Nagły atak

70 45 0
                                    

Legendy głoszą, że setki a może i tysiące lat przed tym, jak się pojawiliśmy, na terenach zamieszkiwanych przez wampiry, ludzi, czarownice, wilkołaki i elfy rozciągało się ogromne imperium bogate w luksusowe dobra i mające kontakty handlowe we wszystkich ówczesnych królestwach. Nikt już nie pamięta nazwy tego imperium, jednak najstarsi członkowie każdej z ras, zasiadający w Radzie Najwyższych w prowincji królewskiej, wiedzą o tym, że legendy, które zostały rozpowszechnione, są zmienione dla bezpieczeństwa i spójności aktualnego królestwa.

Jednak, czy nawet jednolite legendy, wspólna przeszłość i historia, mogą zapobiec konfliktom granicznym, które te rasy ciągle toczą ze sobą? Z pewnością nie. Najlepiej pokazuje to sytuacja na granicy terenów zamieszkałych przez wampiry, wilkołaki i czarownice.

Na granicach wyznaczanych przez lasy, skały, jeziora i pagórki cały czas toczą mniejsze lub większe pojedynki graniczne. A to wampiry przechodzą na tereny czarownic i szpiegują je lub wykradają cenne manuskrypty, a to wiedźmy zabierają mikstury i różne rodzaje trucizn, które wytwarzają krwiopijcy, by wzmocnić ochronę przed tym, co robią magiczne. Największą inicjatywą zawsze wykazują wilkołaki, gdyż atakują watahami, nawet gdy mają mniejszą przewagę. Zwykle robią to, gdy czarownice zajęte są walkami granicznymi z wampirami, wtedy też atakują terytoria obydwu ras, aby szybko zdobyć zapasy potrzebne do przetrwania zimy. Przy okazji niemal zawsze straty ponosi ludność zamieszkująca wsie leżące tuż przy granicach. Mimo poważnych strat, które często są zwiększane przez zatrute strzały lub zaklęcia paraliżujące ciało, albo najważniejsze organy, nie zmieniają swojego zachowania. Jedynie uczą się wtedy, jak coraz lepiej unikać wykrycia podczas przekraczania lasu granicznego, który zamieszkują i zwiększają siłę swoich ataków z pokolenia na pokolenie.

TEREN WAMPIRÓW, WIOSKA GRANICZNA

Jakiś tydzień po ostatnim, tragicznym w skutkach, wypadzie na teren czarownic w poszukiwaniu ziół leczniczych i zaczerpnięcia wody ze świętego dla wiedźm jeziora, do szefa wioski, miał zgłosić się jeden z młodszych wampirów będący w składzie Zwiadowców. Wódz zarządzał zarówno wioską, jak i sporym fragmentem granicy graniczącym z terenem czarownic i z lasem wilkołaków. Zwiadowcy byli zaś elitarną grupą wampirów mających doskonale wyćwiczone zdolności szybkiej przemiany w nietoperze i wykrywania bicia serca i oddechu potencjalnych ofiar lub celów, jak inaczej nazywali szpiegów. Dodatkowymi umiejętnościami, które musieli wynieść z kilkuletnich szkoleń, było strzelanie z łuku, rzucanie włóczniami i przygotowywanie pułapek. Dodatkowo każdy Zwiadowca posiadał sztylet i krótki miecz do obrony własnej na wypadek walki wręcz podczas wypadu.

Ten konkretny wampir, który przebywał w wiosce od urodzenia, a był jednym z najskuteczniejszych szpiegów, miał dodatkowe zdolności, o których istnieniu dopiero zaczynał się dowiadywać. Steven nie uważał się za kogoś wyjątkowego, więc gdy został wezwany do siedziby szefa, przyjął to ze skromnością, ale i szacunkiem. Zaraz po treningu i szybkiej kąpieli w rzece poza wioską, przybył na główny rynek. Strażnik wpuścił go do środka okazałego, piętrowego budynku, będącego mniejszą wersją ratusza budowanego w miastach zamieszkałych przez ludzi. Szef wioski czekał na niego w izbie przeznaczonej na gabinet, gdzie znajdował się ciężki drewniany stół, na którym leżały księgi majątkowe wsi i stosy kartek będących raportami Zwiadowców. Gdy Steven wszedł do izby, pokłonił się wodzowi, a ten spojrzał na niego uważnym wzrokiem:

– Steven, czy wiesz, dlaczego cię tu wezwałem?
– Niestety nie wiem, Wodzu. Nie mam dostępu do żadnych ważnych informacji, jako że jestem na zbyt niskiej pozycji w formacji Zwiadowców – Steven powiedział prawdę, jego ciemne oczy pociemniały jeszcze bardziej, tak jak w momentach, gdy czuł zagrożenie.
Wampiry będące na wysokich pozycjach w waszej formacji, przekazały mi informacje o twojej ostatniej skutecznej ucieczce z terenu czarownic. Podobno wszyscy zobaczyli i poczuli, jak zamaskowałeś swoją postać i wyciszyłeś wampirzą magię. Czy możesz mi to wyjaśnić? – Szef był ciekawy tych plotek i dlatego postanowił spytać Stevena bezpośrednio.
– Niestety nie wiem, o czym mówili. Posiadam tę samą magię, co wszystkie wampiry i nie mam żadnych dodatkowych zdolności Chłopak w myślach przeklął swoich towarzyszy, że to widzieli i czuli. Musiał ukrywać nowe zdolności, szczególnie od momentu, gdy poczuł wzrost swojej wewnętrznej mocy.
Na pewno? Czy mówisz mi prawdę? – Szef spojrzał na niego uważnie, a młody wampir utrzymywał kamienny wyraz twarzy, jak tylko mógł. – Twoim ojcem jest kapłan wioski, więc mógłbym cię do niego wysłać, aby zbadał twoją magię.
Nigdy nie okłamałbym wodza wioski, w której mieszkam. Przysięgałem mówienie prawdy, gdy wstępowałem w szeregi Zwiadowców.
– Rozumiem. Jednak chciałbym wiedzieć, jak to zrobiłeś – Szef usiadł i poprosił strażnika o wyjście z izby. Gdy ten to uczynił, wskazał Stevenowi krzesło, by usiadł. Kontynuował, gdy wampir siadał. – Jako jeden z nielicznych zdołałeś wyjść żywy z zasadzki urządzonej przez czarownice i jeszcze zakradłeś się do ich głównej wioski, by z sukcesem wykraść manuskrypt z domu ich kapłanki. Wszystkie wampiry wiedzą, że ta wioska jest chroniona przez silną magię maskującą, która reaguje ze skutkiem natychmiastowym na naszą moc. Dom kapłanki jest chroniony przez jeszcze mocniejsze zaklęcia.
– Jedynym wyjaśnieniem może być to, że mój ojcie..., to znaczy kapłan, przygotował dla mnie miksturę maskującą do minimum moc, specjalnie na tamtą akcję – Steven nie myślał, że to wszystko było obserwowane. Zaczynał domyślać się, że tamten wypad był czymś w rodzaju testu mającego sprawdzić to, co niższe pozycją wampiry wyniosły ze szkolenia.
– Rozumiem. To może wyjaśnić, dlaczego ci się udało Wódz oparł się wygodniej na krześle. - Szef Zwiadowców poprosił, abym przekazał ci osobiście gratulacje z powodzenia tej akcji. Dodatkowo zostaniesz awansowany na wyższą pozycję i będziesz odpowiedzialny za obserwację granicy i zarządzanie naszymi wyrzutniami włóczni antymagicznych.
– Dziękuję Wodzu, to dla mnie zaszczyt i honor – Steven był zaskoczony słowami wodza i ledwo opanował uśmiech, który chciał wypełznąć na jego twarz. – Jednak, czy to nie zbyt szybki awans? Są lepsze wampiry ode mnie, które od dawna trenują na wyższą pozycję w hierarchii formacji.
– Masz rację. Są lepsze wampiry, jednak w obecnej chwili obserwacja lasu na granicy z wilkołakami, czy bycie w eskorcie delegacji, to nie to samo, co wszystko, co uczyniłeś – Szef był dumny z tego młodego chłopaka. – Teraz masz dostęp do informacji, więc mogę ci zdradzić, że zwój, który ukradłeś, pozwoli nam wzmocnić trucizny, a włócznie dadzą radę przebijać najmocniejsze z aktualnych zaklęć stosowanych przez czarownice.
– Rozumiem Wodzu. Czy moja nowa pozycja w hierarchii Zwiadowców będzie wiązała się z większym ryzykiem niż wcześniej? Spodziewam się, że dowódca będzie mnie częściej wysyłać za granicę, bym wykradał zwoje.
– To już wyjaśni ci twój dowódca. Na ten moment to wszystko. Możesz odejść – Przez drzwi wszedł strażnik.

Granice ImperiumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz