16

145 6 0
                                    

Zgodnie z planem po obiedzie mieliśmy pojechać do św. Munga. Nadeszła pora obiadu. Standardowo siedziałam z Ronem rozmawiając o róznych sprawach. Za pół godziny mieliśmy wyjeżdzać.

- Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę ojca - przyznał Ron. - Wiesz, może nie będzie wyglądać najlepiej, ale będzie.

- Jasne. Zjadłeś już? To idziemy się uszykować.

- Kiedy ja już jestem...

- Ale ja nie. Pomożesz mi coś wybrać. Dziękujemy za posiłek pani Weasley - pociągnęłam chłopaka za rękaw.

- Pięknemu we wszystkim ładnie - odparł. Po czym się pocałowaliśmy.

- Dziękuję Ronaldzie.

- Ubierz się jak uważasz. Ja popatrzę.

- Nienormalny.

- Wiem - pocałował mnie. Nagle do pokoju wparowała Ginny. Rudowłosa zawstydziła się.

- Sorki, nie chciałam przeszkadzać.

- Wiesz co Ginn, nie wpychaj nosa w nie swoje sprawy - odparł poirytowany Ron.

- Och przepraszam! Zapomniałam, że szanownemu panu nie można przerywać!

- To sobie przypomnij, a nie wchodzisz tam gdzie Cię nie chcą! Naucz się pukać.

- Tak się składa, że to jest też MOJA sypialnia. I nie tylko. Hermiona też tu śpi.

- HERMIONA nauczyła się takiego czegoś jak PUKANIE.

- Och, przestańcie. Ron, Ginny ma rację. To też jej sypialnia - powiedziałam. Rudowłosa zrobiła minę "widzisz twoja dziewczyna jest po mojej stronie". Ron pokazał jej język.

- Słusznie. Ginn, za drzwi - wskazał jej kierunek chłopak.

- Nie. Zostaję.

- To ja stąd idę.

- Ron zostań. Proszę uspokójcie się. Oby dwoje możecie tu przebywać.

- Widzisz Ginny? Ciesz się że jest tu Kaiyla, bo inaczej...

- Nie kończ. Proszę. Idę się przebrać i błagam nie chcę żadnych kłótni - zabrałam rzeczy z kufra po czym poszłam w stronę łazienki. Szybko przebrałam się w czerwoną koszulę i czarne spodnie. Otworzyłam drzwi do sypialni. Ginny gdzieś się zapodziała, a Ron czekał za mną. Na mój widok uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam jego uśmiech.
Chłopak podszedł do mnie.

- Pięknie wyglądasz - powiedział, obejmując mnie w talii.

- Dzięki Ronaldzie. Lepiej już chodźmy. Obawiam się, że się spóźnimy przez nas.

- Och, Kaiylo Potter spokojnie.

- Nie dawno twierdziłeś, że bardzo chcesz się zobaczyć ze swoim ojcem.

- Bo chcę.

- To chodź - podałam mu rękę. Chłopak bezastanowienia wziął ją. Musnął mnie delikatnie w czoło. Poszliśmy na dół. Czekało na nas tam już parę osób. Zakładałam buty, gdy zaczepił mnie Syriusz.

- Życzę udanej drogi.

- Dzięki. Możesz mi powiedzieć co się z tobą dzieje?

- Chyba dostałem ojcowskiego instynktu - zaśmiałam się cicho. Syriusz uśmiechnął się szeroko.

- Zauważyłam właśnie. Nie musisz się o nas bać. Zapewniam Cię, że jesteśmy w bezpieczych rękach.

- Nie przeczę. Nie chcę po prostu was stracić. Jesteście dla mnie z Harrym jak własne dzieci. Czuję się za was odpowiedzialny.

Po kres życia - Always❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz