Coś nagle trzasnęło. Wystraszona Hermiona wzięła różdżkę i wycelowała ją we mnie. Szępnęła coś, a zaklęcie spowodowało u mnie napuchnięcie twarzy.
- Wychodźcie! - zawołał ktoś. Gryfonka kurczowo trzymała się mnie. Wyszliśmy w trojkę z namiotu. Przed wejściem stała czwórka czarodzieji.
- No, no. Kogo my tu mamy - odparł jeden.
- Łapać ich! - krzyknął drugi. Trzech szmalcowników ruszyło na nas. Rzuciliśmy się do ucieczki. Rozbiegliśmy się na trzy strony świata. Biegnełem jak opętany nie patrząc nawet gdzie jestem. Szmalcownicy gonili nas nie dając za wygraną. Nagle jeden z nich pojawił się naprzeciw mnie. Z dala usłyszałem krzyk Hermiony.
- Dzień dobry - odparł ironicznie. Złapał mnie. Już było po nas. Chwilę później doszli do mnie Hermiona i Ron. Cholera. Związali nas w okół drzewa.
- Dobra. Jak się nazywacie i jakiej jesteście krwi?
- Dudley Vernon - odparłem. - Jestem Ślizgonem czystej krwi.
- Tsa, ciekawe. Ile my to razy łapaliśmy takich co się podawali za Ślizgonów?
- Dorminatorium Slytherinu mieści się w lochach, a z okien widać jezioro. Hasło brzmi czysta krew.
- Oo złapaliśmy prawdziwego Ślizgona. No dobrze a ta panienka? - zapytał zwracając się do Hermiony.
- Parvati Patil. Jestem półkrwi - odrzekła zdecydowanym tonem. O to samo zapytał Rona. Po chwili przyszedł szmalcownik. W ręce trzymał urywek z Proroka.
- Uderzająco przypominasz tą szlamę - powiedział wskazując na fotografię przedstawiającą Hermionę.
- Nie... - powiedziała dziewczyna.
- Nie przerywaj. A wiesz kim ona jest? Szlamą podróżującą z Harrym Potterem! Czyli ty nim musisz być - wskazał na mnie. - A ty pewnie jesteś tym od Weasleyów.
- Zobacz co znalazłem w ich namiocie - odrzekł trzeci. Na rękach niósł miecz Gryffindora i moje okulary.
- Bierzemy ich. U Malfoyów zastanowimy się co dalej - odpowiedział jeden z nich. Jak powiedzieli tak zrobili. Odwiązali nas od drzewa, a następnie przeleportowaliśmy się do ogromnego dworu Malfoyów. Podeszliśmy trzymani przez szmalcowników do ogromnej bramy.
- Co was sprowadza? - zapytał głos.
- Mamy podejrzenia, że złapaliśmy Harry'ego Pottera - brama nagle się otworzyła. Weszliśmy do środka posiadłości. Była ona ciemna, ale zadbana. W salonie siedziały cztery osoby. Rozpoznałem w nich: Bellatrix Lestrange oraz Malfoyów. Nie mogłem jednak zdradzić, że zionę do nich nienawiścią.
Miałem również przeczucie, że kiedyś tu byłem. Może nawet tu więzili Kaiylę?- Czyż to Harry Potter? - zapytał Lucjusz Malfoy obchodząc mnie uważnie.
- Nie mamy pewności, ale musisz przyznać jest uderzająco podobny.
- Ma bliznę? - zapytała Narcyza Malfoy przyglądając się mojemu czołu.
- Draco, podejdź!
- Czy to jest Harry Potter? Albo czy to jest ta szlama Granger?
- Draco przyjrzyj się uważnie. Wiesz gdybyśmy to my znaleźli Harry'ego Pottera, Czarny Pan wybaczyłby nam nasze przewinienia.
- Och, Lucjuszu - odezwała się Lestrange. - Czarny Pan ma do ciebie zerowe zaufanie. Wie jednak, że w sród nas są jego godni poplecznicy.
- Bellatrix zobacz co znaleźliśmy w ich namiocie - powiedział szmalcownik pokazując kobiecie miecz Gryffindora. Nagle w jej oczach narodził się płomień nienawiści.
![](https://img.wattpad.com/cover/255328840-288-k464756.jpg)
CZYTASZ
Po kres życia - Always❤️
Fanfiction(ZAKOŃCZONE) Jest jedna rzecz na świecie, tak bardzo nie uchwytna dla Kaiyli Potter i jej brata Harry'ego. Mowa tu o spokoju. Niestety po powrocie pewnego czarnoksiężnika jest on wręcz nieosiągalny. Młody Potter przez cały czas odczuwa coś do Herm...