20

142 4 0
                                    

Kaiyla

Z tego co się dowiedziałam od Hermiony randka się udała. Moja w prawdzie też.
Zostałam poinformowana również, że została przede mną ukryta GD. Oczywiście zrobili to dla mojego bezpieczeństwa. W pierwszej chwili miałam ochotę kopnąć za to Harry'ego, jednak z drugiej strony było to naprawdę urocze. Mój brat w prawdzie był bardzo nadopiekuńczy. Sądze, że dawało mu to pewnego rodzaju satysfakcje.

Nim się obejrzałam zaliczyłam wszystkie SUM-y. Siedzieliśmy na Błoniach pod drzewem, kiedy zasłabł Harry.

- Harry! - krzyknęłyśmy z Hermioną przerażone.

- Stary obudź się - klepał go po twarzy Ron. Mój brat obudził się po chwili przerażony.

- On ma Łapę - powiedział. Zbladłam. Złapali Syriusza, ale jak? Tyle pytań pozostawało bez odpowiedzi.

- Hej ! - zawołali z daleka Ginny, Luna i Neville.

- Nie teraz - odrzekł Ron.

- Co się stało?

- Harry może najpierw porozmawiasz z nim przez kominek? - zaproponowała Hermiona.

- Dobra. Tylko który?

- Ten Umbridge oczywiście.

- Hermiono nie poznaje cię.

- Nie gadaj, musimy opracować plan - jak przystało na Hermionę plan był idealny. Ja miałam stać na czatach z Luną, kiedy Harry będzie sprawdzać, czy Syriusz jest w domu. Ustawiliśmy się na swoje pozycje.
Niedługo po tym przechodziła Umbridge.

- Przepraszamy panią dyrektor, ale nie może pani tu przejść - powiedziałam.

- Co za bzdura. Oczywiście, że mogę.

- Irytek narozrabiał, mówię poważnie.

- Tak? A to bardzo ciekawe, ponieważ ten poltergaist robi coś innego za karę - nagle pojawiła się Brygada, która miała Neville'a, Rona, Hermionę i Ginny. Na czele stał Malfoy.

- Pani Dyrektor złapaliśmy tych o to kilku uczniów, jak utrudniali przejście do pani gabinetu.

- Dziękuję Malfoy, złapcie teraz je - wskazała palcem na mnie i Lunę. Chciałam uciekać, jednak Malfoy był szybszy. Złapał mnie, odchylił moją głowę do tyłu, a do gardła przyłożył nóż. Któryś Ślizgon złapał moje ręce i skuł je wokół pasa Malfoya. Byłam w całkowitym potrzasku.

- Idziemy - odparł mściwie chłopak. Nie chciałam iść, ale musiałam. Przy gardle miałam nóż. Każdy mój nieprawidłowy ruch mógł skończyć się dla mnie tragicznie. - Nie wiem jak tobie, ale mi się podoba.

- Mi nie.

- A powinno. Wiesz, cały rok się o ciebie starałem, a teraz chodzisz posłusznie, jak pies - spróbowałam wyszarpnąć ręce. - Nic z tego kochana. Jesteś specjalnie tak przykuta, abyś nikomu nie zrobiła krzywdy - parsknęłam śmiechem.

- Napewno, niebezpieczna dla środowiska. Chodzi o to, żebym ci więcej nie przywaliła. Aż tak bolało?

- Mądra jesteś, ale nie udawaj, jesteś tym załamana - miał rację. Doszliśmy do gabinetu Umbridge. Ta otworzyła szeroko drzwi, a za nimi ujrzała Harry'ego. Nie miał czasu się schować. Gdy zostałam wprowadzona do pomieszczenia mój brat wściekł się.

- Dlaczego Malfoy trzyma noż przy jej gardle?

- Bo jest niebezpieczna - odparła kobieta. Ustawili nas w jednym rzędzie. Koło siebie miałam Hermionę i Ginny. Wszyscy byliśmy bezsilni, chociaż nikt inny nie miał ostrego narzędzia przy gardle.

Po kres życia - Always❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz