– Po co się z nim spotkałeś? – zapytał blondyn, kiedy Oikawa wreszcie w połowie drogi, zawinął się w swoją stronę, zostawiając ich samych. – Jakby, mi robisz kazania, a sam... – nie dokończył, zgromiony zirytowanym spojrzeniem czarnowłosego.
– Chciałem z nim tylko pogadać – mruknął, odwracając wzrok na gwiazdy, które rzucały na pewno przyjemniejsze światło niż to w lokalu. Ten blask był dobry. – Nie narzekaj, bo skorzystałeś sobie na tym wyjściu – dodał z przekąsem i strzelił lekko palcem u dłoni.
– Co masz na myśli? – podchwycił temat, zapominając o Tōru i swoich wątpliwościach co do czysto towarzyskiego charakteru ich spotkania. – Chodzi ci o tę laskę?
– Jeszcze chwila i wykorzystałby cię jak rurę do tańca – zadrwił, przypominając sobie, jak dziewczyna kleiła się do Atsumu i jak bardzo mu się to wówczas nie spodobało. Nie wiedział, co w niego wstąpiło, ale na pewno było wkurwione.
– Pomyliła mnie z kimś – powiedział, sam nie do końca przekonany co do swoich słów, zerkając na Kiyoomiego kątem oka.
– No przecież mówię, że z rurą do tańca – ironizował, czując na sobie jego spojrzenie, nie odwracając oczu od wieczornego nieba. – Mniejsza z tym – westchnął.
– Czy to zazdrość? – zapytał Miya z przekąsem, uśmiechając się tępo, kiedy zobaczył, że chłopak przez dłuższy czas nie odpowiada.
Poniekąd mu to schlebiało, bo nikt nigdy wcześniej, nie był o niego zazdrosny. Czuł się przez to w jakiś sposób ważny, mimo że było to podłe, tak cieszyć się z czyjejś emocji z katalogu tych negatywnych.
Cieszył się też (czego nie chciał przyznać przed samym sobą), że Sakusa go pocałował. Podobało mu się dokładnie tak samo, jak za pierwszym razem i chciał tego równie mocno co zeszłej nocy.
Patrząc na jego usta, nie mógł pozbyć się wspomnienia ich dotyku na swoich, tego stanu, do jakiego go doprowadzały i uczucia, jakie wówczas wypełniało jego całe ciało. Było ciepłe i przyjemne i chciałby czuć się w ten sposób cały czas. Szkoda, że to tak nie działa.
– Idziemy do mnie? – zagadnął, otrząsając się z zamyślenia, orientując się, że czarnowłosy nadal za nim idzie.
– Cóż za szalony zapłon – zakpił. – Po prostu mój ojciec już wrócił – wyznał, zanim zdążył się nad tym zastanowić.
– Zgaduję, że nie dogadujecie się najlepiej?
– Brawo. Twoja intuicja przebiła inteligencję. – Zaśmiał się, przeczesując palcami włosy z frustracją.
– Intuicja mówi mi, że jesteś zazdrosny – mruknął blondyn, starając się ignorować ten fragment o braku swojej inteligencji. No cóż, przyzwyczajenie.
– Dlaczego dałeś mi kaktusa? – zapytał, zbywając jego ciągłe dociekanie tego samego.
– Myślałem, że je lubisz – odpowiedział lekko niezadowolony, że chłopak cały czas zmienia temat. Jeszcze się dowie. – Chciałem dać ci coś fajnego, ale nie wiedziałem co – przyznał się, wbijając ręce głębiej w kieszenie i odwrócił wzrok, błądząc nim po mijanych domach.
– Dlaczego w ogóle chciałeś mi coś dać? – rzucił szczerze zdziwiony, ale i miło zaskoczony.
– Przenocowałeś mnie, kiedy tego potrzebowałem – wspomniał o dniu, kiedy zamókł jak pies, a Kiyoomi przyjął go do siebie, dał suche ubrania, obczajał jego tyłek... – Właśnie. Kłamałeś z tą plamą na spodniach – powiedział z wyrzutem, zerkając na niego z konsternacją.
– A ty przeglądałeś moje mangi – wycedził, odwracając się ku niemu i krzyżując zirytowane spojrzenie z jego zaskoczonym wzrokiem.
– Nie przypominaj mi tego – jęknął, łapiąc się teatralnie za głowę.
CZYTASZ
Siedem ostatnich ~ Sakuatsu
Fanfiction❝Był to pierwszy raz, kiedy nie czuł się samotny w swoim pokoju pomimo sztalugi, która przypominała mu o minionych dniach i nienaprawionych nigdy błędach. Pierwszy raz zaraz po pierwszej wygranej, która przybliżyła jedynie koniec tej znajomości.❞ ◆◆...