wszystkim w jakie bagno się pakują.

— Macie farbę? — Alex zadał kolejne pytanie, przeczesując chudymi palcami porozwalane włosy. Każdy spojrzał na niego pytająco. Tatuaże wydawały się bledsze niż zawsze. Jego zawsze idealne ciemne oczy, pokryły się teraz lekkimi cienami.

— Farbę? — zapytała w końcu Victoria.

— Tak. Farbę — rzucił i wcale nie ukrywał załamania ich osobą, kiedy nie wyjawili żadnej reakcji. —  Mówiłem wam o niej wczoraj na imprezie.

— Mam różową kredkę — wyrwała Katherine unosząc różową kredkę do oczu z swojej kosmetyczki.

— Pentagram... Różową kredką? — Alex uniósł brew oraz podszedł z przekąsem w stronę kosmetyczki Kate. Wyjął eyeliner, który przed chwilą został tam schowany i zdjął zatyczkę. 

— To powinno się nadać — powiedział szeptem, jakby do siebie oraz pokazał Mike'owi i Nathanowi, że mają odsunąć stół, co uczynili, niezwykle szybko i sprawnie.

— Ej — fuknęła Katherine. — On był drogi.

Alex spojrzał na nią z irytacją.

— Słuchaj, odkupisz go sobie później — Alex rzucił, a po chwili nawet się uśmiechnął po czym dodał:

— O ile nie zginiesz. 

— Zachęcające.  

Oblizała wargi, mówiąc to. Alex przykucnął i zaczął krążyć czarnym pędzelkiem po podłodze pewnymi siebie ruchami. Na początku nie za bardzo przypominało to chociaż w jednym stopniu pentagram. Dopiero po narysowania kilku ważnych szczegółów wyszła pięcioramienna gwiazda w kółku. Alex odrzucił zmarnowany eyeliner w kąt pokoju. Stanął przy jednym z ramion. Obok niego stanął Nathan, później Kate, Mike i Victoria. 

— Uważajcie na siebie — rzuciła Rose z smutnym uśmiechem.

— Miło, że się martwisz — Nathan rzucił w jej stronę niemały uśmiech, ukazując swoje jedynki.

— Do ciebie nie mówiłam — warknęła Rosalie.

— Katherine, zaklęcie — Alex mówił twardo. Pierwszy raz od tak dawna, wydawało im się, że widzą w jego osobie demona. Niby nic wielkiego, po prostu się martwi, jednak nigdy nie był tak... Zdesperowany? 

W momencie, kiedy cała piątka złapała kurczowo dłonie swoich "sąsiadów", Kate westchnęła nie cicho, głośno recytując zaklęcie. Powtarzała je sobie odkąd dzisiaj o czwartej, wyszła od pani De Niro.

— Armis mortem traderet. Ne tenebrae super nos. Volumus ut ambularetis in mari lacrymarum in infernum. Obsecro demon inferni nos armis.

Każdy powtórzył zaklęcie, niektórzy bardziej kalecząc dane słowa, niektórzy powiedzieli to wręcz wzorowo. 

krwawa rzekaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz