Nie wierzę, toż to podróbka! ;48

129 3 4
                                    

Zawsze marzyłam o rodzinie pełnej wzajemnej miłosći i zrozumienia. Za  miesiąc takowa mnie czekała.

Przygotowania do pojawienia się dziecka szły pełną parą. Nigdy nie widziałam tak szczęśliwego Harry'ego. Biegał, jak opętany dopinając wszystko na ostatni guzik. Jeżeli więc ktoś myślał, że ja jestem nienormalna to nie widział jeszcze Wybrańca.

Kaiyla próbowała delikatnie powiadomić Teda, że dzidziuś wcale od razu nie będzie mógł się z nim bawić. Teddy jest jednak nieugięty pod tym wględem. Nadal zbiera zabawki do dziecka.

Wiadoma już jest płeć - chłopczyk. Harry bardzo się ucieszył chociaż według mnie skrycie liczył na dziewczynkę.

Ron miał tą całą sytuację gdzieś. Śmiał się tylko z naszego zaangażowania co do przygotowań. Sam jednak pomagał przy remoncie pokoju dla dziecka. Pomalowaliśmy go na niebiesko ze względu na płeć dziecka. Miał być to chłopiec.
Nie mieliśmy jeszcze pomysłu na imię. Według mnie musiało to przyjść samo.

Zabrałam urlop, więc cała praca była na barkach Kaiyli.  Brakowało mi codziennej zimnej kawy, jednak mój zawód wiązał się z ogromnym stresem, którego musiałam unikać. Byłam bardzo wdzięczna znajomym za wszelką troskę. Niedawno wprost z Afryki przyleciała do nas Luna.

-- Och to cudownie, że będziecie mieli dziecko. Dobra aura krąży w okół was i tego domu.

-- Jak wyprawa do Afryki?

-- Odkryliśmy parę nowych cudownych gatunków zwierząt. Są oryginalne.

-- Nargle też zostały odnalezione? - zapytał prześmiewczo Ron. Luna nie przejęła się tym zbytnio.

-- Wciąż ich poszukujemy.

-- Więc jest ktoś jeszcze?

-- Tak, mój mąż.

-- Słucham?

-- A no tak. A, wy nie wiecie.

-- Moje gratulacje Luna. Opowiedz nam trochę o tym wydarzeniu - powiedziała Kaiyla czarując nad Tedem chmurki z dymu.

-- Więc to było tak nagle. Rolf jednego dnia mi się oświadczył, a na drugi dzień odbył się ślub. Na łonie natury, tylko nasza dwójka.

-- Brzmi wspaniale.

-- Wierzcie mi, lub nie, ale tak było.

-- Kim jest Rolf? - zapytałam.

-- To wnuk Newta Skamandera słynnego magozoologa.

Wszystko się zgadzało. Skamander napisał tak wybitną książkę, jak "Fanstastyczne Zwierzęta". Oczywiście została wpisana na obowiązkową listę lektur w szkole, więc z chęcią ją przeczytałam. Otrzymałam z niej wiele przydatnych informacji opartych na obserwacjach autora. Zawartość książki zgadzała się z badaniami innych magozoologów.

Wizyta Luny, Kaiyli i Rona odbiegła końca, a my w końcu mogliśmy odpocząć w własnym towarzystwie. To nie tak, że jestem aspołeczna. Po prostu tego dnia byłam zmęczona.

Poszłam do łazienki umyć się. Stałam pod przysznicem, kiedy złapał mnie skurcz. Ból dobiegł z brzucha, który swoim wyglądem przypominał balon.

Syknęłam cicho, postanowiłam zbagatelizować skurcz. Chwilę później jednak znów ten sam ból. Przyparłam się do ściany prysznica. Czułam, jakbym była rozrywana od środka. Zaniepokoiło mnie to, więc czym prędzej domyłam się i pospiesznie ubrałam się.

Czułam, że to właśnie początek porodu. Nie no termin dopiero za miesiąc! To nie może być teraz.

-- Harry! - krzyknęłam rozpaczliwie. Chłopak szybko podbiegł do mnie zaniepokojony. Trzymałam się za brzuch opierając się o ścianę korytarza.

Po kres życia - Always❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz