-- Wstawajcie! - krzyknął James. Otarłam oczy, ze zdumienia. Za synem stał Albus z ręką zasłaniającą twarz. Harry również się przebudził zdezorientowany.
-- Co się stało?
-- Nic szczególnego oprócz tego - powiedziała najstarszy syn. Wyszarpnął Albusowi coś z ręki i podstawił nam to pod nosy. Okazało się, że to list z Hogwartu. Byłam bardzo szczęśliwa z tego, że mój syn dostał się do tej szkoły.
-- Albus to wspaniałe, moje gratulacje - powiedziałam wstając z łóżka. Przytuliłam chłopca, jednak on wyrwał się po chwili z uścisku.
-- Gratulacje.
-- Świetnie bracie. Wiesz tylko my wszyscy jesteśmy z Gryffindoru, więc będzie dla nas hańbą, jak trafisz do takiego Slytherinu - dodał James wychodząc z pokoju. -- No chyba, że chcecie mieć w rodzinie Ślizgona. To ja zabieram manatki i idę do Kaiyli i Rona.
-- James! - krzyknął Harry za chłopakiem. -- Zacznijmy od tego, że dla ciebie Kaiyla i Ron są ciocią i wujem. Po drugie uspokój się. Nie ważne do jakiego domu trafi Albus.
-- To jest ważne. W Slytherinie są same tchórze i śmierciożercy - odpowiedział rzucając bratu dwuznaczne spojrzenie.
-- Nie możesz tak mówić - odezwałam się.
-- Mogę. Po za tym tato, wuja chce żeby mówić do niego Ron.
-- Wspaniale, to chociaż wyrażaj się o siostrze twojego taty.
-- Zabronisz mi mówić do niej po imieniu? Skąd wiesz, że tego nie chce.
-- James pogrywasz z nami.
-- Nie mam z wami o czym gadać. Idę do Kaiyli i Rona - zakończył dyskusje mój syn. Chłopak trzasnął drzwiami i już go nie było.
Nie powiem, zrobiło mi się przykro. Moje dziecko wolałało swoje wujostwo od nas. Gdzie popełniliśmy z Harrym błąd wychowując go?
-- Albusie przykro mi, że musiałeś tego słuchać.
-- To nic. On już taki jest.
-- Chodźmy zjeść śniadanie - zaproponował Harry. -- Lily jeszcze śpi?
-- Tak.
-- W takim razie nie budźmy jej.
-- A co jeżeli ja naprawdę trafię do Slytherinu? - zadał pytanie najmłodszy syn podczas śniadania.
-- To nic nie znaczy.
-- Tam byli śmierciożercy tato i sam Voldemort.
-- Nie zauważyłeś jednak, że nawet w Gryffindorze zdarzają się przypadki śmierciożerców. Taki Pettigrew. Gdyby nie on twoi dziadkowie by żyli - odparłam. Zauważyłam, jak Harry się skrzywia na wspomnienie o swoich rodzicach. Szczerze współczułam mu. Na własnej skórze parę lat temu mogłam poczuć co czuje osoba porzucona przez rodziców. Owszem udało mi się ich odnaleźć w Australii, ale przestałam czuć więź pomiędzy nami. Nie wiedziałam z czego to wynika. Gdzie popełniłam błąd, a może to w nich jest jakiś problem? Było więcej pytań niż odpowiedzi co doprowadzało mnie do flustracji.
--Kocham was - odrzekł syn i przytulił nas.
-- My ciebie też. Kochamy was wszystkich niezależnie kim będziecie.
~Kaiyla~
-- James! - krzyknęłam, gdy do salonu wbiegł mój rozwścieczony syn brata.
-- Co tym razem zrobił Harry?
-- Bronił Albusa, jak zawsze. Matka to samo.
-- Lubię Albusa - odezwała się siedząca pod ścianą Rose. -- Co ci zrobił?
CZYTASZ
Po kres życia - Always❤️
Fanfic(ZAKOŃCZONE) Jest jedna rzecz na świecie, tak bardzo nie uchwytna dla Kaiyli Potter i jej brata Harry'ego. Mowa tu o spokoju. Niestety po powrocie pewnego czarnoksiężnika jest on wręcz nieosiągalny. Młody Potter przez cały czas odczuwa coś do Herm...