0 8 - ósmy

707 90 1K
                                    

Była to noc jak każda inna noc, która zaczyna się, kiedy ktoś uzna, że nie tyle jest dostatecznie ciemno, ile jest już wystarczająco zmęczony, aby iść spać. Chyba że przyłapuje się na przysypianiu na krześle i w geście obrażenia na świat pakuje się do nieswojego łóżka twarzą do ściany, która ma zbyt wyjebane, żeby go wysłuchać, jednocześnie mając zbyt wiele godności, by mu o tym powiedzieć. 

A może po prostu jest ścianą, a one nie mają w zwyczaju mówić? Kto je tam wie.

W każdym takim bądź innym razie, Atsumu nie próbował jej się wyżalić, jak bardzo podle i podstępnie został oszukany, a jedynie wpatrywał się w nią, wsłuchując w miarowy szum wody w łazience, świadczący o tym, że Sakusa brał prysznic. 

A woda płynęła i płynęła, i on też płynął, tylko że coraz bardziej w granice nieświadomości, a pod powiekami nadal toczył przegraną rozgrywkę tak, jak to często bywa, kiedy robimy coś zbyt długo. Jednak nawet w snach nie mógł jej wygrać, bo od początku był na straconej pozycji.

Nim zdał sobie sprawę woda przestała już szumieć, a do pokoju wszedł czarnowłosy, który jedynie prychnął z irytacją, widząc, że jego łóżko przypadło mu ponad wszelką miarę do gustu i czuł się w nim jak u siebie.

Myśląc, że ten już śpi (początkowo prawie tak było), zaczął cicho krzątać się po pokoju, przez co Miya rozbudził się nieco, a wizje przegranej rozgrywki rozmyły się wraz z blednącym wspomnieniem snu. Czuł dokładnie, jak materac delikatnie ugina się pod naporem ciała Kiyoomiego, kiedy ten usiadł obok niego i nasłuchiwał.

Sprawdzał jego czujność, kładąc mu rękę na ramieniu, ale widząc, że jego klatka piersiowa nadal miarowo unosi się i opada, a oddech jest stabilny, zaryzykował i położył się za chłopakiem. Objął go lekko ramieniem, tak jak pierwszej nocy, kiedy blondyn zasnął u niego w domu i tak jak niegdyś chciał objąć kogoś innego, ale nie zdążył.

Jedynym, co mógł sobie wówczas przytulić, było powietrze i pusta samotna przestrzeń, w której kiedyś był człowiek, później jego wrak, a później sztaluga bez farb z niezapełnionym nigdy płótnem i żal do siebie, który był wszystkim, co mu pozostało. 

Objął go, a on obok niego był i to było wystarczające.

Może Sakusa właśnie dlatego zaczął się tak zaciekle wpierdalać do jego życia i próbować przemówić mu do rozsądku? Może dlatego dał mu ultimatum i liczył, że w końcu przejrzy na oczy zaślepione nieswoim marzeniem, którego realizacja doprowadza go na skraj w każdym tego słowa znaczeniu?

A może po prostu potrzebował czasu, żeby zaakceptować swoją własną ponowną porażkę i sprowadzenie kogoś na skraj przepaści, kiedy ten był zbyt podatny i zbyt słaby, by odmówić. Znów przyczynił się do cudzego zniszczenia i dopiero po fakcie orientował się, że chciałby zawrócić na jednokierunkowej drodze.

Jednakże abstrahując od powodu, nie dało się nie zauważyć, że jedynym co wynikło z całej tej sytuacji, było jego coraz większe zajebanie w akcji, rozchwianie i niemoc w określeniu kim tak właściwie Atsumu dla niego jest. 

Nie wiedział już, czy czasami naprawdę śmieje się z jego żartów, czy serio wierzy mu w niektóre słowa i cieszy na jego widok, czy może była to jedynie imaginacja stworzona na wzór tego, co stracił przez własną głupotę. 

Obejmował go, jak nie zdążył objąć jej i czuł ciepło w miejscu, gdzie wtedy nie było nic.

Mimo wszystko nadal odczuwał pewnego rodzaju pustkę i nostalgię, chociaż Miya był tuż obok i spał i oddychał i po prostu był, mimo że jej nie potrafił zatrzymać. Zwyczajnie po ludzku się bał, że ten naprawdę nie wykorzysta swoich pozostałych pięciu szans, odwróci się od niego, a ich ponowne spotkanie nastąpi dopiero na zawodach, kiedy blondyn będzie pochłonięty do reszty.

Siedem ostatnich ~ SakuatsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz